Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śmierć Igora Stachowiaka. Eksperci: Policjanci byli nieudolni. Dramatyczny brak profesjonalizmu

Marcin Rybak
Marcin Rybak
17.05.2016 protesty po śmierci Igora Stachowiaka
17.05.2016 protesty po śmierci Igora Stachowiaka Jaroslaw Jakubczak / Polska Press
Policjanci interweniujący wobec Igora Stachowiaka nie potrafili wykonać prawidłowo ani jednego chwytu obezwładniającego. Nie mieli przy sobie pałek „tonfa” bo schowali je w bagażniku radiowozu. A te pomogłyby im szybciej i bezpieczniej obezwładnić Igora. Bez konieczności pomagania sobie paralizatorem - dotarliśmy do ekspertyz specjalistów od techniki i taktyki policyjnych interwencji oraz psychologii. Specjaliści nie zostawili suchej nitki na funkcjonariuszach wrocławskiej policji, którzy interweniowali na wrocławskim Rynku w niedzielę 15 maja 2016 roku. Niedługo później 25-letni Igor Stachowiak zmarł na komisiariacie policji przy ul. Trzemeskiej.

Zamiast owych pałek „tonfa” policjanci mieli na Rynku prywatne pałki teleskopowe. Służą wyłącznie do bicia ludzi, a nie jak w przypadku „tonfy”, do obezwładniania i „transportowania”. Prywatne pałki widać na zdjęciach u dwóch z czterech interweniujących wobec Igora funkcjonariuszy. Mają je zamocowane za paskami.

Opinie specjalistów znaleźć można w materiałach śledztwa, zakończonego aktem oskarżenia czterech policjantów. Zarzuca się im torturowanie Igora paralizatorem w toalecie komisariatu na ul Trzemeskiej. Prokuratura zatrudniła biegłego od technik i taktyk interwencji policyjnych. Również swoją ekspertkę zaangażowała rodzina Igora Stachowiaka. Jest specjalistką od psychologii kryminalnej, sądowej i śledczej. Przez kilkanaście lat pracowała w policji jako psycholog.

Opis specjalistów pokazuje dramatyczny brak profesjonalizmu interweniujących policjantów. Nie potrafili się ze sobą komunikować, asekurować się, nie umieli się właściwie ustawić. Na początku całego zdarzenia – gdy dwóch policjantów legitymowało Igora na wrocławskim Rynku – jeden z nich ustawia się nawet tyłem do mężczyzny.

Specjaliści są zgodni - policjanci nie zwrócili uwagi na to, że Igor może być pod wpływem narkotyków. Powinni byli przerwać interwencję i wezwać medyczne wsparcie.

Dwoje ekspertów różni się w ocenach czy zachowanie policjantów narażało zdrowie i życie Igora. Ekspert prokuratury twierdzi, ze nie. Choć wytyka policjantom błędy podczas akcji. Ekspertka zatrudniona przez rodzinę Igora wskazuje, że wiele razy w czasie szarpaniny na Rynku uciskali mu szyję, co było dla niego zagrożeniem. Oboje zgadzają się co do tego, że Igor nie był agresywny. Nie bił, nie kopał policjantów, a jedynie wyrywał im się. Ekspert prokuratury twierdzi nawet, że funkcjonariusze wyolbrzymiali jego agresywne zachowanie.

A wszystko zaczęło się banalnie. W niedzielę 15 maja 2016 roku przed 6.00 rano młody mężczyzna został wyprowadzony z jednego z pubów na Rynku. Kamery monitoringu pokazały jego dziwne zachowanie. Błąkał się, jakby nie wiedział, gdzie jest i co się z nim dzieje. Choć nie był agresywny czy niebezpieczny.

Dyżurny komisariatu Wrocław Stare Miasto posłał na Rynek patrol żeby sprawdził czy ten człowiek nie potrzebuje pomocy. Policjanci zjawili się przy tum mężczyźnie około 6.06. To był Igor Stachowiak. Przez pierwsze kilka minut było spokojnie. To widać na nagraniach z monitoringu. Policjanci czują się bezpieczni do tego stopnia, ze jeden stoi kilka metrów od Igora - przy drzwiach radiowozu a drugi zbyt blisko mężczyzny. W pewnym momencie ten bliżej ustawia się nawet tyłem do legitymowanego.

Eksperci prokuratury i rodziny Igora nie mają wątpliwości, że policjanci źle się ustawili. Co więcej nie ma śladu jakiejkolwiek agresji ze strony Igora. Policjanci nawet nie próbują go zatrzymać. Po kilku minutach przyjeżdża drugi patrol. Dwaj nowi policjanci zaczynają działać bez konsultacji z tymi, którzy już są przy Igorze. Dostali polecenie żeby go zatrzymać. Podchodzą więc do mężczyzny i jeden z nich próbuje go złapać za rękę. Igor siada na pobliskiej ławce.
Od tego momentu zaczyna się szarpanina. Igor wykręca się, wyrywa, woła pomocy, krzyczy, że nic nie zrobił. Policjanci nie potrafią go obezwładnić. Choć - na co wraca uwagę ekspert prokuratury - mieli do tego idealną sytuację gdy Igor siedział na ławce. Wtedy można było szybko i sprawnie obezwładnić go, zapiać mu kajdanki z tyłu, wsadzić do radiowozu. Na tym akcja by się skończyła. Tymczasem dochodzi do szarpaniny. Jeden z policjantów używa paralizator chcą sobie pomóc w obezwładnieniu zatrzymywanego. Całość trwa dwanaście minut. Ekspert prokuratury podaje cztery różne warianty szybkiego, sprawnego i profesjonalnego zakończenia interwencji na Rynku.

Na komisariacie doszło do słynnej już sceny w toalecie nagranej kamerą paralizatora. Widzimy jak Igor - rażony prądem - wije się z bólu na podłodze. Tu eksperci są zgodni - to były tortury. A użycie paralizatora było nielegalne. Igor był zakuty w kajdanki i pilnowało go czterech a nawet sześciu funkcjonariuszy.

Paralizatora użyto w trakcie przeszukania, które przeprowadzono w toalecie. Zdaniem eksperta wybór pomieszczenia to błąd bo jest wąskie i małe. I ciężko było opanować wyrywającego się Igora. Ekspertka rodziny zwraca uwagę, że paralizatora użyto żeby zmusić Igora do wykonywania poleceń - miał się rozebrać a potem ubrać. A paralizator nie do tego służy. Ma obezwładnić agresywnie zachowującą się osobę. A nie „zmotywować” ją do działania.

Pod koniec akcji w toalecie policjanci rozmawiają o tym, że Igora trzeba będzie „przekuć” tak by kajdanki miał zapięte na rekach trzymanych z tyłu. Bo cały czas skuty z jest z przodu. Rozmawiają tak, ze on to słyszy co też jest błędem. Chwilę potem – w czasie próby owego „przekucia” i wywołanej tym szarpaniny - Igor zasłabł i zmarł.

Zobacz też: Śmierć na komisariacie. Igor nie był pierwszy - materiał Superwizjera TVN i Gazety Wrocławskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska