Straszyliśmy przed rokiem, straszymy i teraz. Najlepsza drużyna we Wrocławiu może niedługo zniknąć ze sportowej mapy miasta i kraju.
Już poprzedni sezon, w którym wrocławianki występowały w rozgrywkach EuroCup był wymagający pod względem finansowym. Jednak prezentacja zespołu na arenie międzynarodowej miała się opłacić, gdyż dodatkowa ekspozycja to atut dla sponsorów.
Ci najpierw chcieli brązu i brąz dostali. Potem zażyczyli złota i Ślęza również to osiągnęła. To jednak było za mało - potrzebowali pucharów, a wrocławianki w nich wystąpili. Trudno wyobrazić sobie, czego jeszcze potrzebują potencjalni sponsorzy Ślęzy, żeby wesprzeć drużynę, która od trzech sezonów nie opuszcza ścisłej czołówki ligi.
- Po naszych sukcesach każdy przychodził, gratulował, poklepywał po plecach i deklarował wsparcie. Gdy przychodziło co do czego i zaczynały się rozmowy o konkretach, temat umierał. I tak było w niemal każdym przypadku - tłumaczy prezes Ślęzy Wrocław Katarzyna Ziobro-Franczak.
Lekiem na całe zło ma być projekt 500po500, innowacyjne podejście do sponsoringu sportowego. Pomysł ten po prostu przyśnił się pani prezes, która w nocy tylko go zapisała, a za dnia wraz z działem marketingu rozbudowała do obecnej formy. Jak wiadomo, takie inicjatywy często są najskuteczniejsze.
Tak powstał system, który teoretycznie jest dla obu stron sytuacją „win-win”. Taką, w której nie ma przegranych. Ślęza otrzymuje stałe źródło dochodów, zaś sponsorzy nie tylko nie angażują się przesadnie), ale i mają z tego wymierne korzyści. W klubie wyszli z założenia, że skoro nie da się pozyskać sponsora tytularnego, to trzeba szukać pieniędzy innym sposobem.
- Ślęza to trzykrotny medalista Basket Ligi Kobiet. To marka, która przez ostatnie cztery lata zapracowała na wartość reklamową wynoszącą ponad 76 mln zł. A co najważniejsze to 2000 dzieci w akademiach. To one są sensem prowadzenia tego klubu. To dla nich jest pierwsza drużyna, która ma być celem, wzorem i powodem do dumy. Bo nieważne czy to mała koszykarka, czy mały piłkarz. Każdy jest dumny gdy jego klub zdobywa medale. A idąc dalej, biznesowo Ślęza to tysiące osób zaangażowanych sercem, rodziców, trenerów. To także kilkudziesięciu wrocławskich i nie tylko przedsiębiorców, którzy bardzo chętnie będą współpracować z nowym sponsorem. - podkreśla prezes wrocławianek.
Potwierdziło się to, co wiemy od dawna - we Wrocławiu nie ma klimatu na sponsoring sportowy. Do tej pory do akcji 500po500 przyłączyło się zaledwie kilkanaście firm, kilkanaście kolejnych powinno dołączyć w następnych tygodniach. W klubie jednak Stawiają sprawę jasno.
- Broni nie składamy. Tak jak drużyna co tydzień wychodzi na boisko i walczy o kolejne zwycięstwo, tak my po raz 167, 168 i jak trzeba będzie 210 będziemy próbować przekonać i namówić do dołączenia do nas przedsiębiorców - deklaruje Ziobro-Franczak. A to wyłącznie kropla w morzu potrzeb klubu, który chce utrzymać się w czubie ligowej stawki.
Jakiś czas temu ze Ślęzą pożegnała się Kourtney Treffers, która obrała kierunek włoski. Po świetnym sezonie w lidze i EuroCupie, gdzie została najlepszą rozgrywającą rozgrywek, oferty od bogatszych klubów ma Sharnee Zoll-Norman.
Wiadomo zatem, że klub czeka kolejna hurtowa wymiana kadry. We wtorek polskie obywatelstwo otrzymała Marissa Kastanek, w środę do klubu dołączyła reprezentantka Słowacji Terezia Palenikova. Niespełna 23-letnia skrzydłowa to zawodniczka utalentowana i posiadająca spory potencjał. Taka, która bardzo dobrze pasuje do wizji budowania zespołu z Wrocławia.
- Walczymy o budżet, ale jednocześnie jeżeli mamy budować zespół, to nie możemy czekać do września, gdy wszystkie zawodniczki zostaną podpisane gdzie indziej. Nigdy nie dysponowaliśmy największym budżetem w lidze, ba nawet nie był on w pierwszej trójce, a nasz trener wielokrotnie udowadniał, że potrafi wyszukać świetne koszykarki, które okazywały się strzałem w dziesiątkę. Tak właśnie było z Terezią. Przykuła uwagę trenera Rusina i zdecydowaliśmy się na jej zatrudnienie - mówi Ziobro-Franczak.
A przecież w tych wszystkich rozważaniach jest jeszcze nowy dom Ślęzy na wrocławskich Kłokoczycach. Prace przygotowawcze do tej inwestycji trwa, a przecież tak wielkie przedsięwzięcie nie zostanie zrealizowane za darmo. I choć wiadomo, że sytuacja wyboru między drużyną a ośrodkiem byłaby ostatecznością, w Ślęzie postawionoby na to drugie.
Minął rok od ostatniego sygnału alarmowego. Problem nie zniknął. Wręcz przeciwnie - eskalował. Impel prosi o pomoc kibiców, Ślęza mniejsze firmy. A pieniędzy wciąż brakuje. I prędzej niż później zabraknie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?