Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk - Zawisza 1:2. WKS odpada z Pucharu Polski po porażce z pierwszoligowcem

Jakub Guder
Śląsk - Zawisza 1:2. WKS odpada z Pucharu Polski po porażce z pierwszoligowcem
Śląsk - Zawisza 1:2. WKS odpada z Pucharu Polski po porażce z pierwszoligowcem Pawel Relikowski / Polska Press
Efekt nowej miotły w Śląsku trwał bardzo krótko. Środowy mecz z Zawiszą był widowiskiem na marnym poziomie, a piłkarze biegali znów po boisku otoczonym ziejącymi pustką trybunami. Przerażający widok. Do tego porażka 1:2, odpadnięcie z Pucharu Polski i fatalna postawa zespołu. Miało się tylko ochotę zgasić światło.

Romuald Szukiełowicz wyszedł z założenia, że zwycięskiego składu się nie zmienia, a zatem wystawił dokładnie tę samą jedenastkę co na pojedynek z Górnikiem Łęczna. Były takie przymiarki, żeby między słupkami stanął Mariusz Pawełek, ale że jego żona właśnie jest na porodówce, to ostatecznie chyba słusznie stwierdzono, że kapitan mógłby być trochę rozkojarzony...

Trochę baliśmy się o Jakuba Wrąbla po ostatnim spotkaniu, ale chyba postanowił sobie, że zamiast łapać będzie piąstkować i to było dobre rozwiązanie. Spisywał się solidnie, a raz nawet obronił w sytuacji zdawało się beznadziejnej, gdy stanął przed nim Szymon Lewicki. Inna sprawa, że strzał napastnika Zawiszy był anemiczny i bardzo zły. Miał jednak Lewicki w pierwszej części spotkania kilka innych szans, ale nie potrafił wstrzelić się w światło bramki. Na szczęście.

Po drugiej stronie oglądaliśmy zazwyczaj ofensywną grę bez pomysłu przy której momentami pojawiały się na trybunach gwizdy. „Śląsku grać, kur.. mać!” skandowali kibice, ale gospodarze nie bardzo brali sobie to do serca. Po raz kolejny brakowało w środku boiska rozgrywającego z prawdziwego zdarzenia, grający na skrzydle Dudu irytował stratami, a Kamil Biliński brakiem skuteczności. Miał przynajmniej trzy okazje, by chociaż zmusić do jakiegoś wysiłku Damiana Węglarza, ale nie trafiał nawet w światło bramki.

Drugą połowę zaczął od zmarnowania kolejnej świetnej okazji, gdy jego próbę z najbliższej odległości zablokował obrońca. Potem działo się niewiele, aż do 69 min. kiedy to Zawisza wyszedł na prowadzenie. Skrzydłem urwał się Jakub Smektała, wrzucił piłkę do środka a tam akcję zamknął Lewicki. „Co wy robicie? Wy nasze barwy hańbicie!” - nie oszczędzali piłkarzy kibice. Na szczęście tuż po chwili wyrównał Biliński, który zwiódł dwóch obrońców i umieścił piłkę w siatce mocnym strzałem z kilkunastu metrów. W tym momencie WKS do awansu potrzebował jeszcze jednego trafienia.

Do siatki trafił jednak Zawisza, a właściwie Jakub Wrąbel. W 78. min młody bramkarz najpierw świetnie odbił mocny strzał, ale piłka spadła pod nogi Kamila Drygasa, który huknął w poprzeczkę. Futbolówka odbiła się od niej i spadła na nogę stojącego na linii bramkarza, po czym wpadła do siatki. Dramat – 1:2.

Szukiełowicz rzucił szybko w bój to, co miał najlepsze. No ale miał na ławce niewiele – Konrada Kaczmarka, Mariusza Idzika i wracającego po kontuzji Michała Bartkowiaka. To za mało, by odmienić losy meczu. Tylko żeby przy takiej formie starszych zawodników, nie było też za mało, na utrzymanie w lidze.

ŚLĄSK WROCŁAW - ZAWISZA BYDGOSZCZ

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska