Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk - Zagłębie: Woźniak - mistrzem każdy, byle nie Śląsk

Jakub Guder, Paweł Kucharski
fot. tomasz hołod
- Niech mistrzem będzie Legia, albo Ruch. Każdy, byle nie Śląsk - powiedział dla dzisiejszego Przeglądu Sportowego piłkarz Zagłębia Lubin Arkadiusz Woźniak. My sprawdzamy, która drużyna ma więcej argumentów.

Śląsk Wrocław znów zagra na Stadionie Miejskim. Czy to dobrze? Trudno powiedzieć, wszak Oporowska przyniosła szczęście i po bardzo przeciętnym meczu piłkarze Oresta Lenczyka jakimś sposobem pokonali PGE GKS Bełchatów. Ale w niedzielę szczęście nie wystarczy. Bo żeby wygrać z Zagłębiem Lubin, trzeba będzie po prostu gryźć trawę i, mimo wszystko, trochę pograć w piłkę, a nie tylko ją kopać.

Pięć powodów, dla których derby wygra WKS Śląsk

1. Bo w bramce ma Mariana Kelemena. Wielu mówiło, że Śląsk przegrywa, bo Słowak - podobnie jak jego koledzy - nie jest w takiej formie jak w ubiegłym sezonie albo chociaż jesienią. Jednak w dwóch ostatnich meczach z GKS-em Bełchatów i Lechią Gdańsk dokonywał rzeczy niebywałych. Obronił rzut karny, potem kilkakrotnie popisywał się kapitalnymi interwencjami, dzięki którym WKS wywalczył jakiekolwiek punkty. Zaimponował szczególnie na PGE Arenie, kiedy to uwijał się jak w ukropie. Cena za latającego Mariana rośnie, podobno ustawia się już kolejka chętnych.

2. Bo ostatni raz Śląsk przegrał na własnym stadionie z Zagłębiem 10 lat temu. W marcu 2002 roku liga grała systemem grupa mistrzowska - grupa spadkowa. Oba zespoły spotkały się w tej walczącej o utrzymanie. No i Miedziowi wygrali 1:0 na Oporowskiej po bramce w 80 min Edwarda Cecota. Od tej chwili gospodarzem derbów WKS był jeszcze dwukrotnie. Jesienią 2009 roku wygrał 2:0, rok później - 3:1. Od tego czasu wrocławianie nie przegrali także w Lubinie.

3. Bo to są derby. Ostatnie wyczyny podopiecznych Oresta Lenczyka nie są najwyższych lotów - to fakt. Nie chcemy roztrząsać w tej chwili, w czym leży wina: w nogach czy w głowach. No ale na jaki mecz mają się wrocławianie zmobilizować, jak nie na derby właśnie? Szczególnie że ostatni taki pojedynek wygrali aż 5:1, i to na boisku rywala. Poza tym Zagłębie nie przegrało od ośmiu kolejek, a wiadomo - każda passa się kiedyś kończy.

4. Bo Śląsk wraca na Stadion Miejski, na którym murawa już podobno nie straszy. Wiemy, że dotychczas to nie był atut wrocławian, ale ufamy, że doping sparaliżuje trochę rywali. No i trawa bardziej już przypomina murawę, a nie piaskownicę, a podobno w takich warunkach lepiej atakować, niż się bronić. WKS musi atakować, bo to ostatnia szansa, żeby Legia i Ruch mu nie uciekły.

Zobacz wyniki i bramki z poprzednich derbów

5. Bo nie zagrają Jarosław Fojut ani Sebastian Dudek. Przejrzeliśmy fora internetowe i stamtąd wyciągnęliśmy ten nieco złośliwy argument. Na przykład wczoraj zamieściliśmy informację, że Sebastian Dudek złamał nos na treningu i do końca sezonu nie zagra. Wiecie, jaki był pierwszy komentarz? Cytujemy: "...Fojut, teraz Dudek, może w końcu Śląsk coś pogra bez tych kłód...". No zgoda - może to nie była najlepsza runda w ich wykonaniu, ale gdyby zagrali tak, jak im się zdarzało przed Nowym Rokiem, to my zdecydowanie widzielibyśmy ich w podstawowym składzie na derby. Tak czy inaczej, życzymy zdrowia.

Pięć powodów, dla których derby wygra Zagłębie

1. Bo Miedziowi są w tym momencie najlepszą drużyną w Polsce. Czy się komuś to podoba, czy nie, potwierdza to tabela T-Mobile Ekstraklasy za rok 2012. Zagłębie odbierało już punkty takim zespołom, jak Wisła Kraków, Ruch Chorzów czy Korona Kielce. Dlaczego więc miałoby się nie udać z bardzo kiepściutkim Śląskiem?

2. Bo podopieczni Pavla Hapala i on sam pałają żądzą rewanżu za mecz z rundy jesiennej. Wtedy to, przy okazji debiutu czeskiego szkoleniowca, Miedziowi polegli aż 1:5. A że derby to rzecz święta, lubinianom zebrało się od swoich kibiców. Dlatego tym bardziej możemy być spokojni o to, że piłkarze Zagłębia grać będą nie na 100, ale na 200 procent swoich możliwości.

3. Bo Darvydas Sernas w końcu strzeli bramkę z gry, a nie tylko z rzutu karnego. Ostatni raz taka historia wydarzyła się w październiku ubiegłego roku. A dlaczego wierzymy w przełamanie się Litwina właśnie w niedzielę na Stadionie Miejskim? Ano dlatego, że będzie on miał przed sobą bodaj najsłabszą formację defensywną w całej lidze. Stawiamy w ciemno, że Dariusz Pietrasiak znów zmajstruje coś ciekawego w polu karnym.

4. Bo, najzwyczajniej w świecie, wygrywając ze Śląskiem, można zarobić. I to wcale niemałe pieniądze. Ile? 100 tysięcy złotych do podziału na całą drużynę. Zostaną one wypłacone tylko w przypadku, gdy Zagłębie zakończy sezon co najmniej na 12 miejscu. Trzy punkty zdobyte we Wrocławiu przesądzą praktycznie także i o tym.

5. Bo ma bardziej wartościowych zmienników. Dzięki temu jest duża konkurencja w składzie i każdy, kto wchodzi z ławki rezerwowych, jest realnym wzmocnieniem jedenastki trenera Hapala. Tacy gracze, jak David Abwo, Arkadiusz Woźniak czy Kamil Wilczek, aż palą się do gry. Pół żartem, pół serio najbardziej chcielibyśmy ostrzec obrońców Śląska przed Romanem Slobodą. Ten w tym sezonie tylko raz do-tknął piłki i od razu zdobył gola. Może doczeka się swojej kolejnej szansy gry we Wrocławiu?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska