Co ciekawe, do rywalizacji pomiędzy obiema drużynami dochodziło do tej pory jedynie na poziomie ekstraklasy. Drogi Śląska i Zagłębia często się rozmijały - gdy jedni święcili triumfy, drudzy dołowali. Korzystniejszy bilans tych potyczek mają Miedziowi, ale w myśl hasła, że "derby rządzą się swoimi prawami", w sobotę nie będzie to miało najmniejszego znaczenia.
W poprzednim sezonie na stadionie we Wrocławiu górą był Śląsk, który po bramkach Vuka Sotirovicia i Janusza Gancarczyka pokonał zespół trenera Franciszka Smudy 2:0. To było bardzo ważne zwycięstwo dla WKS-u, bowiem w siedmiu wcześniejszych meczach podopieczni trenera Ryszarda Tarasiewicza nie potrafili wygrać. Zagłębiu wiodło się wówczas jeszcze gorzej i z sześcioma punktami zajmowało przedostatnie miejsce w tabeli ekstraklasy.
Dziś sytuacja się odwróciła i to Śląsk znajduje się w strefie spadkowej. To jednak nie oznacza, że goście będą faworytem derbów. Lubinianie też mają swoje problemy, a te największe dotyczą skuteczności pod bramką rywali. Siedem goli w 10 meczach to drugi najgorszy wynik w całej lidze. Biorąc pod uwagę fakt, że zespół Oresta Lenczyka gra w ostatnich tygodniach z nastawieniem na nietracenie goli, to pokonanie Mariana Kelemena będzie niezwykle trudne.
- Panowie, wierzę w swój zespół. Do Wrocławia jedziemy po zwycięstwo. Widzę po zawodnikach, że bardzo poważnie podchodzą do tego spotkania. Oni wiedzą, jaki to jest mecz - mówił trener Marek Bajor podczas środowego spotkania z kibicami Zagłębia.
Szkoleniowiec Miedziowych będzie już mógł skorzystać z usług Kamila Wilczka, który z powodu kontuzji nie zagrał w dwóch ostatnich meczach - z Lechem Poznań i Ruchem Chorzów. Na urazy nadal narzekają Martins Ekwueme i Costa Nhamoinesu (nie zagra do końca roku). Ich występ w sobotę jest wykluczony.
To jednak nic w porównaniu z problemami Oresta Lenczyka. Wrocławianie też mają duże kłopoty ze zdobywaniem goli w tym sezonie. W dziesięciu spotkaniach piłkarze Śląska tylko dziewięć razy trafiali do siatki rywali, a teraz na dodatek będą musieli sobie radzić bez Cristiana Diaza. Po wtorkowym spotkaniu z Legią Warszawa w Pucharze Polski Argentyńczykowi założono gips na nodze. Diaz myśli o grze może sobie wybić z głowy do końca rundy jesiennej.
Trzeba zauważyć, że w tym samym meczu z powodu urazów nie mogli wystąpić trzej obrońcy: Krzysztof Wołczek, Tadeusz Socha i Amir Spahić.
- Wszyscy trzej normalnie trenowali, ale czy będą gotowi do gry, tego nie jestem w stanie powiedzieć - zdradził po czwartkowym treningu Jarosław Szandrocho, fizjoterapeuta piłkarskiego Śląska. - Do samego końca będzie się ważył ich udział w sobotnim meczu.
Mniej poważne okazały się urazy Łukasza Gikiewicza i Vuka Sotirovicia. Tym samym trener Lenczyk będzie miał trzech napastników do dyspozycji, bo przypomnijmy do gry gotowy już jest Remigiusz Jezierski, który dopiero tydzień temu podpisał kontrakt z wrocławskim klubem. To jednak nie gwarantuje jeszcze goli.
Patrząc na poczynania obu zespołów w dotychczasowych meczach, stawiamy, że w sobotę na Oporowskiej będzie bezbramkowy remis? Liczymy, że się pomylimy.
Bezpośrednią relację ze spotkania Śląska z Zagłębiem będzie można śledzić na naszej stronie internetowej. Zapraszamy.
Wygramy, bo strzelimy o jedną bramkę więcej
Z Szymonem Pawłowskim, skrzydłowym Zagłębia Lubin, rozmawia Paweł Kucharski
Czy derbowe spotkanie ze Śląskiem wywołuje w Panu szczególne emocje?
Do takich meczów podchodzi się trochę inaczej niż do pozostałych w ligowej rywalizacji. Od dłuższego czasu w Lubinie i okolicach mówi się tylko o spotkaniu ze Śląskiem Wrocław. Dla naszych kibiców zwycięstwo w derbach jest bardzo ważne i ma szczególne znaczenie. - Dlatego na boisko wyjdziemy bardzo zmobilizowani i pełni chęci zdobycia trzech punktów.
Kto w Pańskiej ocenie jest faworytem?
Bardzo trudno jest jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Spotkania derbowe zawsze rządzą się swoimi prawami i dotychczasowe wyniki czy aktualna forma nie będą miały wielkiego znaczenia przed pierwszym gwizdkiem sędziego.
Oglądał Pan ostatnio mecze Śląska? Co można powiedzieć o drużynie z Wrocławia?
Miałem okazję obejrzeć ich ostatnie spotkanie z Legią Warszawa w Pucharze Polski. Muszę przyznać, że Śląsk zagrał naprawdę nieźle. Trener Orest Lenczyk na nowo poukładał ten zespół i pomału przynosi to pożądane efekty. My jednak w pierwszej kolejności koncentrujemy się na sobie, a nie na tym, jak grają rywale.
Sobotnie derby wygra Zagłębie, bo...
Strzeli o jedną bramkę więcej.
Nie będzie specjalnych przygotowań na derby
Z Waldemarem Sobotą, piłkarzem Śląska Wrocław, rozmawia Mariusz Wiśniewski
Czuje Pan dodatkowe emocje związane z derbowym meczem?
Wiem, że kibice na pewno tak, ale ja, jako piłkarz, nie. Dla mnie to mecz jak każdy inny i będę się do niego przygotowywał jak do wszystkich poprzednich. Zawsze na treningach i spotkaniach daję z siebie wszystko i tak będzie teraz. Nie będzie jakichś specjalnych przygotowań.
Kto jest faworytem?
Jak zawsze interesuje nas zwycięstwo i trzy punkty, ale uważam, że faworyta zdecydowanego nie ma. Od dłuższego czasu nie wygraliśmy, ale wierzę, że w końcu się przełamiemy i wskoczymy na właściwe tory. To może być przełomowy mecz dla nas, bo wygrana pozwoli nam odetchnąć.
Oglądał Pan mecze Zagłębia ostatnio? Co Pan sądzi o drużynie z Lubina?
Szczerze mówiąc, nie oglądam polskiej ligi i dlatego nic nie mogę powiedzieć o Zagłębiu. Koncentruję się na swojej grze, treningach i staram się przede wszystkim pracować nad wyeliminowaniem błędów, jakie popełniam. Śledzenie meczów innych drużyn z naszej ligi mi w tym nie pomoże.
Derby wygra Śląsk, bo...
Wygramy derby, bo w końcu musimy wygrać. Nasza gra nie wygląda źle, ale nie potrafimy wykorzystywać sytuacji, które sobie stwarzamy. Jeżeli poprawimy skuteczność, zaczniemy wygrywać. Wierzę, że już w derbach nasza skuteczność będzie lepsza i wygramy.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?