Wszystko co interesujące w pierwszej połowie we Wrocławiu wydarzyło się w pierwszych 20 min. Wynik spotkania mógł otworzyć Śląska, ale Robert Pich uderzał wprost w Buchalika, a po dobitce Marco Paixao mieliśmy tylko rzut rożny. Dwie minuty później tylko cud uratował gospodarzy. Donaldowi Guerrierowi piłka spadła kilka metrów przed Mariuszem Pawełkiem, ale Haitańczyk fatalnie skiksował. Potem jeszcze w 12 min. szansę miał Paixao, ale głową po rzucie rożnym niewiele się pomylił.
Wynik 0:0 do przerwy spychał drużynę Tadeusza Pawłowskiego na szóste miejsce w tabeli, bo niespodziewanie Pogoń Szczecin prowadziła w Warszawie z Legią.
Drugą połowę z większym animuszem zaczęła Wisła Kraków. Pierwszą sytuację miał Łukasz Burliga, który próbował uderzać... półwolejem. Burliga półwolejem - to nie mogło się udać. Śląsk odpowiedział dwoma akcjami Roberta Picha i Marco Paixao, ale żaden nie zakończył się strzałem. W między czasie na Łazienkowskiej Legia wyrównała w spotkaniu z Pogonią, co oznaczało, że wrocławianie znów są na czwartym miejscu. Mimo bezbramkowego remisu.
To się mogło szybko zmienić, bo za moment centymetrów brakowało, by Dariusz Dudka z rzutu wolnego zaskoczył Pawełka. Były reprezentant Polski potężnie huknął, a piłka odbiła się od wewnętrznej strony poprzeczki i wpadła pod nogi Semirowi Stiliciowi, który jednak koszmarnie spudłował. Uff...
Stały fragment gry wykorzystał za to WKS. W 67 min. rzut wolny wykonywał chwilę wcześniej wprowadzony Peter Grajciar. Dośrodkowanie z prawej strony było niezłe, ale wybili je obrońcy Białej Gwiazdy, tak jednak niefortunnie, że piłka trafiła do stojącego tuż przed polem karnym Picha. Ten przyjął i uderzył tak, że padła bramka "stadiony świata". No i w tym momencie Śląsk był czwarty bez względu na inne wyniki.
Po czterech minutach mieliśmy niemałą kontrowersję, bo Boban Jović zagrał piłkę ręką w polu karnym. Wzbił się tumult, wrocławianie protestowali, ale powtórki pokazały, że celowości w tym raczej nie było.
Ostatnie minuty WKS grał bardzo mądrze. Szanował piłkę, nie atakował na hura, a Tadeusz Pawłowski uspokajał zza linii bocznej swoich podopiecznych. Nawet przy rzutach rożnych bitych na połowie rywala, wrocławianie nie dośrodkowywali, ale wymieniali piłkę krótko między sobą. Przyjezdni mieli jeszcze szansę w 85 min., ale Guerrier z ostrego kąta trafił w boczną siatkę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?