Zobacz także
KIBICE NA STADIONIE (MNÓSTWO ZDJĘĆ)
ZOBACZ NASZE OCENY PIŁKARZY ŚLĄSKA WROCŁAW
Już gdy na murawę wyszli bramkarze Śląska na rozgrzewkę, wiadomo było, że kibiców czeka niezapomniany wieczór. W pamięci pozostanie nie dzięki piłkarzom, ale właśnie dzięki fanom, którzy od pierwszych minut stworzyli wspaniałe widowisko i nadali spotkaniu charakter prawdziwego piłkarskiego święta. Bo piłkarze, z takim poziomem gry, zwyczajnie nie mogli tego zrobić.
Gdy przygasły światła, na trybunach migały lasery, a na murawę wyszły obie jedenastki, przez moment miało się wrażenie, że to nie Pilczyce, tylko stadion Ligi Mistrzów. Przez chwilę. Potem rozpoczęła się gra. Ospała i pełna niedokładności. Gdy patrzyło się na Lechię, trudno było uwierzyć, że ta drużyna tydzień wcześniej napędziła strachu Lechowi Poznań. Pierwszy celny strzał na bramkę Rafała Gikiewicza oddała w 36 min. Brat bliźniak Łukasza stanął między słupkami, bo kontuzji podczas treningu nabawił się Marian Kelemen. Pracy wiele nie miał.
Jeśli chodzi o Śląsk, to jego gra wyglądała jeszcze gorzej. Niby kreował, niby próbował przejąć inicjatywę, ale nie wychodziło. Jak to mówią - dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. No i pierwsza część była piekielnie nudna.
Gospodarze pierwszy strzał na bramkę oddali w 51 min. i... od razu objęli prowadzenie. Rzut rożny wywalczył aktywny - jak zawsze - Waldemar Sobota. Dośrodkował Sebastian Mila, błąd popełnił golkiper gości Wojciech Pawłowski, do bezpańskiej piłki dopadł Johan Voskamp i wpakował ją do siatki. Bramkarza Lechii usprawiedliwia to, że w pierwszej połowie pobił rekord czystego konta bramkarza debiutanta Wojciecha Fabiańskiego. Brakowało mu 29 min, wytrzymał 51.
Szkoleniowcy musieli uświadomić w przerwie piłkarzom, iż kibice stali w sporych korkach i kolejkach do kas i że jednak trzeba coś grać, bo zawodnicy wzięli się do roboty od pierwszych minut drugiej części. Było zdecydowanie więcej biegania. Podopieczni Tomasza Kafarskiego po stracie bramki na dodatek otworzyli się i zaatakowali: uderzali m.in. Rafał Janicki - Gikiewicz obronił, i Lewon Hajrapetjan - minimalnie nad poprzeczką. A dla Śląska zrobiło się trochę miejsca: kilkoma szarżami popisał się Mila, kilka razy piłka w dogodnej sytuacji odskoczyła Voskampowi, strzał Sebastiana Dudka został zablokowany.
Jest zwycięstwo, klątwy zatem na Stadionie Miejskim nie będzie.
Śląsk Wrocław - Lechia Gdańsk 1:0 (0:0)
Bramka: Voskamp 51 min
Widzów: 42 tys.
Sędzia: Robert Małek (Zabrze)
T-Mobile Ekstraklasa
12. kolejka
Piątek: Górnik - Jagiellonia 2:0 (0:0). Sobota: PGE GKS - Zagłębie (13.30, Canal+ Sport, Polsat Futbol), Widzew - Cracovia (15.45, Canal+ Sport, Polsat Futbol), Wisła - Podbeskidzie (18, Canal+). Niedziela: Korona - ŁKS (14.30, Canal+ Sport, Polsat Futbol), Lech - Legia (17, Canal+ Sport). Poniedziałek: Ruch - Polonia (18.30, Canal+Sport, Eurosport 2).
1. Śląsk Wrocław 12 25 20-10
2. Legia Warszawa 10 21 19-9
3. Wisła Kraków 11 21 14-9
4. Lech Poznań 11 20 22-8
5. Korona Kielce 11 19 14-11
6. Ruch Chorzów 11 19 15-14
7. Jagiellonia Białystok 12 17 18-22
8. Polonia Warszawa 11 16 11-12
9. Widzew Łódź 11 14 10-11
10. Lechia Gdańsk 12 13 6-8
11. Górnik Zabrze 12 13 12-15
12. Podbeskidzie Bielsko-B. 11 12 9-16
13. Łódzki KS 11 11 8-20
14. Zagłębie Lubin 10 10 9-11
15. GKS Bełchatów 11 8 11-13
16. Cracovia 11 6 6-15
Śląsk: R. Gikiewicz, Celeban, Fojut, Wasiluk, Pawelec, Sobota (88 Socha), Elsner, Mila, Dudek, Madej (73 Kaźmierczak), Voskamp (79 Diaz)
Lechia: Pawłowski, Janicki, Kożans, Vućko, Andriuskevicius, Traore, Pietrowski, Surma, Nowak (63 Wiśniewski), Hajrapetjan (88 Poźniak), Benson (75 Tadić).
RELACJA NA ŻYWO - I POŁOWA (KLIKNIJ TUTAJ)
RELACJA NA ŻYWO - II POŁOWA (KLIKNIJ TUTAJ)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?