Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk Wrocław - Pogoń Szczecin 1:0 (RELACJA, ZDJĘCIA Z MECZU)

Jakub Guder
fot. Janusz Wójtowicz
Śląsk Wrocław - Pogoń Szczecin. Po słabym meczu Śląsk pokonał we Wrocławiu Pogoń Szczecin 1:0.

Śląsk Wrocław - Pogoń Szczecin 1:0 (0:0)
Bramki: Ćwielong 85
Sędzia: Paweł Raczkowski (Warszawa)
Widzów: 9254

Śląsk: R. Gikiewicz - Pawelec, Kokoszka, Grodzicki, Ostrowski Ż - Sobota Ż (69 Ćwielong), Kowalczyk, Stevanović, Mila, Patejuk (83 Mouloungui) - Więzik (63 Ł. Gikiewicz).
Pogoń: Janukiewicz - Frąszczak, Dąbrowski, Noll, Hernani - Pietruszka, Murayama, Ława, Kolendowicz (82 Lewandowski), Akahoshi (77 Rogalski) - Wiśniewski (60 Chałas).

Po sennym, momentami bardzo słabym meczu Śląsk Wrocław pokonał Pogoń Szczecin 1:0 i umocnił się na trzecim miejscu w tabeli.

- Niedziela, godzina 17.00... Nie wiem co mam więcej powiedzieć... - to już właściwie cytat-klasyk z Piotra Ćwielonga, który tak odpowiadał swego czasu na pytania telewizyjnego reportera w przerwie jednego z ligowych spotkań. I chociaż "Pepe" usiadł na ławce rezerwowych, to i tak boiskowe poczynania obu drużyn były senne. Większość kibiców też chyba wolała poobiednią drzemkę. Bo w końcu wygodniej się śpi we własnym hotelu, niż na stadionowym krzesełku. Frekwencja była słabiutka.

Stanislav Levy tak jak zapowiedział, dokonał roszad. Trzeba było trochę nagłowić się nad kartką ze składami, aby to wszystko poukładać. Dla Przemysława Kaźmierczaka zabrakło miejsca nawet na ławce rezerwowych. Na jego pozycji grał Marcin Kowalczyk, a parę stoperów z Adamem Kokoszką tworzył Rafał Grodzicki. W bramce zabrakło Mariana Kelemena, który po tym jak w środę na treningu stłukł biodro, nie doszedł jeszcze do siebie. Piotra Ćwielonga w wyjściowej jedenastce zastąpił Sylwester Patejuk. Ten ruch Czech od czasu do czasu stosuje, ale to co zrobił w ataku było właściwie szokiem. Posadził na krzesełkach obok siebie Łukasza Gikiewicza i Erica Mouloungui, a szansę debiutu w ekstraklasie dał 22-letniemu Jakubowi Więzikowi. Komentatorzy przyjęli tę decyzję słowami, że trener i tak niewiele traci, patrząc na aktualną formę swoich starszych kolegów napastników.

No i Więzik już w 9 min. powinien dać WKS-owi prowadzenie, ale większa w tym zasługa Waldemara Soboty, który na linii pola karnego wyłuskał, podciągnął kilka metrów i wyłożył ją wrocławskiej wieży (Więzik ma 195 cm wzrostu - przyp. JG). Kuba miał w bramce kilku piłkarzy Pogoni, chciał uderzenie zmieścić tuż przy słupku, no i tak zrobił z tym że z zewnętrznej jego strony. Potem jego poczynania wyglądały przeciętne, albo nawet gorzej. Nie wykorzystywał nawet swojego głównego atutu, czyli wzrostu.

Scenariusz wydarzeń przez całą pierwszą połowę był właściwie taki sam. Śląsk utrzymywał się przy piłce, próbował nieudolnie konstruować atak pozycyjny, a Pogoń Szczecin czekała na kontry. Jak przejmowała piłkę to najczęściej już drugie-trzecie podanie przecinali wrocławianie. Chwilami trudno było jednoznacznie stwierdzić, kto w swoich poczynaniach jest bardziej nieporadny.

Jeśli chodzi o ciekawe sytuacje, to można je policzyć na palcach jednej ręki. W 26 min. ze skrzydła piłkę dostał zupełnie niepilnowany w polu karnym Radosłąw Wiśniewski. Nie stał jednak przodem do bramki i strzelając musiał się obrócić, więc nie było mowy o uderzeniu między słupki. Zaskoczyć Rafał Gikiewicza z 30 m próbował Bartosz Ława, ale "Giki" się wyciągnął i wybił piłkę na rzut rożny. Mistrzów Polski stać było jedynie na rajd Ostrowskiego zakończony minimalnie niecelną próbą Mili i zablokowane uderzenie Soboty.

Na drugą połowę oba zespoły wyszły bez zmian, chociaż trudno nam było sobie przypomnieć przynajmniej jedną udaną akcję Patejuka. Bogiem, a prawdą to blisko połowa piłkarzy z jednej i drugiej strony nadawała się do wymiany, a tu można dokonać tylko trzech roszad...

We wrocławskiej drużynie jako pierwszy zszedł Jakub Więzik i trzeba uczciwie przyznać, że swojej szansy nie wykorzystał. Zastąpił go Łukasz Gikiewicz, co z dużym prawdopodobieństwem gry ofensywnej zespołu nie poprawiało.

Na trybunach pojawiały się coraz śmielsze gwizdy i trudno się dziwić, bo chwilami widowisko było żenujące. Wydawało się, że nie może być gorzej niż w pierwszej połowie, ale chyba było. Strzały w światło bramki? Brak. W 80 min. próbował technicznym uderzeniem Patejuk, ale piłka najpierw przeleciała nad wyciągniętym dramatycznie Radosławem Janukiewiczem, a potem obok słupka.

Po 85 min. meczu kibice nie mogli spodziewać się jakichś fajerwerków - a jednak! Losy meczu odmieniła akcja rezerwowych. Eric Mouloungui miał dużo miejsca z prawej strony, popędził z piłką, zwolnił do wrzucił nisko do wbiegającego w pole karne Piotr Ćwielonga, a ten trafił do siatki. Dopiero w tym momencie zrobiło się ciekawie, bo Pogoń rozpaczliwie ruszyła do ataku. Po chwili mogła wyrównać, ale Maciejowi Dąbrowskiemu zabrakło kilkunastu centymetrów, by wepchnąć wślizgiem piłkę do bramki po wrzutce Tomasza Chałasa. WKS bezpiecznie prowadzenie dowiózł do końca, a po ostatnim gwizdku znów z radości szalał trener Levy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska