To był długo mecz, w którym Piast grał, a Śląsk był skuteczniejszy. W pierwszej połowie Piast dwa razy obił poprzeczkę, a przegrywał 0:2. Wrocławianie bezlitośnie wykorzystywali swoje szanse i to pomimo tego, że od 29 minuty grali bez Jakuba Koseckiego, który boisku opuścił z powodu urazu. WKS na prowadzenie wyprowadził Robert Pich, który wykorzystał dobre podanie Mateusza Cholewiaka i zewnętrzną częścią stopy posłał piłkę do siatki obok Jakuba Szmatuły. Na 2:0 podwyższył Marcin Robak. Akcję świetnie w środku pola rozpoczął Kamil Vacek. Czech wypatrzył biegnącego skrzydłem Daniela Łuczaka, a ten precyzyjnie obsłużył najlepszego strzelca wojskowych. Wyrachowanie, spokój, cierpliwość, skuteczność - tak trzeba opisać to, co działo się w pierwszych trzech kwadransach.
Piast niby w tym czasie częściej był przy piłce, ale prawdę mówiąc w jego grze nie widzieliśmy determinacji, która powinna cechować drużynę walczącą o utrzymanie. W tym samym czasie bowiem rozgrywano trzy pozostałe mecze w grupie spadkowej i sytuacja w tabeli dynamicznie się zmieniała. Gdy w 59 min meczu w Niecieczy prowadzenie Bruk-Betowi dał Gutkovskis, to gliwiczanie zsunęli się na 15. lokatę, co oznaczałoby spadek.
Oni tymczasem we Wrocławiu trochę przycisnęli, choć nie można powiedzieć, że Jakub Słowik miał bardzo dużo pracy. W 63 min kontaktową bramkę strzelił jednak Sasa Zivec. Kibice mieli nadzieję, że trochę ożywi to spotkanie, bo od gwizdka oznaczającego rozpoczęcie drugiej części, z murawy wiało raczej nudą.
Ku zaskoczeniu - rywal tempa nadal nie forsował, a i Śląsk prezentował trochę wakacyjny futbol, nieco nieudolnie wyprowadzając kontrataki. Lecz w 86 min wszystko zaskoczyło i mieliśmy 3:1. Arkadiusz Piech, który chwilę wcześniej pojawił się na boisku, bardzo dobrze wypuścił prostopadłą piłkę Picha, a ten nie pomylił się w sytuacji sam na sam ze Szmatułą. Po tym golu kilku gliwiczan przez dłuższą chwilę nie podnosiło się z boiska. Wyglądali na pogodzonych z losem. Nadzieję mógł im dać jeszcze Marcin Pietrowski, ale dosłownie chwilę później trafił w słupek.
Mogło też być 4:1, ale Łuczak - zamiast podawać do niepilnowanego Cholewiaka - przekombinował i wrocławianie stracili piłkę.
W innych sobotnich meczach Pogoń Szczecin zremisowała z Lechią 1:1, Bruk-Bet wygrał z Arką 2:1, a Sandecja przegrała 0:1 z Cracovią, co oznacza, że już oficjalnie pożegna się z LOTTO Ekstraklasą.
ZOBACZ TAKŻE:
* Finał dolnośląskiego Pucharu Polski 2018: Sokół Marcinkowice - Lechia Dzierżoniów 0:4 [WYNIK, ZDJĘCIA]
* Mistrzostwo Polski Śląska Wrocław 2012. Mecz z Wisłą Kraków, feta na rynku. Właśnie mija sześć lat [ZDJĘCIA]
* Bo mój tata piłkę kopie. Kiedy dziecko idzie w ślady ojca [REPORTAŻ]
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?