(WYNIK, 7.02.2020, RELACJA, BRAMKI, GOLE, SKRÓT MECZU, SKŁADY)
Skład Śląska Wrocław znany był już od kilku dni. Trener Vítězslav Lavička wystawił w miejscu kontuzjowanego stopera Wojciecha Golli Chorwata Diego Živulicia, na prawej obronie pojawił się testowany w zimowych sparingach na tej pozycji Lubambo Musonda, a wysuniętym napastnikiem był Erik Expósito, który nadspodziewanie szybko wrócił do zdrowia i formy fizycznej po operacji złamanego palca.
Pozyskani w styczniowym okienku transferowym obrońca Guillermo Cotugno i napastnik Filip Raičević spotkanie z Lechią rozpoczęli na ławce rezerwowych.
W składzie zdziesiątkowanej poprzez transfery z klubu i wewnętrzne spory Lechii niespodzianek także nie było. Trener Piotr Stokowiec od pierwszych minut postawił na sprowadzonego z drugiej ligi brazylijskiej Conrado, a ciężar zdobywania goli miał wziąć na siebie doskonale znany we Wrocławiu Portugalczyk Flavio Paixao.
Mecz rozpoczął się dla Śląska fatalnie. Już w 6 min Jakub Łabojko chcąc zablokować dośrodkowanie Conrado sprawił, że piłka nabrała dziwnej paraboli i spadła proso na głowę Flavio, który z najbliższej odległości wpakował ją do bramki.
Śląsk próbował odpowiedzieć, ale jedyne na co było stać piłkarzy Lavički, to niecelne strzały z dystansu, po których spiker kilkukrotnie musiał prosić kibiców siedzących za bramką Dusana Kuciaka, by oddali piłki. Wynik do przerwy nie uległ zmianie.
Tuż po rozpoczęciu drugiej połowy Lechia zadała kolejny cios. W 46 min po błędzie Musondy Filip Mladenović pognał z piłką lewym skrzydłem i dośrodkował na dalszy słupek, Živulić nie przeciął tego dośrodkowania, a zamykający akcję Flavio zdobył swojego drugiego gola w tym meczu.
To był moment, od którego Śląsk naprawdę rzucił się do ataku i mecz zrobił się ciekawszy. Futbolówka latała z jednego pola karnego pod drugie, lecz klarownych okazji wciąż brakowało. W końcu w 68 min Michał Chrapek został powalony przez jednego z obrońców Lechii i sędzia wskazał na "wapno". Do piłki ustawionej na 11 metrze podszedł kapitan Śląska Krzysztof Mączyński i strzałem tuż przy słupku wlał nadzieję w serca kibiców gospodarzy.
Śląsk dalej nacierał, dobre zmiany dali Damian Gąska i Raičević, ale piłka nie chciała wpaść. Tak było aż do 93 min, kiedy to Czarnogórzec zgrał długą piłkę głową do Chrapka, a ten potężnym strzałem pod poprzeczkę doprowadził do wyrównania, wprowadzając ponad 10-tysięczną publiczność w euforię i ratując punkt dla swojej drużyny.
Gladiatorzy na Narodowym, relacja z gali XTB KSW Colloseum 2
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?