Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk Wrocław - Lech Poznań 3:3. Festiwal bramek na Stadionie Wrocław. Zwycięski remis Śląska?

Piotr Janas
Piotr Janas
FOT. Paweł Relikowski
Śląsk Wrocław zremisował z Lechem Poznań 3:3 w meczu 3. kolejki PKO Ekstraklasy. to był prawdziwy festiwal strzelecki, w którym bramki zdobywali Piotr Celeban, Mathiueu Scalet i Robert Pich (z rzutu karnego) dla Śląska oraz Mikael Ishak (dwie) i Dani Ramirez dla Lecha.

Mecz Śląska Wrocław z Lechem Poznań jawił się jako najciekawsze spotkanie 3. kolejki PKO Ekstraklasy. Obie drużyny przystępowały do tego spotkania ze swoimi problemami. W składzie Śląska Wrocław - poza piłkarzami nieobecnymi od jakiegoś czasu - zabrakło Fabiana Piaseckiego. Jego miejsce na środku ataku zajął Mathieu Scalet.

Lech Poznań musiał sobie poradzić bez Kamila Jóźwiaka. Skrzydłowy, który ostatnio rozegrał dwa mecze w pierwszym składzie reprezentacji Polski, jest o krok od transferu do angielskiego Derby County. Jego miejsce na prawym skrzydle zajął 20-letni Michał Skóraś.

Ten mecz od początku trzymał widzów w niesamowitym napięciu. W 7 min Lecha na prowadzenie wyprowadził Mikael Ishak, ale po kolejnych 7 min było już... 2:1 dla Śląska! Dwa rzuty rożne i dwie bramki dla WKS-u zdobywali kolejno Piotr Celeban po asyście Waldemara Soboty i Mathieu Scalet po asyście zgrywającego piłkę Wojciecha Golli.

Stadion Wrocław oszalał z radości, ale ta nie trwała wcale zbyt długo, ponieważ już w 28 min do wyrównania doprowadził Hiszpan Dani Ramirez. Na domiar złego dla gospodarzy w 32 min drugą bramkę w tym spotkaniu (drugi raz po podaniu od Pedro Tiby) strzelił Ishak i do przerwy "Kolejorz" prowadził 3:2.

Przerwie ani trener Vítězslav Lavička, ani prowadzący Lecha Dariusz Żuraw nie dokonali żadnych zmian. Po stronie gospodarzy bardzo słabe wrażenie robił Mariusz Pawelec, który nie nadążał za szybkim jak wiatr Skróasiem i obiegającym go Alanem Czerwińskim. Wśród gości na boisku kompletnie nie było widać Jakuba Kamińskiego, ale każdy z nich dostał szansę na poprawienie swoich notowań po zmianie stron.

Ta zaczęła się od mocnego uderzenia Śląska. Po doskonałym przyspieszeniu akcji przez Waldemara Sobotę w pole karne wpadł Lubambo Musonda. Wpadł dosłownie, ponieważ został wycięty równo z trawą przez Tymoteusza Puchacza. Sędzia Piotr Lasyk chwilę się zawahał, ale ostatecznie wskazał na "wapno". Do piłki ustawionej na 11 metrze podszedł Robert Pich i strzałem w środek bramki pokonał Filipa Bednarka.

Tempo gry nie spadało. Akcja przenosiła się z jednego pod drugie pole karne, aczkolwiek piłka przestała wpadać. Najbliżej szczęścia byli lechici, lecz najpierw Ishak po świetnej akcji rezerwowego Jana Sykory trafił w poprzeczkę, a w 90 min Jakub Kamiński stojąc na 15 metrze i mając przed sobą tylko Matúša Putnocký'ego fatalnie skiksował i finalnie piłka przetoczyła się obok lewego słupka bramki gospodarzy.

Finalnie podział punktów nie zadowala żadnej ze stron, choć trzeba sobie powiedzieć, że nieco bardziej ze zdobycia punktu powinien cieszyć się Śląsk. Przede wszystkim na Stadion Wrocław przyszło ponad 11 tys. kibiców i zobaczyło widowisko, które z pewnością zachęca, by ponownie pojawić się na trybunach.

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska