Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 3:3 (RELACJA, ZDJĘCIA)

Jakub Guder, fot. Tomasz Hołod
Śląsk Wrocław zremisował wygrany mecz... Na miejscu zawodników czulibyśmy się jeszcze gorzej niż po spotkaniu z Wisłą. Tu potrzebny jest nie trener, lecz psycholog.

Śląsk Wrocław - Jagiellonia Białystok 3:3 (2:0)
Bramki: Diaz 10 k., Kaźmierczak 37, Ćwielong 60 - Kupisz 71 k., Plizga 73, Smolarek 79
Sędzia: Szymon Marciniak (Płock)
Widzów: 11200

Śląsk: Kelemen, Jodłowiec, Spahić CZ, Grodzicki, Pawelec Ż, Kaźmierczak, Stevanović (81 Elsner Ż), Mila, Sobota, Ćwielong (86 Voskamp), Diaz (75 Socha).

Jagiellonia: Słowik, Modelski ŻŻ CZ, Gusić (46 Smolarek), Pazdan, Plizga, Kupisz, Dzalamidze, Norambuena (28 Pejović), Ukah ŻŻ CZ, Frankowski (56 Dźwigała), Grzyb.

Czy można zremisować mecz prowadząc w 70 min 3:0 i grając przy tym z przewagą jednego zawodnika? To nie lada sztuka, ale okazuje się, że można! Dokonał jej mistrz (!) Polski Śląsk Wrocław.

Stanislav Levy postawił wszystko na jedną kartę. Zdecydował się na wariant ofensywny i zamiast Roka Elsnera desygnował zawodnika, który (przynajmniej w teorii) powinien częściej grać do przodu - Dalibora Stevanovicia.
Szkoleniowiec stracił też cierpliwość do Łukasza Gikiewicza, który nie znalazł się nawet na ławce rezerwowych. i zdecydował się na Cristiana Diaza. Argentyńczyk za zaufanie odwdzięczył się już w 10 minucie, kiedy dość pewnie wykorzystał rzut karny podyktowany za faul Luki Gusicia na Rafale Grodzickim.

WKS przez pierwsze 10-15 min rzucił się na rywala. Miał zdecydowaną przewagę, a Jagiellonia nie potrafiła stworzyć właściwie żadnej groźnej okazji. Niebezpieczny był tylko na prawym skrzydle Gruzin Nika Dzalamidze, który "wkręcał", a to Tomasz Jodłowca, a to Grodzickiego. Na szczęście Marian Kelemen był na posterunku. Tomasz Hajto wściekał się przy linii bocznej, ale jego piłkarze bramkowe okazje stwarzali rzadko. Najgroźniejszy był strzał z dystansu Rafała Grzyba.

Za to Śląsk podwyższył na 2:0. W 37 min z rzutu rożnego dośrodkowywał Mila, Kaźmierczak najpierw trafił w poprzeczkę, ale sekundę potem celnie poprawił. Gdy zaraz na początku drugiej połowy za drugą żółtą kartkę wyleciał Ugochukwu Ukah, wydawało się, że w tym spotkaniu niewiele może zagrozić Śląskowi. Chwilę później kolejną bramkę strzelił Piotr Ćwielong. Jaga była rozbita. Euzebiusz Smolarek, który pojawił się po przerwie, nie wnosił do gry gości nic, a Tomasza Frankowskiego zastąpił 17-latek Adam Dźwigała, syn asystenta Hajty Dariusza.

Wszystko odmieniło się w 8 minut. Najpierw Amir Spahić faulował w polu karnym Smolarka, za co dostał czerwoną kartkę, a rywale jedenastkę. Wykorzystał ją Tomasz Kupisz. Dwie minuty później gola po katastrofalnym błędzie obrony strzelił Plizga. Nie minęło 6 min, a mieliśmy remis po bramce "Ebiego"! Szok! Jagiellonia nacierała z furią, a teraz to gospodarze byli w rozsypce. Wydawało się, że kolejny gol to kwestia czasu. Nikt nie przewidział tylko, że sędzia Szymon Marciniak zmusi gości do kończenia pojedynku w 9! Pokazał bowiem drugą żółtą kartę Filipowi Modelskiemu. Minutę potem piłkę meczową miał Dalibor Stevanović. Dobijał z kilku metrów strzał Waldemara Soboty, ale uderzył nad poprzeczką z 6 metrów! Tragedia!
Arbiter doliczył 5 min, WKS atakował, ale chaotycznie. Zremisował wygrany mecz, a na miejscu zawodników czulibyśmy się jeszcze gorzej niż po spotkaniu z Wisłą. Tu potrzebny jest już nie trener, lecz psycholog.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska