Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze 1:1 (RELACJA, ZDJĘCIA Z MECZU)

Jakub Guder, red.
Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze - 23.03.2014
Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze - 23.03.2014 fot. Paweł Relikowski
Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze. Śląsk na własne życzenie tylko zremisował z Górnikiem Zabrze 1:1. Wrocławianie do przerwy prowadzili, ale w drugiej połowie oddali pole gry. Skarcił ich - tak jak w jesiennym spotkaniu - wprowadzony z ławki Bartosz Iwan. Do drużyny wrócił Sebastian Mila. Przywitały go oklaski.

ŚLĄSK WROCŁAW - GÓRNIK ZABRZE - MECZ NA ŻYWO, RELACJA - KLIKNIJ TUTAJ

Śląsk Wrocław - Górnik Zabrze 1:1 (1:0)
Bramki:
M. Paixao 25 - Iwan 80
Śląsk: Kelemen - Zieliński, Grodzicki, Kokoszka, OstrowskiI, HateleyI, Stevanović, Pich (90 Plaku), Machaj (76 Mila), F.Paixao (66 Patejuk), M.Paixao.
Górnik: Kasprzik - Mańka, Wełnicki, Łukasiewicz, Kosznik, Sobolewski, ŁuczakI (90 Drewniak), Madej (69 Iwan), MałkowskiI (56 Majtan), OziębałaI, Nakoulma.

Sędziował: Szymon Marciniak
Widzów: 10992

WKS robi wszystko co może, żeby w grupie spadkowej było ciekawie. Zamiast ograć pewnie słabego na wiosnę Górnika Zabrze i o kolejne dwa punkty zwiększyć przewagę nad Zagłębiem Lubin (w piątek zremisowało 0:0), tylko wczoraj zremisował. Bez wahania dodamy, że na własne życzenie.

Śląsk od początku spotkania prowadził grę. Górnik - zdziesiątkowany w defensywie kontuzjami - cofnął się na własną połowę i czekał na kontrataki. Przewagę na kilka chwil osiągnął tylko na początku, kiedy to z powodu drobnego urazu na chwilę boisko musiał opuścić Paweł Zieliński. W walce o górną piłkę zderzył się głową z jednym z rywali i trzeba było założyć kilka szwów.
Potem to WKS miał inicjatywę, co przypieczętował bramką. W 25 min piłkę lewą nogą z prawego skrzydła ładnie wrzucił Zieliński, a Marco Paixao - wykorzystując błąd obrońców - ładnie uderzył głową i pokonał Grzegorz Kasprzika. Strzelił tym samym swoją 15. bramkę w sezonie. Jeszcze w 42 min prowadzenie gospodarzy powinien podwyższyć na 2:0 Flavio Paixao, ale będąc tuż przed bramką fatalnie przyjął piłkę.

Wydawało się, że bezzębny Górnik nawet po przerwie niewiele będzie w stanie zrobić Śląskowi. Tylko Prejuce Nakoulma stanowił zagrożenie dla bramki Mariana Kelemena, ale albo pudłował, albo dobrze interweniowali obrońcy - Rafał Grodzicki i Adam Kokoszka.

Tymczasem z upływem kolejnych minut drugiej części meczu, to przyjezdni śmielej nacierali. Pierwszy sygnał ostrzegawczy dał Przemysław Oziembała, który w 60 min z ostrego kąta uderzył, na szczęście wprost w ręce bramkarza. Trener Tadeusz Pawłowski widząc co się dzieje, zaordynował zmiany: za Flavio pojawił się Sylwester Patejuk, a za Mateusza Machaja - Sebastian Mila. Dla byłego kapitana WKS-u był to pierwszy mecz, od zmiany szkoleniowca na Oporowskiej. Co ważne - przez kibiców przywitany został brawami. Przez rywali niestety bramką...

Otóż, trener Robert Warzycha w 68 min zdecydował się na dość dziwną roszadę. Ściągnął jednego z lepszych w tym meczu swoich zawodników Łukasz Madeja, a wprowadził Bartosza Iwana. Ten w 80 min w polu karnym świetnie przyjął piłkę od Tomasza Majtana, błąd w kryciu popełnił Zieliński, a piłkarz Górnika - między nogami Grodzickiego - zmieścił piłkę w siatce. Kelemen nawet nie drgnął.

Ten sam zawodnik w październikowym pojedynku obu ekip w Zabrzu wszedł do gry również z ławki rezerwowych i już w 90 min gry strzelił gola na 2:2. Chwilę potem Nakoulma zapewnił zabrzanom trzy oczka.

Śląsk rzucił się wczoraj do odrabiania strat. Uderzał Patejuk, ale dobrze obronił Kasprzik. Groźnie było po rzutach rożnych Mili, ale najlepszą okazję miał Dalibor Stevanović. Bramkarz rywali leżał w polu karnym i wystarczyło dobrze przymierzyć między obrońcami, ale Słoweniec zza szesnastki trafił tylko w słupek!

- Bramkę straciliśmy po moim indywidualnym błędzie - przyznał przed kamerami Zieliński, dla którego było to pierwsze spotkanie w wyjściowym składzie w ekstraklasie.

Nie dość, że wrocławianom uciekły dwa punkty, to jeszcze posypią się kary finansowe od Ekstraklasy SA. Kibice Śląska odpalili race i petardy hukowe, na kilka minut zadymiając boisko.

- Myślę, że byliśmy zdecydowanie lepszą drużyną i zasłużyliśmy na komplet punktów. Dominowaliśmy praktycznie przez cały mecz, jednak w nasze poczynania wkradła się chwila dekoncentracji i daliśmy sobie strzelić bramkę - mówił zawiedziony Marco Paixao.

- Patrząc przez pryzmat całego spotkania należały nam się trzy punkty i co do tego chyba nikt nie powinien mieć wątpliwości. Tak naprawdę jedno oczko za wiele nam nie daje, choć plusem jest to, że nie przegraliśmy kolejnego spotkania - wtórował mu Kelemen. Za tydzień w Bydgoszczy tak łatwo już nie będzie.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska