Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk Wrocław - Cracovia 3:2. Płacheta, Expósito i Pich rozmontowali Cracovię (WYNIK, SKRÓT, BRAMKI, RELACJA, ZDJĘCIA)

Piotr Janas
Piotr Janas
FOT. Paweł Relikowski
Śląsk Wrocław wygrał z Cracovią 3:2 w ostatnim meczu 32. kolejki PKO Ekstraklasy. Bramki zdobywali Przemysław Płacheta (dwie) i Erik Expósito dla Śląska oraz Rafael Lopes dla Cracovii. Wrocławianie po tym spotkaniu plasują się na 4. miejscu w tabeli.

Śląsk Wrocław - Cracovia 3:2

W kończącym 32. serię gier meczu na Stadionie Wrocław Śląsk miał powalczyć o zniwelowanie straty punktowej do 3. w tabeli Piasta Gliwice. Miejsce na podium to przepustka do gry w pucharach, a tego od drużyny Vítězslava Lavički oczekują kibice. Dali temu wyraz przed wyjazdem piłkarzy na poprzedni mecz z Legią Warszawa.

W stolicy Śląskowi się nie powiodło. Drużyna zawiodła na całej linii, bo o ile porażka przy Łazienkowskiej 0:2 z głównym pretendentem do tytułu w tym sezonie powodem do wstydu nie jest, o tyle brak jakiegokolwiek celnego strzału już tak. Sztab Śląska musiał zareagować na tę sytuację, ale trener Lavička znany jest z tego, że niechętnie dokonuje zmian w składzie.

Z Cracovią z powodu kartek zagrać nie mógł Diego Živulić. Miejsce Chorwata w wyjściowej jedenastce zajął więc Jakub Łabojko. Ofensywną zmianą była tylko roszada na prawym skrzydle. Tym razem to Robert Pich zagrał od początku, a Filip Marković usiadł na ławce. Słowak jest w tym sezonie najlepszym piłkarzem Śląska pod względem liczb. W klasyfikacji kanadyjskiej miał przed tym spotkaniem 13 punktów (7 bramek i 6 asyst).

W składzie gości kilka niespodzianek było. Zabrakło Rumuna Cornel Rapy, który podobnie jak Živulić pauzował za kartki. Jego miejsce na prawej obronie zajął - bardzo niespodziewanie - Sergiu Hanca. Nominalny skrzydłowy został cofnięty, a przed nim wyszedł Chorwat Ivan Fiolić.

Tym razem kibice Śląska nie musieli już udawać się na Oporowską, by zmotywować swoich ulubieńców przed kolejnym meczem. Na Stadionie Wrocław pierwszy raz od wznowienia rozgrywek fani mogli zająć 25 proc. pojemności trybun. WKS dysponuje największym obiektem w PKO Ekstraklasie, dlatego nawet przy zachowaniu reżimu sanitarnego może on pomieścić dokładnie 11 276 osób. Aż tylu fanów nie wybrało się dziś na Pilczyce, ale 4416 to i tak druga najwyższa frekwencja w tej kolejce.

Pierwsza połowa nie porwała. Optyczną przewagę miał Śląsk Wrocław, ale nie przekładało się to na konkretne okazje. Wrocławianie częściej starali się atakować lewą stroną, chcąc wykorzystać fakt, że nie gra tam nominalny obrońca. Hanca dał się kilka razy przechytrzyć, ale też jako jeden z nielicznych nadążał za szybkim jak wiatr Przemysławem Płachetą.

Po drugiej stronie aktywny był Lubambo Musonda. Pich często schodził do środka, zostawiając Zambijczykowi miejsce. Brakowało jednak konkretów w postaci strzałów. Raz trybuny wrocławskiego stadionu poderwały się w sytuacji, gdy ewidentnie pociągnięty w polu karnym Cracovii został Płacheta. Gwizdek sędziego Dominika Sulikowskiego jednak milczał. Nie reagował też VAR. Czy słusznie? Oceńcie sami.

Cracovia poważniej bramce Matúša Putnocký'ego zagroziła tylko raz. W 36 min po rzucie rożnym z bliskiej odległości strzelał Ołeksij Dytiatjew, ale trafił prosto w słowackiego golkipera. Do przerwy goli więc nie oglądaliśmy.

Drugie 45 min rozpoczęło się niespodziewanie. W 47 min Portugalczyk Rafael Lopes urwał się Márkowi Tamásowi przy rzucie rożnym i głową otworzył wynik. Przez kolejne kilkanaście minut Śląsk próbował dojść do siebie, bo stracił inicjatywę. Wszystko odmieniło się jednak w 60 min.

Wtedy to po składnym ataku gospodarzy Pich dośrodkował na dalszy słupek, a zamykający akcję Płacheta doprowadził do wyrównania. Śląsk poszedł za ciosem i w pierwszej akcji po wznowieniu gry wyszedł na prowadzenie! Tym razem nabuzowany Płacheta w swoim stylu zmylił kilku rywali prowadząc piłkę bardzo krótko przy nodze, zagrał do dobrze wbiegającego w szesnastkę Erika Expósito, a Hiszpan pięknym strzałem pod porzeczkę nie dał szans Michalowi Peškovičiowi. Do 60 min Śląsk przegrywał 0:1, a od 62 prowadził 2:1.

Goście z Krakowa nie sprawiali wrażenia przybitych takim obrotem spraw. Wręcz przeciwnie - ochoczo ruszyli do odrabiania strat. Próbowali Hanca (przesunięty do pomocy po wejściu Diego Ferraresso) i Pelle van Amersfoort, ale mieli źle nastawione celowniki. Obrona Śląska wyraźnie się rozluźniła.

Cracovia nie mając nic do stracenia musiała się otworzyć i w 78 min została za to skarcona. Rozgrywający dobry mecz Expósito zagrał do wychodzącego na czystą pozycję Płachety. Choć ten dostał piłkę nie na swoją nogę, to zdążył zgubić goniącego go Ferraresso, przełożyć futbolówkę na lewą i płaskim strzałem podwyższyć wynik na 3:1.

Z drużyny Probierza zeszło powietrze, ale w ostatniej minucie doliczonego czasu gry Lopes zmniejszył wymiar porażki "Pasów", dobijając własny strzał w poprzeczkę skuteczną główką. Po tej akcji arbiter zakończył to spotkanie i 3 punkty zostały w "Twierdzy Wrocław. Śląsk zmniejszył tym samym dystans do 3. w tabeli Lecha Poznań na 1 punkt. W niedzielę "Kolejorz" przyjedzie do Wrocławia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Trener Wojciech Łobodziński mówi o sytuacji kadrowej Arki Gdynia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska