Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk - Termalica 2:1. Nerwy Rumaka

Jakub Guder
fot. Tomasz Hołod
Utrzymanie Śląskowi zapewnił Jacek Kiełb, chociaż było w tym wiele przypadku. Mariusz Rumak w końcówce wybuchnął.

ŚLĄSK WROCłAW - TERMALICA BRUK-BET NIECIECZA 2:1

1:0 Morioka 18’, asysta Grajciara
1:1 Dwali 62’, samobójcza
2:1 Gryc 86’, samobójcza po zagraniu Kiełba

Śląsk: Abramowicz - ZielińskiI, Celeban, Kokoszka, Dwali, Grajciar (80. Kiełb), Gecov, Hateley, MoriokaI, Pich (89. Hołota), Biliński (56. Mervo).

Termalica: Nowak - Ziajka (46. Plizga), Stano, SołdeckiI, Putincew, Fryc, Babiarz, KupczakI, Foszmańczyk, Juhar (77. Gutkovskis), Nikolić (65. Kędziora).

Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków)
Widzów: 11 397

- Nie przypominam sobie meczu, w którym miałem takie nerwy, a już raz o utrzymanie walczyłem. Większość piłkarzy Śląska jeszcze nie i chyba ta stawka niektórym nieco sparaliżowała nogi, bo nie było płynności w naszej grze - mówił po spotkaniu z Termalicą trener Mariusz Rumak, który w ostatnich minutach tego pojedynku faktycznie przeżywał huśtawkę emocji.

Najpierw jego drużyna straciła prowadzenie, chociaż niewiele zapowiadało, że goście mogą pokonać Mateusza Abramowicza. Potem udało się strzelić zwycięskiego gola - ledwie kilka minut przed ostatnim gwizdkiem, a na końcu była jeszcze żółta kartka dla Ryoty Morioki, który - zdaniem sędziego Tomasza Musiała - chciał wymusić rzut karny. To rozwścieczyło Rumaka: z całej siły kopnął w niewielkie reklamy od pewnego czasu otaczające przestrzeń dla szkoleniowców przy ławkach rezerwowych.

- Proszę sprawdzić, czy jeszcze w jakiejś lidze na świecie trenerzy są w taki sposób odgrodzeni - uśmiechał się już spokojny Mariusz Rumak.

Najważniejsze zadanie wykonał - utrzymał zespół w lidze i jest już pewne, że będzie pracował ze Śląskiem w przyszłym sezonie. Jak powiedział po spotkaniu, w dwóch ostatnich meczach nie będzie ogrywania młodych, tylko walka o dziewiątą pozycję. - Zagrają ci, którzy na to będą zasługiwali - wyjaśnił opiekun wrocławian.

Bohaterem Śląska został niespodziewanie Jacek Kiełb, chociaż jak przyznał, nie miał zamiaru strzelać na bramkę. - Dogrywałem do Mervo, ale piłka się odbiła od obrońcy i wpadła - przyznał skrzydłowy WKS-u. W poprzednim spotkaniu z Termalicą był negatywnym bohaterem, gdy spalił prostą akcję bramkową z Flavio Paixao.

„Słoniki” tymczasem nadal muszą walczyć o ligowy byt. - Napsuliśmy krwi gospodarzom, ale marne to pocieszenie bo wyjeżdżamy bez punktów - mówił trener Piotr Mandrysz.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska