Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk - Raków Częstochowa. Kadrowe dylematy i niewzruszony rywal

Jakub Guder
Jakub Guder
Pawel Relikowski / Polska Press
ŚLĄSK WROCŁAW - RAKÓW CZĘSTOCHOWA. Poobijany w europejskich pucharach Raków Częstochowa przyjedzie w niedzielę na mecz ze Śląskiem. We Wrocławiu spodziewają się jednak, że zobaczą taką drużynę spod Jasnej Góry, jaką możemy oglądać na co dzień - dobrze zorganizowaną, groźną, grającą intensywnie.

Największym problemem Śląska przed niedzielnym meczem z Rakowem (Tarczyński Arena, godz. 15, Canal+ Sport) jest... choroba trenera Ivana Djurdjevicia. Chociaż w piątek zapowiedziany był jego udział w konferencji prasowej z dziennikarzami, to jednak zjawił się na niej II trener Maciej Stachowiak, który od razu wszystkich uspokoił, że Serb nie ma COVID-a. - Testy wyszły negatywnie. To jakaś grypa - wytłumaczył i dodał, że w sobotę pierwszy szkoleniowiec powinien wrócić do zająć. Z piłkarzy kłopoty ze zdrowiem ma jedynie Michał Rzuchowski, który narzeka na ścięgno Achillesa i z pewnością w niedzielę go nie zobaczmy.

Przed tym meczem znamienne jest to, że Śląsk w tym sezonie wygrał jedynie z Lechem i Pogonią Szczecin, czyli dwoma drużynami reprezentującymi naszą ligę w europejskich pucharach. Miał w tych meczach mniejsze posiadanie piłki, ale strzelił jednego gola więcej. Wygląda więc na to, że WKS-owi łatwiej - a może: skuteczniej - gra się z przeciwnikiem lepszym, który chce na boisku przejąć inicjatywę.
Czy tak faktycznie jest?

- Biorąc pod uwagę wyniki, to można tak powiedzieć. Wygraliśmy z Pogonią i z Lechem, a faworytem nie byliśmy. To były mecze, w których mieliśmy mniejsze posiadanie piłki. Tam wygrywaliśmy. W pozostałych byliśmy rzadziej przy piłce, a nie wygrywaliśmy. Ciężko mi zdefiniować, czy na pewno będzie nam lepiej - Maciej Stachowiak. - Na tym etapie wciąż się poznajemy, kształtujemy swój styl gry. Takie spotkania, w których musimy wykazać się determinacją, kolektywną grą, widocznie są dla nas dobre i w niedzielę może być podobnie. Poprzednie mecze pokazały, że jesteśmy gotowi do pojedynków z takimi rywalami - zauważył II szkoleniowiec wrocławskiej ekipy.

Stachowiak twierdził, że pomimo tego, iż Raków w niedzielę grał dogrywkę i stracił gola w doliczonym czasie gry, to nie spodziewa się raczej drużyny rozbitej. Przeciwnie - skład Marka Papszuna, jego zdaniem, zaprezentuje na Tarczyński Arena wszystkie, znane już atuty.

- Nie jest łatwo odpaść z pucharów w taki sposób. Poprzednie sezony pokazują jednak, że to nie jest moment, kiedy ten zespół się podłamie i zacznie grać inaczej. Jestem przekonany, że będą grać cały czas tak samo. To zespół intensywny i w ataku, i w obronie, mocny w fazach przejściowych. Intensywny w bieganiu. Bez względu na to, co wydarzyło się w niedzielę - stwierdziła prawa ręka Ivana Djurdjevicia.

Ostatnie dni i tygodnie we Wrocławiu kreują nowych 'bohaterów', ale też antybohaterów. Po tym, jak Adrian Łyszczarz zagrał ostatnio w wyjściowym składzie i strzelił bramkę, jego akcje w oczach kibiców znacznie wzrosły. Wydaje się, że i w niedzielę będzie grał od początku.

- Adrian dobrze trenuje od samego początku. Dostał szansę w ostatnim meczu, chciał się pokazać, brać inicjatywę. Chce faktycznie decydować o losach meczu. Na pewno taki występ podbudowuje każdego zawodnika. On nie jest wyjątkiem. Każda bramka uskrzydla piłkarza - twierdzi Stachowiak.

Dylematem jest też to, kto powinien zagrać na skrzydłach. John Yeboah ostatnio doszedł do formy i wydaje się, że to on jest pierwszym wyborem wśród skrzydłowych. Kontuzjowany był ostatnio Matias Nahuel (już doszedł do siebie), a Piotr Samiec-Talar i Dennis Jastrzembski są gdzieś na pograniczu pierwszej jedenastki i ławki rezerwowych.
- John i Dennis to bardzo młodzi ludzi. mają swoje atuty. Ich forma nie jest jeszcze jakaś mega stabilna. Na tej pozycji w meczu najczęściej szukamy zmiany. Każdy z nich ma aspiracje i chciałby grać w pierwszym składzie. Te wybory są trudne. Do ostatniej chwili rozstrzyga się, kto wyjdzie na mecz, ale nawet rezerwowi mogą wejść na 30 minut i zmienić oblicze spotkania - zauważa Maciej Stachowiak.

Martwi ostatnio forma Erika Exposito, ale sztab WSK-u wskazuje, że to nie kwestia samej dyspozycji Hiszpana, ale też tego, ile okazji stwarza mu drużyna.
- Jestem pewny, że prędzej czy później Erik się odblokuje. To jakościowy zawodnik. Ma bardzo dobry strzał z lewej nogi. Nasze myślenie nie skupia się tylko wokół niego. Zastanawiamy się jak cały zespół może kreować więcej sytuacji. Cała gra drużyny nie stwarza mu po 10 klarownych okazji w meczu - stwierdził Stachowiak.

Przyjazd Rakowa do Wrocławia to będzie także powrót Fabiana Piaseckiego, który tu żegnany był bez żalu - zarówno przez kibiców, jak i chyba sam klub. Ten napastnik ma więc coś do udowodnienia.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Michał Pietrzak - Niedźwiedź włamał się po smalec w Dol. Strążyskiej

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska