Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk - Górnik Łęczna 2:1. Gol w doliczonym czasie gry. WKS wiceliderem! (ZDJĘCIA)

Jakub Guder, Jakub Pęczkowicz
Śląsk Wrocław - Górnik Łęczna 2:1. Zwycięskiego gola wrocławianie zdobyli już w doliczonym czasie gry. Dzięki tej wygranej póki co Śląsk Wrocław wskoczył na fotel wicelidera T-Mobile Ekstraklasy.

Gdy patrzyliśmy na grę Górnika Łęczna, to aż wierzyć się nie chciało, że ten zespół ma zaledwie trzy wygrane w lidze i przed 10. kolejką zajmował dopiero 11. miejsce w tabeli. Piłkarze Jurija Szatałowa od pierwszych minut weszli w mecz odważnie i nie zamierzali się bronić. Przypominali trochę Śląsk, który postanowił postawić się niedawno Legii w Warszawie. Problem był jednak w tym, że WKS w tym spotkaniu... nie był Legią.

Potwierdziło się to, co na przedmeczowej konferencji prasowej mówił Paweł Barylski. Gdy goście mieli przy nodze piłkę, to wcale im ona nie przeszkadzała. Dodatkowo świetnie potrafili wyprowadzać kontry. Efekt był taki, że w pierwszej części to oni stwarzali groźniejsze sytuacje. W polu karnym gospodarzy zagotowało się już w 2 min., kiedy to niepilnowany w pole karne wpadł z prawej strony Fiodor Cernych, a potem dośrodkował piłkę. Mariusz Pawełek wyszedł przed linię bramkową, a przyjezdni zamiast uderzyć do siatki trafili... w rękę jednego z wrocławian. Karnego jednak nie było i chyba słusznie.

W 18 min. Miroslav Bożok odebrał piłkę Piotrowi Celebanowi, popędził kilka kroków i uderzył - tuż obok długie słupka. Dwie minuty później mieliśmy popis Mariusza Pawełka. Naprawdę go lubimy, bo to fajny gość, ale takie zagranie... Babol. Złapał niby piłkę w ręce, sędzia się już odwrócił, a nasz bramkarz wstając... wypuścił futbolówką, a ta między jego nogami wyszła na rzut rożny. Eghm... bez komentarza. Bardzo szybko miał jednak nasz golkiper okazję do rehabilitacji broniąc potem próby Cernycha i Mraza. WKS odpowiedział właściwie tylko uderzeniem Sebastiana Mili z rzutu wolnego przed przerwą. Piłka zmierzała pod poprzeczkę, ale dość wolno i Sergiusz Prusak nie miał problemów, by ją odbić.

Początek drugiej połowy był niemrawy, ale to Łęczna miała cały czas miała przewagę. Udokumentowała ją wreszcie w 61 min. Łukasz Mierzejewski przedarł się prawą stroną, wyłożył piłkę Bożokowi, a tak pokonał Pawełka. No i w tym momencie, jakby ktoś przestawił jakąś wajchę. Po minucie odpowiedział golem Śląsk. Pich do Mili, jego uderzenie sparował na słupek Prusak, ale wobec dobitki Krzysztofa Ostrowskiego był bezradny. I tu trzeba zaznaczyć, że dla Ostrego był to dopiero czwarty gol w ekstraklasie w jego... setnym występie. Na boisku był dlatego, że w 40 min. Mateusz Machaj skręcił staw skokowy i musiał zejść z boiska.

Od tej chwili tempo spotkania wzrosło przynajmniej trzykrotnie, a Prusak (35 lat i pierwszy sezon w ekstraklasie) raz po raz stawiał odpór bombardowaniu piłkarzy Tadeusza Pawłowskiego. Obronił płaski strzał Picha, uderzenie Pawła Zielińskiego i wreszcie główkę Tomasza Hołoty. Ta ostatnia interwencja (chociaż to dopiero piątek) będzie pewnie paradą kolejki, jeśli nie całej rundy. Miał przy tym jeszcze tyle energii, by za kolejne błędy soczyście rugać swoich obrońców.

W samej końcówce obie drużny znów zwolniły, ale to gospodarzom bardziej zależało na wygranej. Już w doliczonym czasie gry Marcin Borski podyktował rzut wolny za zagraniem ręką tuż przed polem karnym. Dośrodkowanie Mili wybili obrońcy i gdy wydawało się, że to koniec na bramę uderzył jeszcze Zieliński. Prusak niepotrzebnie wyszedł do przodu, uderzenie zostało zablokowane, a do piłki dopadła Milowy i z dystansu, z kozłem piłka wpadła! 2:1! Mila cieszyć się popędził na drugą stronę boiska, tuż przy młynie, a Górnicy nie dowierzali, że mogą przegrać mecz, w którym mieli przewagę. Tak się jednak stało, bo arbiter już nie wznowił spotkania.

Dzięki tej wygranej póki co Śląsk Wrocław wskoczył na fotel wicelidera T-Mobile Ekstraklasy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska