Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Śląsk - Bruk-Bet Termalica 1:1. Do znudzenia - w piłkę gra się do końca!

Michał Rygiel
Jan Urban ma problemy kadrowe, a do tego musi koniecznie popracować nad koncentracją swoich piłkarzy.
Jan Urban ma problemy kadrowe, a do tego musi koniecznie popracować nad koncentracją swoich piłkarzy. Piotr Hukało
W meczu kończącym 5. kolejkę LOTTO Ekstraklasy Śląsk Wrocław zremisował z Bruk-Betem Termaliką Nieciecza po golu drużyny gości w ostatniej akcji spotkania

Śląsk za wszelką cenę chciał we wtorkowe popołudnie zmazać plamę po blamażu w Pucharze Polski. Przypomnijmy, że w meczu z Arką Gdynia wrocławianie prowadzili 2:0, by ostatecznie po dogrywce przegrać 2:4. Nie mogło dojść do powtórki z tego spotkania.

Nic zatem dziwnego, że kibicom zebranym na Stadionie Wrocław nie w smak był początek konfrontacji z Bruk-Betem Termaliką.
Goście, prowadzeni przez byłego trenera Śląska, Mariusza Rumaka, zaczęli agresywnie i już w pierwszych minutach wywalczyli kilka rzutów rożnych.

W 10 minucie Łukasz Piątek dośrodkowaniem z rzutu rożnego znalazł Akosa Keczkesza, a węgierski stoper strzałem głową próbowal skierować piłkę do siatki. Tylko ofiarna interwencja Piotra Celebana, który wybił futbolówkę z linii bramkowej, uchroniła Śląsk przed utratą gola. Termalica jeszcze parę razy testowała Jakuba Wrąbla, ale jego niepewne interwencje nie miały nieprzyjemnych konsekwencji.
Wrocławska maszyna rozpędzała się powoli, do 25 minuty to goście wciąż mieli kontrolę nad wydarzeniami boiskowymi. Jednak z czasem gospodarze zaczęli przejmować inicjatywę i zagrażać bramce Jana Muchy. Z początku brakowało konkretów w postaci strzałów, dopiero w ostatnim kwadransie pierwszej odsłony coś drgnęło.

Najgroźniejsze szanse miał Marcin Robak, który w 40 minucie był bardzo bliski strzelenia gola. Piłkę ze skrzydła świetnie dośrodkował Kosecki, ale Mucha okazał się szybszy. Chwilę później napastnik Śląska znowu próbował szczęścia, tym lecz i tym razem słowacki golkiper gości udanie interweniował.

Do szatni gracze z Wrocławia schodzili z nadziejami, bo widać było, że zespół Mariusza Rumaka z minuty na minutę gra coraz gorzej. Po przerwie na boisko wszedł Arkadiusz Piech, który zmienił niewidocznego Michała Maka. Ta roszada dała drużynie Jana Urbana dodatkowej energii.

Śląsk chuchał i dmuchał, chcąc jak najszybciej złamać opór drużyny gości i ta sztuka wrocławianom bardzo szybko się udała. W akcji znowu najlepszy na boisku duet piłkarzy WKS-u. W 52 minucie Marcin Robak otrzymał świetne prostopadłe podanie od Jakuba Koseckiego, wbiegł w pole karne i plasowanym strzałem w długi róg nie dał żadnych szans Janowi Musze.

Trzeba przyznać, że to była koncertowa akcja podopiecznych Jana Urbana - takiej gry oczekują kibice przez całe spotkanie. Duet Kosecki-Robak może w tym sezonie jeszcze parę razy dać Śląskowi sporo radości.

Zatem trochę szkoda, że więcej tego typu kombinacji kibice we wtorkowe popołudnie nie zobaczyli. Śląsk po zdobytej bramce zwolnił tempo, sporadycznie atakując. Termalica, choć teoretycznie powinna postawić wszystko na jedną szalę i walczyć o wyrównanie, nie tworzyła sobie groźnych okazji. Do czasu.

W meczach pomiędzy tymi drużynami zawsze padały co najmniej dwa gole, ale we wtorek na to się nie zanosiło. Jedyną godną uwagi akcją był strzał Arkadiusza Piecha z 80 minuty spotkania. Rezerwowy Śląska po błędzie stoperów Bruk-Betu otrzymał piłkę od Michała Chrapka i mimo stuprocentowej szansy nie postawił kropki nad i. To była bardzo kosztowna pomyłka napastnika Śląska.

W ostatniej akcji meczu Daniel Łuczak niepotrzebnie faulował piłkarza Termaliki. W polu karnym znaleźli się wszyscy gracze gości, a po zamieszaniu w szesnastce najlepiej ustawił się Kamil Słaby i potężnym uderzeniem zapakował piłkę pod poprzeczką bramki Jakuba Wrąbla. Tak absolutnie nie można grać, po raz kolejny wrocławianie wypuszczają wygrany mecz z rąk.

- Zespół po przerwie zareagował bardzo dobrze i wydawało się, że tym razem zwycięstwo się nam nie wymknie. Stało się inaczej, wielka szkoda. Musimy koniecznie zwrócić uwagę na ostatnie minuty, bo tak nie może już być - mówił po meczu Jan Urban.

Na domiar złego remis został okupiony dwoma urazami. Z boiska z kontuzjami zeszli Dragoljub Srnić i Jakub Kosecki. Trener Urban już teraz ma problemy ze skompletowaniem meczowej osiemnastki, a bez tych dwóch zawodników i bez kolejnych wzmocnień może się to okazać niemożliwe.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska