Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skrzypaczka z Legnicy koncertuje na wielkich i prestiżowych scenach świata. Sara Dragan: Na własnego stradivariusa jeszcze mnie nie stać!

Grzegorz Chmielowski
Grzegorz Chmielowski
Sara Dragan: Nigdy w życiu rodzice, nauczyciele gry na skrzypcach, nie zmuszali mnie do ćwiczeń. Wręcz odwrotnie. Nawet nie chcieli, żebym grała i zapisali mnie do normalnej podstawówki.
Sara Dragan: Nigdy w życiu rodzice, nauczyciele gry na skrzypcach, nie zmuszali mnie do ćwiczeń. Wręcz odwrotnie. Nawet nie chcieli, żebym grała i zapisali mnie do normalnej podstawówki. Archiwum prywatne Sary Dragan
Rozmowa z Sarą Dragan, skrzypaczką z Legnicy, która koncertuje na wielkich i prestiżowych scenach świata.

Pamiętam Cię sprzed kilkunastu lat, jako „dziewczynkę ze skrzypkami”, która nie krzywiła się, ale z chęcią zagrała, gdy rodzice poprosili Cię o krótki koncert dla gościa. Co mnie zaskoczyło, bo dla utalentowanych dzieci takie popisy to zwykle udręka. Teraz, podczas koncertu na rzecz Ukrainy w Warszawie, prezenter przedstawił Cię jako muzyka ze światowej czołówki młodego pokolenia skrzypków! Przyznaję, że mam lekką tremę... Jak się robi taką karierę?
Sara Dragan: Przede wszystkim nie ma złotego środka. To głównie ciężka praca. Ale nigdy w życiu rodzice, nauczyciele gry na skrzypcach, nie zmuszali mnie do ćwiczeń. Wręcz odwrotnie. Nawet nie chcieli, żebym grała i zapisali mnie do normalnej podstawówki. Ale to ja 30 sierpnia się sprzeciwiłam i wymusiłam na nich, żeby mnie zapisali do szkoły muzycznej. Kluczem do kariery jest samodyscyplina i praca 365 dni w roku. Gdy inne dzieci bawiły się na podwórku, ja godzinami ćwiczyłam. Ale to był mój wybór. Teraz czasem trzeba nawet 10 godzin dziennie, gdy np. nagle wyskoczy jakiś koncert i zostało do niego trzy dni, a repertuar jest zupełnie nowy. Poza tym udział w konkursach, zbieranie doświadczeń na scenie. No i duży wpływ na mój rozwój miał i ma profesor Zakhar Bron, u którego uczę się od dziesięciu lat.

Gdy miałaś 14 lat to rodzice wysyłali Cię samą samolotem do Szwajcarii na lekcje do profesora Zakhara Brona...… A gdy miałam 15 to sama poleciałam na koncert do Nowego Jorku! Potem Chiny, Korea Południowa, Rosja, Meksyk, Uzbekistan… Cały świat. Życie muzyka to jest życie podróżnika z walizką, zresztą bardzo samotne. Ale ja wybrałam takie życie i nie żałuję.

Jak to wszystko godzisz z nauką, bo przecież masz 23 lata i jesteś studentką?Podstawówka, gimnazjum, liceum to był Zespół Szkół Muzycznych I i II stopnia w Legnicy. Ale w klasie maturalnej mieszkałam już w Hiszpanii. Przyleciałam do Legnicy na maturę, nie będąc praktycznie na żadnej godzinie lekcyjnej. Wszystko w trybie indywidualnym, ekstremalnym, eksternistycznym i po prostu szalonym.

Niczym młodzi piłkarze czy tenisiści...
Tak! Ale jeżeli chodzi o maturę, to bardzo pomogło mi moje legnickie liceum.

A co teraz?
Nadal się uczę. U profesora Zakhara Brona w Szwajcarii. W Hiszpanii, gdzie cały czas mieszkam na stałe, studiuję na Specjalnym Uniwersytecie Królowej Zofii w Madrycie. Studiuję też na Akademii Muzycznej we Wrocławiu, bo chcę być jakoś związana z Polską.

Skrzypaczka ze światowej czołówki chce też być magistrem po Akademii Muzycznej?
No tak, właśnie robię magisterkę we Wrocławiu. Trzeba zaliczyć przedmioty teoretyczne, zagrać koncerty, napisać pracę.

Kiedy, jak, skoro wciąż podróżujesz, by grać w różnych krajach?
We Wrocławiu mam indywidualny tok studiów, więc raczej mnie tam fizycznie za często nie ma. Do Szwajcarii jeżdżę ćwiczyć „w dziurach” między koncertami. Mam taką swoją oazę w Alpach, gdzie prof. Zakhar mnie przygotowuje do kolejnych występów. I gdzie można cały dzień ćwiczyć i nic innego mnie nie interesuje. A ponieważ mieszkam w Madrycie, to wpadam tam oczywiście czasem na uczelnię.

Słowem: obywatelka świata.
Lubię tak o sobie myśleć, nieskromnie... (śmiech)

W Twojej biografii artystycznej jest mnóstwo nagród z krajowych i zagranicznych konkursów skrzypcowych. Którą nagrodę z nich cenisz sobie najbardziej?
To jest takie częste i trudne pytanie...

Mnie to ciekawi, bo przecież były dziesiątki - i konkursów i nagród - a co za tym idzie: emocji, triumfów, czasem porażek...Na pewno ważną nagrodą była ta w 2018 roku na Konkursie Młodych Skrzypków im. Henryka Wieniawskiego i Karola Lipińskiego w Lublinie. Jego laureatami są największe gwiazdy, a w ciągu półwiecza wygrało tylko dwóch Polaków, w tym ja.

Szeroka publiczność skrzypce kojarzy z Międzynarodowym Konkursem Skrzypcowym im. Henryka Wieniawskiego w Poznaniu. Czy chciałabyś tam wystąpić już w w rywalizacji „seniorów”?
Nie stawałam ostatnio do eliminacji do Poznania z wyboru. To jeden z najstarszych konkursów na świecie i mamy szczęście, że możemy go w Polsce gościć. Aczkolwiek na świecie takich konkursów jest jeszcze kilka, jak np. Królowej Elżbiety w Brukseli. Co do udziału w konkursach, to zobaczymy co życie przyniesie. Jest takich kilka planów, ale na razie nie chcę ich ujawniać.

Poza konkursami ważny jest też występ w prestiżowych miejscach.
Zjechałam całe Stany Zjednoczone, gdzie zagrałem w wielu takich miejscach. M.in. w Sali Disneya w Los Angeles czy Carnegie Hall w Nowym Jorku. Grałam w Filharmonii Berlińskiej. Rok temu poleciałam w prestiżową trasę organizowaną przez Columbia Artists - 31 koncertów po USA z Wojciechem Rodkiem, wspaniałym dyrygentem rodem z Brzegu. Nasza współpraca zaczęła się jak jeszcze byłam w gimnazjum, a przed nami wiele wspólnych pozaeuropejskich projektów!

Na koncercie na rzecz Ukrainy grałaś różnych kompozytorów. M.in. Brahmsa i Chopina. Których kompozytorów lubisz najbardziej?Powiem niepoprawnie politycznie: najbliżsi mi są kompozytorzy rosyjscy. Czajkowski, Prokofiew, Szostakowicz... A poza tym jestem wielka fanką Niccolo Paganiniego.

Teraz akompaniuje Ci na fortepianie prof. Sławomir Cierpik. Doskonały pianista. Jak to się stało?To wyszło przypadkiem. Nie miałam pianisty na koncert w NOSPRze i polecono mi pana profesora Cierpika z Krakowa. Jestem bardzo zadowolona z tej współpracy, która na razie ogranicza się do koncertów w Polsce, ale kto wie... Współpracuję na co dzień również z pianistami z USA, Niemiec, Francji i planuję w tym roku nagrać nową płytę z polskim repertuarem!

Na YouToube znalazłem Twój ubiegłoroczny koncert w Obornikach Śląskich w ramach programu Urzędu Marszałkowskiego Województwa Dolnośląskiego „Z klasyką przez Polskę”. Czy to zapowiedź kolejnych polskich koncertów?
Na początku stycznia grałam też w Narodowym Forum Muzyki we Wrocławiu. Bardzo lubię u nas występować, dla publiczności, która mnie wychowała. Tu wspomnę też o Wałbrzychu - z tamtejszą Filharmonią Sudecką i publicznością mam kontakt od dzieciństwa, bo grałam z nią już jako 8-latka. Najbliższy mój dolnośląski koncert będzie właśnie 17 lutego z orkiestrą Filharmonii Sudeckiej. Zawsze, gdy są takie projekty w kraju, z chęcią wracam, choćby z końca świata.

Twoi rodzice to nauczyciele skrzypiec. Coś Ci podpowiadają? Może krytykują?
Nie ma już takich relacji nauczyciel - uczeń między nami. Ale są wiernymi moimi słuchaczami i gdy tylko gram w Polsce, albo w sąsiednich krajach, to zawsze przyjeżdżają na mój koncert, co jest dla mnie niezwykle ważne. Nie zmienia to faktu, że gdy tylko poproszę o radę, to zawsze ją od nich dostanę!

Pytanie trochę „z boku”. Jak patrzysz na modę na „chodzenie na muzykę”. Dzieci uczą się gry na instrumentach, śpiewu, ale potem zwykle idą w innym kierunku, na inne studia. Czy warto więc poświęcać czas muzyce, skoro i tak się od niej odchodzi?
Ja uważam, że to jest bardzo dobre, bo muzyka po prostu uszlachetnia, buduje wrażliwość. Ważne, by po prostu mieć kontakt z muzyką.

Chwalisz się, że grasz na słynnych skrzypcach...Tak, gram na instrumencie Niccolo Amati z 1666 r. Jakiś czas temu miałam również przyjemność nagrać płytę i zagrać serię koncertów na stradivariusie.

A na własność masz jakieś cenne skrzypce?Ależ nie. Nie mam przecież 20 milionów euro na zakupy.

Dużo występujesz, a loty, mieszkanie za granicą są kosztowne. Jak to wszystko się bilansuje?Dodajmy do tego, że ciągnę swoją edukację w trzech państwach, a to nie jest za darmo.

Zdaję sobie z tego sprawę, i stąd moje pytanie. Piłkarze w Twoim wieku lepiej stoją?Pewnie, że tak! Niestety, kultura jest totalnie na rynku lekceważona. Piłkarz na moim poziomie ma kupę kasy, sponsorów. A ludzie w naszej „branży”, którzy wkładają mnóstwo pracy, może nawet więcej w pewnym sensie niż piłkarze, nie mogą się w żaden sposób pod tym względem równać. Poza tym branża dostała po tyłku po covidzie. Na pewno nie zarabiam tyle, żeby kupić stradivariusa.

A jakim samochodem jeździsz?
Mam prawo jazdy, ale w Hiszpanii własnego auta nie posiadam - to nie ma sensu w Madrycie, w którym i tak mnie często nie ma. Gdy potrzebuję, to po prostu je wypożyczam. W Polsce jeżdżę samochodem rodziców.

Masz czas na życie prywatne?
Powiem szczerze, że nie bardzo. Ale nie mogę zwalać na totalny brak czasu. Z wyboru nie mam. Bo jak wracam po trzech tygodniach z koncertów, to tylko mam ochotę się zresetować sama w domu i przygotować do kolejnych koncertów. Taki moment w życiu. Bateria też się czasem kończy i trzeba ją podładować. A impreza w Madrycie to na pewno nie jest pierwsza rzecz, którą robię po wylądowaniu.

Podróże, koncerty, konkursy wymagają czasochłonnej i fachowej logistyki. Ktoś Ci w tym pomaga?Tak, mam swojego agenta, który nad tym wszystkim czuwa. Właśnie pakuję walizkę, jutro jadę do Warszawy, stamtąd do Szwajcarii. Potem trasa po Izraelu, Turcji, Meksyk, Chiny, Stany Zjednoczone… Ktoś to musi jakoś logistycznie rozegrać.

Dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia.
Rozmawiał: Grzegorz Chmielowski

od 12 lat
Wideo

Wybory samorządowe 2024 - II tura

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska