Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skóra i kości zamiast psa. 6-letni Fuks zagłodzony czy chory? (ZDJĘCIA)

Jerzy Wójcik
Jerzy Wójcik
Biszkoptowy Fuks ważył kiedyś 20, a dziś zaledwie 7 kilogramów. Jego właściciele najpierw leczyli go na chorobę metaboliczną, a później - jak twierdzą przedstawiciele Ekostraży - przestali przychodzić do weterynarza. Dlatego właśnie sprawą zainteresowali się przedstawiciele Stowarzyszenia Ochrony Zwierząt. Podczas pierwszej wizyty wysłuchano tłumaczeń właścicieli, ale już podczas drugiej wizyty odebrano im psa, bo stwierdzono, że leczenie przerwano i właściciele zwierzęcia patrzyli tylko jak pies znika w oczach. Jednak zdaniem właścicieli psa zabrano im bezprawnie i wyrządzono krzywdę nie tylko zwierzęciu, ale także całej ich rodzinie.

- W rozmowie z nami właściciele wskazywali na brak środków finansowych na leczenie psa, próbowali także bronić dziwacznego poglądu, że kiedyś psów się nie leczyło, chore psy po prostu umierały, a oni już się pogodzili z umieraniem własnego psa. Na ich oczach, każdego dnia - tłumaczą przedstawiciele ekostraży. - Właściciele nie potrafili za to wskazać powodu, dla którego oszukali nas podczas pierwszej wizyty - dodają.

Dziś pies po ponad miesięcznej zwłoce w diagnostyce i leczeniu jest w stanie dramatycznym. To skóra i kości, jest wyniszczony i skrajnie odwodniony, ma fatalne wyniki badań krwi, które wskazują m.in. na anemię i poważną chorobę wątroby. - Z całych sił będziemy starali się mu pomóc, bo tego wymaga elementarna przyzwoitość względem tego skrzywdzonego psa - pisze ekostraż na swoim profilu na portalu Facebook.

AKTUALIZACJA:
Po publikacji tekstu skontaktowała się z nami Pani Betty Śmietana z Wrocławia, która jest właścicielką suczki - matki Fuksa. Fuks należy do jej krewnej, a ona sama twierdzi, że właścicielom wyrządzono krzywdę. - Pies był cały czas leczony i znajdował się pod opieką weterynarza. Usłyszeliśmy, że jest nieuleczalnie chory. Fuks ma poteżny apetyt i je wszystko co dostanie, a mimo to chudnie i wygląda jak na zdjęciach - twierdzi Betty Śmietana. Dodaje jednak, że Ekostraż odebrała psa nie sprawdzając wszystkich okoliczności i teraz cała rodzina będzie walczyć o jego odzyskanie. - Ekostraż twierdzi, że jeżeli pies przeżyje, trafi do nowego właściciela. Zapewniam, że sama się po niego zgłoszę i oddam w ręce dotychczasowych właścicieli, bo zwierzę miało tam profesjonalną opiekę i miłość - dodaje pani Śmietana.

Również właściciele są zdesperowani, by walczyć o los zwierzęcia i przekonani, że nie wyrządzili mu krzywdy. - Oskarżono nas i zrobiono z nas potworów znęcających się nad zwierzęciem, a to kłamstwo - zapewnia właścicielka i przyznaje, że być może jedynym błędem było to, że chciała, by śmiertelnie chory pies żył jak najdłużej. Weterynarze i znajomi przekonywali nas, że nie warto już męczyć zwierzęcia i są wszelkie wskazania by go uśpić, jednak ja wierzyłam, że coś się jeszcze da zrobić - twierdzi w rozmowie z reporterem GazetaWroclawska.pl właścicielka.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska