Wychodzi na to, że nagranie obejrzał sobie z poślizgiem proboszcz i to tylko on ewentualnie mógłby poczuć się urażony. Nic nie wiadomo o tym, by kopanie krzyża spowodowało jakikolwiek uszczerbek materialny, więc cała sprawa sprowadza się właściwie do wrażliwości proboszcza.
Przyznam się, że nie widzę większego sensu w poszukiwaniach sprawcy, tym bardziej, że działał prawdopodobnie pod wpływem alkoholu. Gdyby na trzeźwo zamierzył się na krzyż, ten z pewnością mocniej by ucierpiał. Niewykluczone, że kopanie krzyża nie było spowodowane żadną osobistą urazą, np. odmową ochrzczenia dziecka przez miejscowego księdza. Dla mnie ten czyn pozostaje mało znaczącym chuligańskim wybrykiem, który jedynie w oczach proboszcza mógł urosnąć do zamachu na religijny symbol.
Rozumiem, że niektórzy księża poczuli się mniej pewnie po tym, jak opinia publiczna szeroko dyskutowała przypadki pedofilii, które m.in. ukazał dokumentalny film braci Sekielskich. Nie sądzę jednak, by uruchamianie policji po odosobnionym incydencie, o którym nikt nie miał zielonego pojęcia, nawet sprawca po wytrzeźwieniu, było dobrym pomysłem.
Mam wrażenie, że ludzie Kościoła mniej lub bardziej świadomie chcą przekonać wiernych, że szczegółowe omawianie przypadków pedofilii wywoła masową niechęć czy nawet nienawiść i skłoni niektórych do przemocy. To prawda, że mieliśmy niedawno we Wrocławiu okropne zdarzenie, bo bezdomny zabił kapłana, ale dotychczas nie ujawniono jego motywów.
Poza tym agresji sprzyjają nie tyle doniesienia o pedofilii, co raczej towarzyszące im informacje o tuszowaniu skandali i chronieniu sprawców w sutannach przez biskupów. A to są zupełnie różne sprawy. Na koniec - jestem przekonany, że krzyż wytrzyma jeszcze niejedno kopnięcie.
Powrót reprezentacji z Walii. Okęcie i kibice
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?