Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Skok wzwyż. Danuta Bułkowska-Milej straciła 29-letni rekord Polski i znów się czuje młodo

Wojciech Koerber
Danuta Bułkowska-Milej pracuje dziś z dziećmi w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym.
Danuta Bułkowska-Milej pracuje dziś z dziećmi w Młodzieżowym Ośrodku Wychowawczym. Marcin Osman
Król Koła (The Lord od The Ring) Piotr Małachowski, śrubując w Hengelo własny rekord Polski w rzucie dyskiem (71,84), nie był jednym bohaterem weekendu na dworze królowej sportu.

Dzień później, w niedzielę, rekord kraju padł podczas 8. Opolskiego Festiwalu Skoków. 27-letnia Kamila Stepaniuk (Podlasie Białystok) wykorzystała kapitalne warunki, skacząc wzwyż 199 cm i spychając wrocławiankę Danutę Bułkowską-Milej (197 cm) na drugie miejsce krajowego rankingu. Dodajmy, spychając dokładnie i aż po 29 latach! Oba wyniki padły bowiem 9 czerwca. Nie piękne koło historii?

- Dla mnie bardzo piękne. Jestem przeszczęśliwa, bo czułam się już staro, a dzieci pytały mnie, czy ja skakałam w średniowieczu. Dzięki Kamili odmłodniałam w jeden dzień - mówi nam Bułkowska-Milej, która w 1984 roku swój rekordowy wynik uzyskała w niemieckim Woerrstadt, i która była obecna na zawodach w Opolu. Na szczyty wyniosła się przed laty przy pomocy wrocławskiego trenera Bogumiła Mańki, który w niedzielę święcił kolejne sukcesy. Drugie miejsce ze świetnym wynikiem 195 cm zajęła Justyna Kasprzycka (AZSAWF Wrocław).

- Pogoda była piękna, wszystko się przyfarciło. Od czasów Danki nie było krajowego konkursu na takim poziomie - sięga pamięcią szkoleniowiec. - Justyna to moja zawodniczka, ale już nie do końca. Trenuje teraz ze swoim życiowym partnerem, byłym 10-boistą Dawidem Pyrą, a ze mną po prostu wszystko konsultują. I niech tak trenują, bo to bardzo sympatyczna para, a ja mam już prawie siedem dych na karku - dodaje.

Co ciekawe, Kasprzycka również była blisko zaliczenia 199 cm. - Poprzeczka spadła nie wiadomo dlaczego, jak kiedyś u Danki na dwóch metrach. Najważniejsze jednak, że 9 lat naszej pracy nie poszło na marne. Ona już dawno to powinna skoczyć, lecz miała operację achillesa. W trakcie sezonu 2011 przechodziła więc rehabilitację, a rok temu - po takim wejściu pooperacyjnym i treningu odbudowującym - uzyskała 184 cm. Grunt, że zresetowała głowę i już wie, iż życie od skakania nie zależy. Jest luzik w głowie, jest skakanie. Mógłbym ją na rękach do domu zanieść - raduje się Mańka. Ma z czego. Trzecia była jego Urszula Gardzielewska (184 cm), szykowana do startu na uniwersjadzie w Kazaniu. - Ula musi jeszcze psychicznie dojrzeć. Wciąż się stresuje - diagnozuje trener.

Metryka naszych zawodniczek sugeruje, że swoje trzeba w tej konkurencji odcierpieć. Że głowa oczyszcza się z wiekiem. Taka specyfika tego fachu, bo przecież panie dojrzewają z reguły do największych sukcesów błyskawicznie. Tenisistki, dla przykładu, już jako 17-18 latki. Na skoczni jest jednak inaczej. Stepaniuk - 27 lat, Kasprzycka - 26 lat, Gardzielewska - 24.

- Świetnie dopingował mnie trener (Michał Lićwinko - WoK). W tym sezonie już 10 razy próbowałam uporać się z minimum PZLA na moskiewskie MŚ (195), ale udało się dopiero w Opolu, gdzie zawsze skacze się rewelacyjnie - podkreśla Stepaniuk. I zaznacza, że do próby na 199 namówił ją i Kasprzycką mistrz olimpijski Jacek Wszoła (1976).

- Sędziowie podnieśli poprzeczkę na 197, co dałoby wyrównanie rekordu Polski. Pan Wszoła przekonał mnie, że nie ma sensu skakać tej wysokości, że trzeba wyżej. Dlatego bardzo mu dziękuję - wyjaśnia Stepaniuk. Do rekordu świata Bułgarki Stefki Kostadinowej brakuje już... niewiele, 10 cm (209 cm - 1987 rok).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska