- Pan Bóg jeden wie, czy siostra już odpokutowała za swoje czyny. Na pewno żałuje. Teraz z jej strony można spodziewać się samej życzliwości. Jest bardzo uczynna - usłyszeliśmy od zakonnicy przy bramie klasztoru Kongregacji Sióstr Miłosierdzia Bożego św. Karola Boromeusza w Trzebnicy. To właśnie tam mieszka siostra Bernadetta (Agnieszka F.). Za klasztornymi murami, za oknami, w których są kraty, schowała się nie tylko przed ludźmi, ale przed wymiarem sprawiedliwości.
W 2010 roku Sąd Rejonowy w Zabrzu uznał, że jest winna przemocy psychicznej i fizycznej wobec wychowanków ośrodka, który prowadziły w tym mieście boromeuszki. Sąd uznał, że siostra jest odpowiedzialna także za akty pedofilskie, do jakich dochodziło w ośrodku.
Skazano ją na dwa lata więzienia. Dotychczas tam nie trafiła, bo składała wnioski o odroczenie kary ze względu na chorobę i podeszły wiek. Ma 59 lat.
Bormeuszki z Trzebnicy nie pozwalają na kontakt z siostrą Bernadettą. Nie można z nią porozmawiać.
- Jest jeszcze za wcześnie - tłumaczy siostra zakonna, która przyjęła nas na furcie.
Jak siostra Bernadetta odbiera medialne doniesienia? - CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE
- Cała ta sytuacja nie wpływa dobrze na siostrę. Nikt nie jest ze stali. To tylko człowiek. Ona wymaga stałego leczenia - mówi zakonnica.
Czym się zajmuje w Trzebnicy siostra Bernadetta? - Robi wiele dobrego. Opiekuje się starszymi zakonnicami.
Na pytanie, czy siostra Bernadetta żałuje swoich czynów, odpowiedź nie pada. - Część tych zarzutów to kłamstwa - zapewnia zakonnica. - W tym ośrodku nie ma już nikogo z tamtej obsady - dodaje. Gdzie są te zakonnice? - Zostały przeniesione do innej pracy - wyjaśnia.
Dodaje, że najlepsza byłaby cisza wokół tej sprawy, bo zainteresowanie dziennikarzy niczemu dobremu nie służy.
Mieszkańcy Trzebnicy, z którymi rozmawialiśmy, są podzieleni. Nikt nie chce się wypowiadać pod imieniem i nazwiskiem. - Siostry opiekują się moim krewnym, złego słowa nie dam o nich powiedzieć. Nie można wierzyć wszystkiemu, co się słyszy - mówi pani Maria.
Inni jednak uważają, że jeżeli zakonnica jest winna, to powinna pójść do więzienia.
Czy tak się stanie? - Do tej pory sąd odraczał siostrze Bernadetcie wykonanie kary ze względu na zły stan zdrowia. Nie możemy mówić, o jaką chorobę chodzi, ale te wskazania są obligatoryjne - mówi Agata Dybek-Zdyń, rzecznik prasowy Sądu Okręgowego w Gliwicach.
Ostatnio siostra Bernadetta chciała całkowitego zawieszenia kary, jednak sąd się na to nie zgodził. Przysługuje jej zaża-lenie od tej decyzji, co zapewne uczyni, jak usłyszeliśmy w klasztorze.
Jeżeli sąd podtrzyma swoją decyzję, siostra Bernadetta zostanie zobowiązana do stawienia się w zakładzie karnym.
Co będzie, jeżeli znów się zasłoni złym stanem zdrowia?
- Nie możemy teoretyzować. We wniosku o zawieszenie kary siostra nie powoływała się na chorobę, lecz na resocjalizację. To inna sprawa - mówi rzecznik sądu.
Z tego płynie wniosek, że najwięcej do powiedzenia będą mieli lekarze.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?