Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Siedem grzechów wrocławskiego MPK, które można załatwić od ręki (LIST)

List czytelnika
Rzadko się zdarza, że motorniczy informuje pasażerów o awarii i ile trzeba czekać. Ogranicza się zazwyczaj tylko do otwarci drzwi - twierdzi nasz Czytelnik
Rzadko się zdarza, że motorniczy informuje pasażerów o awarii i ile trzeba czekać. Ogranicza się zazwyczaj tylko do otwarci drzwi - twierdzi nasz Czytelnik Paweł Relikowski
Jak usprawnić komunikację zbiorową we Wrocławiu? Nasz czytelnik, pan Piotr, wskazuje siedem grzechów MPK i podpowiada, jak można od ręki je naprawić. - My mamy idee jak z powieści Juliusza Verne'a i skrzeczącą rzeczywistość. A można byłoby tak łatwo usprawnić komunikację zbiorową i uczynić ją alternatywą dla transportu samochodowego, a nie przykrą koniecznością dla mniej zarabiających i ekologicznie świadomych - pisze w liście do redakcji.

Co pasażerowie mają na sumieniu? Przeczytaj: Główne grzechy pasażerów MPK: takie typy denerwują najbardziej

Drodzy Państwo,

Podróżuję często komunikacją miejską i czytam o rozlicznych pomysłach i ideach, jakimi jesteśmy raczeni w ramach działań piarowych polityków rządzących i tych chcących się do władzy dopchać. W ciągu ostatnich kilku miesięcy mieliśmy: metro, tramwaj dwusystemowy, pociąg na lotnisko, elektryczny autobus - metrobus, nowe pomysły przystanków zintegrowanych itd. Zabrakło właściwie wodolotu, balonu i podróży kosmicznych. Tymczasem, jakby tak zebrać wszystko razem, okazuje się, że to tylko taka chaotyczna paplanina, brak konsekwencji, ale przede wszystkim - brak jakiejkolwiek spójnej strategi dla komunikacji miejskiej.

Widziałem takie opracowanie dla Kopenhagi i Malmo, w którym zaproponowano połączenie dwóch portowych miast (borykających się też z urban splane'em oraz problemami komunikacyjnymi) w ogromny ring aglomeracji, w którym komunikacja miejska będzie głównym środkiem transportu i motorem rozwoju mieszkalnictwa i inspiracją dla deweloperów.

My mamy idee jak z powieści Juliusza Verne'a i skrzeczącą rzeczywistość. A można byłoby tak łatwo usprawnić komunikację zbiorową i uczynić ją alternatywą dla transportu samochodowego (a nie przykrą koniecznością dla mniej zarabiających i ekologicznie świadomych).

Oto siedem grzechów głównych wrocławskiego MPK, które można by załatwić od ręki - CZYTAJ NA NASTĘPNEJ STRONIE

Oto siedem grzechów głównych wrocławskiego MPK, które można by załatwić od ręki:

1. Problem brudu w pojazdach. Jak przeczytałem, pojazdy MPK są myte co dziesięć dni. W wyniku tego podłoga głównie lepi się od brudu, o zapachu nie wspominając. Najlepiej widać to w nowych tramwajach 31,32 i 33, w których niebieska wykładzina dawno jest szara (jeszcze na ścianach można podziwiać prawdziwy kolor). Czy mycie pojazdów raz na dziesięć dni spełnia minimalne warunki higieny? Tymczasem, zapewnienie odpowiedniej higieny w tramwajach i autobusach wynika z regulaminu przewozu MPK. Proponuję, aby hole Urzędu Miejskiego myć raz na dziesięć dni, może to by bardziej podziałało na wyobraźnię urzędników.

2. Fikcyjność rozkładów. Tramwaj, którym jeżdżę codziennie zamiast 21 rozkładowych minut jedzie nie mniej niż 25 (średnia to 26 - 27 minut). Autobusy bywają spóźnione po dwadzieścia minut, albo więcej, codziennie, nawet w weekendy. I mimo technologii GPS pozwalającej dokładnie sprawdzić lokalizację pojazdów, mimo ITS, rozkłady są wirtualne. Może pora na
konfrontację z rzeczywistością?

3. Brak troski o nowe osiedla. Wszyscy słyszą o Kozanowie, Psim Polu czy Gaju. Ale czy ktoś się interesuje Stabłowicami, osiedlem na Kamieńskiego, blokami na Vivaldiego, czy domami na Skarbowców? Powstały tam nowe sypialnie, natomiast siatka autobusów pozostała jak z lat siedemdziesiątych i MPK cały czas rozwozi lud pracujący do fabryk.

4. Nielogiczne rozkłady jazdy. Dzielnica Osobowice jest skomunikowana ze światem dwoma autobusami: 118 i 140. Każdy z nich odjeżdża średnio raz na godzinę, ale o godzinach przypadkowych. Na przykład w porannym szczycie pojazdy są o 7:35, a kolejny czterdzieści minut później. W weekend jest jeszcze gorzej: autobusy jeżdżą w odstępie pięciu minut; odjeżdżają np o godzinie 9:11 oraz 9:16, ale potem dopiero o 10:11, czyli za 55 minut.
Inny przykład: trasy autobusów 149, 409 oraz 406 pokrywają się od Nowego Dworu do ul. Świdnickiej, natomiast jeżdżą stadami po dwa, trzy, zostawiając za sobą dziesięciominutową lukę.

5. Obsługa klienta. Ogólnie znany jest poziom kultury wrocławskich motorniczych i kierowców i można mnożyć przykłady kierowców zatrzaskujących drzwi pasażerom. Choćby 26go lutego o 8:57 tramwaj linii 14 "nie zauważył" autobusu 118 na pętli Osobowice, z którego wysiadła grupa ludzi, chcących się przesiąść do tramwaju. Pojazd odjechał pusty, pasażerowie zostali na peronie.

7 marca o 16:36 tramwaje jadące przez centrum stanęły na 10 minut. W tramwaju linii 9 (numer 2316) motorniczy tylko otworzył drzwi nie pofatygował się poinformować pasażerów co się stało, jak długo będziemy stać, czy powiedzieć zwykłe "przepraszam". Na pytanie zdezorientowanych osób wzruszał ramionami i od niechcenia mówił "nie ma prądu".

Zmiana trasy? Nie ma problemu, tramwaj jedzie jak chce, a pasażerowie ze zdumieniem widzą, że skręcają w inną ulicę i sami muszą się domyślić, gdzie dojadą. Rzadko ktokolwiek się pofatyguje poinformować pasażerów, zwłaszcza tych jadących w drugim wagonie.

Niestety, wielokrotnie jadąc tramwajem czy autobusem mam wrażenie, że jestem tylko niepotrzebnym dodatkiem, balastem, towarem. A wystarczyłoby tak niewiele, więcej empatii, więcej cierpliwości, życzliwości.

6. Brak szacunku dla niepełnosprawnych, osób niedowidzących. Zapowiedzi przystankowe są notorycznie za cicho i nie spełniają swojej funkcji nawet dla osób dobrze słyszących.

7. Ogrzewanie w pojazdach. W czasie ostatniej, łagodnej zimy podróżowałem codziennie do pracy. W ciągu dwóch miesięcy aż dziesięć razy w tramwajach ogrzewanie było wyłączone, gdy temperatura zewnętrzna była poniżej zera. Na moje uwagi MPK odpowiadało niezmiennie, że sprawa zostanie przekazana dalej. Jak widać - bez skutku.

Przykłady można by mnożyć, można tylko zapytać, czy to MPK służy pasażerom, czy pasażerowie służą kolejnej miejskiej spółce do otrzymania państwowych (czyli naszych) pieniędzy. Ale widzę także winę pasażerów. Wydaje się, że oprócz samego biadolenia ci nie mają już ochoty na podejmowanie konkretnych kroków, chociażby zgłaszanie reklamacji na nienależycie wykonaną usługę.

Milczą rady osiedli, które są źle lub nieudolnie skomunikowane. Często zapominamy, że to w naszych rękach są narzędzia, dzięki który można wymusić na państwowym przedsiębiorstwie prawidłowe wydawanie pieniędzy podatników.

Ostateczną reklamację będzie można zgłosić w trakcie następnych wyborów samorządowych. Bo jak to jest, że wszyscy kochają prezydenta, a wiele podstawowych problemów, między innymi komunikacyjne, pozostają nierozwiązane?

z poważaniem
Piotr

Prośbę o komentarz wysłaliśmy do MPK i Wydziału Transportu UM. Opublikujemy je, gdy tylko dostaniemy odpowiedź

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska