- Na pewno będzie to niezapomniana noc dla naszych fanów. Liczę, że oba zespoły na parkiecie stworzą wielkie widowisko, któremu przyglądać się będzie cała siatkarska Polska - zapowiada prezes Impela Wrocław Jacek Grabowski. Mimo że policzanki w rywalizacji do trzech zwycięstw prowadzą już 2-0, to włodarze gospodarza dzisiejszego spotkania nie tracą nadziei na przedłużenie rywalizacji o najcenniejszy kruszec.
- Uważam, że jak najbardziej jesteśmy w stanie wygrać w czwartek z Chemikiem i sprawić, że nasza walka z tym zespołem o najwyższy stopień podium będzie trwać nadal. Oba mecze w Policach, przed tygodniem, były na tyle wyrównane, że śmiało możemy myśleć o zwycięstwie - dodaje Grabowski.
Pokryciem słów prezesa jest fakt, że sympatycy jego zespołu w trakcie sezonu Orbitę opuszczali z reguły z uśmiechem na ustach. Wrocławskie siatkarki zdążyły już nas przyzwyczaić do tego, że na własnym parkiecie radzą sobie rewelacyjnie.
W stolicy Dolnego Śląska, podczas zmagań w ćwierćfinale fazy play-off, dwukrotnie poległa Muszynianka Muszyna, czyli zdobywca brązowego medalu z poprzednego sezonu. Dwa podejścia spalił też mistrzowski Atom Trefl Sopot w półfinale. Podczas rundy zasadniczej "Impelki" w swoim imperium gromiły każdego kolejnego rywala.
Wyjątkiem okazał się właśnie Chemik Police. To był najbardziej wyczekiwany mecz pierwszej części sezonu. Beniaminek w mocnym składzie wydarł Im-pelowi zwycięstwo w tie-breaku, chociaż ten prowadził już 2:1. Niektórzy określali to spotkanie najbardziej wyrównanym pojedynkiem sezonu. Nie pomylili się, bo przecież obie ekipy dziś biją się o tytuł, a kibice wciąż czekali na kolejną batalię. Do dziś.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?