W czerwcu 2009 roku trapiona finansowymi problemami Gwardia Wrocław oddała miejsce w II lidze i w kolejnym sezonie grała już tylko na czwartym szczeblu rozgrywek w Polsce. To była sportowa degrengolada tego zasłużonego klubu. "Robimy krok w tył, aby zrobić dwa do przodu" - napisał wówczas w oświadczeniu prezes Mariusz Żebrowski. Drużyna co prawda dość szybko wróciła na szczebel wyżej, ale prawdę mówiąc organizacyjnie pod wodzą poprzedniego prezesa klub nie zrobił już nawet pół roku do przodu. Marazm i stagnacja. Tyle.
Gdy Żebrowski zrezygnował, coś się wreszcie ruszyło. Nowa prezes - Sylwia Szymańska - szybko zebrała wokół siebie ludzi, którzy sprawili, że mało atrakcyjny klub, stał się ciekawym produktem marketingowym z ambitnymi celami sportowymi. Uwieńczeniem tych starań było wykupienie tego lata licencji na grę w I lidze.
Drużyna na nowy sezon jest już od dawna skompletowana. Teraz przyszedł czas na solidną pracę na treningach. Wrocławianie tydzień spędzili na zgrupowaniu w Strzegomiu, gdzie rozegrali dwa sparingi (pokonali 3:1 Stal Nysa i 3:2 Aqua Zdrój Wałbrzych). W miniony weekend byli gospodarzem towarzyskiego turnieju drużyn I-ligowych, na którym zajęli ostatnie, czwarte miejsce. Przed nimi podobne sprawdziany na imprezach we Wrześni oraz w Sulęcinia oraz sparingi w Nysie z tamtejszą Stalą.
- Jest jeszcze za wcześnie, aby mówić o tym, na co stać tych chłopaków. Nasz ogólny cel to połowa tabeli po rundzie zasadniczej - mówi trener Piotr Lebioda, który przy Krupniczej przetrwał chude lata, a teraz poprowadzi ekipę w I lidze.
- W tych najgorszych czasach koncentrowałem się na pracy z młodzieżą. To zawsze było mi bardzo bliskie. Mimo dawnych kłopotów zdobywaliśmy wówczas medale młodzieżowych mistrzostw Polski, a nasi wychowankowie trafieli do Szkoły Mistrzostwa Sportowego, a potem do reprezentacji Polski. Dla mnie nie były to zatem chude lata - mówi Lebioda, któremu bardzo zależało, aby w drużynie mieć jak najwięcej wychowanków i ludzi z Dolnego Śląska.
Taki a nie inny kształt drużyny, to też w dużej mierze zasługa Łukasza Lubaczewskiego, 26-letniego wychowanka Gwardii, który wrócił do stolicy regionu. W poprzednim sezonie bronił barw Nysy.
- Kiedy pojawił się pomysł powrotu do I ligi, przypadkowo spotkałem gdzieś Łukasz i zapytałem, czy nie byłby zainteresowany przeprowadzką do Wrocławia. Bardzo się ucieszył. Rozesłał też po kolegach informacje, że tworzymy przy Krupniczej nowy projekt. Powiedział im o nas kilka ciepłych słów. Dziękuję mu, że pomógł w tworzeniu tego zespołu. To w dużej mierze jego zasługa - opowiada Lebioda.
Nowi siatkarze cały czas się docierają. Za wcześnie jeszcze na to, aby wskazać liderów, chociaż pierwszego wskazali już sami siatkarze. Na swojego kapitana wybrali Macieja Naliwajko, 28-letniego przyjmującego, który poprzedni rok spędził w Andrychowie. - Jest dużym wsparciem - przyznaje szkoleniowiec Gwardii i dodaje, że sportowych liderów nie ma sensu szukać w drużynie na siłę, bo wyłonią się podczas pierwszych meczów o stawkę.
- Wciąż szukamy optymalnego ustawienia. Zawodnicy mi nie pomagają, bo mamy fajną rywalizację na przyjęciu. Będziemy musieli spojrzeć w statystyki, popatrzeć, jak to wygląda, i wtedy zadecydujemy, jaką dwójką zagramy - tłumaczy Lebioda.
Rozgrywki I ligi zaczną się w tym roku 29 września. Szykuje się ciekawa rywalizacja, bo w stawce jest kilka drużyn o uznanej marce. AZS Częstochowa, Świętokrzyska Siatkówka Kielce czy BBTS Bielsko-Biała jeszcze nie tak dawno grały w Plus Lidze, a Stal Nysa, Ślepsk Suwałki czy Krispol Września od dawna mają ugruntowaną pozycje.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
