Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sensacja na początek procesu o handel narkotykami. Gangster poprosił o karę (ZDJĘCIA)

Marcin Rybak, fot. Paweł Relikowski
fot. Paweł Relikowski
Sensacyjne rozpoczęcie procesu w sprawie handlu narkotykami na wielką skalę. Jeden z oskarżonych przyznał się i chce poddać się karze.

Na ławie oskarżonych zasiadło jedenaście osób. Wśród nich legenda półświatka Jacek B. "Lelek" - znany z kierowania gangiem w ostatniej dekadzie XX wieku. Inny znany oskarżony to Wiesław B. (nie mylić z Wiesławem B. "Cyganem") - również świetnie znany w półświatku.

Główny dowód to zeznania współpracującego z prokuraturą gangstera Macieja B. "Bochena". Prokuratura uważa je za wiarygodne, mimo że kilka dni temu aresztowano go pod zarzutem zabójstwa.

Proces zaczął się od sporej niespodzianki. Wiesław B., który do tej pory nie przyznawał się do winy i odmawiał wyjaśnień, postanowił dobrowolnie poddać się karze. Jego sprawę wyłączono więc do odrębnego postępowania. Wiesławowi B. prokurator zarzuca, że kupił od "Bochena" amfetaminę wartą prawie 100 tys. zł oraz zorganizował napad na dostawcze auto przewożące artykuły spożywcze. Wiesław B. przyznał się do winy, ale odmówił wyjaśnień. Zaproponował dla siebie 2 lata więzienia bez zawieszenia i 40 tys. zł grzywny.

Ponieważ przesiedział w areszcie 11 miesięcy, taki wyrok oznacza, że jeszcze na siedem będzie musiał wrócić za kratki. Sąd dopytywał, czy oskarżony zdaje sobie z tego sprawę. Wiesław B. odpowiedział, że tak. Wyrok w jego sprawie zapadnie w czwartek rano. Tymczasem w procesie pozostałych oskarżonych żaden z przesłuchiwanych na rozprawie nie przyznał się do zarzutów. Oskarżeni na wszelkie sposoby starali się przedstawić zeznania

"Bochena" jako wyjątkowo niewiarygodne. Odsiadujący już piętnastoletni wyrok za kierowanie grupą przestępczą "Lelek" został oskarżony o handel narkotykami w latach 1999-2000. Miał zorganizować i sfinansować przerzut do Polski narkotyków wartych 4,5 mln zł. We wtorek przekonywał w sądzie, że o bzdura. - Ja wtedy byłem prominentem- mówił "Lelek", nawiązując zapewne do swojej roli w półświatku. - Ja nie dawałbym żadnych pieniędzy. Co najwyżej mógłbym je wziąć. Starał się też wykazać nielogiczność wersji "Bochena". Według niej "Bochen" pośredniczył w handlu narkotykami między "Lelkiem" a ludźmi, których "Lelek" znał znacznie lepiej niż samego "Bochena".

CZYTAJ O AKCIE OSKARŻENIA W TEJ SPRAWIE

Kolejny z oskarżonych, Paweł B., brat "Lelka", przypomniał sobie, że "Bochen" w 2001 roku proponował mu morderstwo. Miał prosić o zabicie człowieka - dziś jednego z oskarżonych w tej sprawie. Miał tłumaczyć, że musi zabić wszystkich, z którymi kiedykolwiek rozmawiał o narkotykach. Do rzekomej rozmowy dojść miało w restauracji we Wschowie (Wielkopolska). Prokurator oskarżający w procesie poprosił sąd o przesłanie do tamtejszej prokuratury odpisu wyjaśnień Pawła B. Kolejną osobą, która przypomniała sobie o zleceniu morderstwa przez "Bochena", był Tomasz D. To wrocławski przestępca oskarżony o handlowanie narkotykami z "Bochenem".

Tomasz D. mówił dużo o swojej współpracy z Maciejem B. "Bochenem", m.in. o tym, jak był opłacany i nagradzany drogimi prezentami za bicie ludzi. - Byłem traktowany jak maszynka do bicia ludzi - mówił Tomasz D. I jemu "Bochen" miał kiedyś składać ofertę zabójstwa, na co on - rzecz jasna - nie przystał. Stwierdził, że "Bochen" kilka razy proponował mu narkotyki na sprzedaż, ale nie był tym zainteresowany.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska