W piątek na skrzyżowaniu ul. Grabiszyńskiej z Hallera światło zielone zapalało się, gdy sekundnik wyświetlał, że są jeszcze 4 sekundy do zmiany świateł. Zmotoryzowani byli zdezorientowani. - Po co nam takie ułatwienie, które zamiast pomagać, przeszkadza - przekonuje Adrian Markowski, kierowca srebrnej toyoty.
Markowski dodaje, że sam wrzuca jedynkę dopiero, gdy z wyświetlacza znikają cyfry. - Niektórzy kierowcy na skrzyżowaniach, gdzie na czerwonym trzeba stać ponad 90 sekund, decydują się, by wyłączyć silnik w ramach oszczędności - mówi wrocławianin.
Jego zdaniem przez takie wpadki znów stracimy to, czego wielu kierowców się nauczyło - szybszego wrzucania pierwszego biegu.
Urzędnicy zapewniają, że na skrzyżowaniu wszystko już działa bez zarzutu. Nie wiedzą jednak, co było powodem awarii. Ewa Mazur z Zarządu Dróg i Utrzymania Miasta przekonuje, że awaria mogła być spowodowana wahnięciami w zasilaniu.
- Sekundniki, biorą średnią z czasu dwóch ostatnich cykli. Wydłużenie, albo skrócenie jednego spowoduje, że będzie pokazywał niewłaściwy czas - wyjaśnia Ewa Mazur.
Zmotoryzowani narzekają również na skrzyżowanie ul. Wyszyńskiego i Szczytnickiej. Tu światło zielone włącza się sekundę po tym, gdy z wyświetlacza zniknie czwórka, co jest sporym zaskoczeniem dla kierowców.
Jeszcze gorzej było przed wakacjami - wtedy sekundniki często pokazywały zmotoryzowanym, że mają jeszcze 10 sekund na opuszczenie skrzyżowania, ale po chwili zapalało się czerwone światło. Awaria spowodowana była jednym ze sterowników. Aby wyjaśnić sprawę drogowcy musieli sprawdzić urządzenia na piętnastu skrzyżowaniach od skrzyżowania Piłsudskiego i Świdnickiej przez Wyszyńskiego aż do Jedności Narodowej. Dlaczego? Bo dane ze wszystkich tych skrzyżowań wpływają na długość cykli świetlnych.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?
