Stowarzyszenie zarzuca Sejmowi, że zignorował i nie rozpatrzył wniosku o przeprowadzenie referendum ogólnokrajowego, który poparło ok. 750 tys. obywateli RP. Sprawa zaczęła się w 2005 roku, kiedy członkowie Stowarzyszenia złożyli w Sejmie wniosek o referendum. Prawie 750 tys. obywateli RP poparło pomysł, by w referendum zapytać Polaków, czy chcą likwidacji Senatu, zmniejszenia liczby posłów z 460 do 230, zniesienia immunitetu parlamentarnego oraz wprowadzenia jednomandatowych okregów wyborczych w wyborach do Sejmu.
Wniosek został złożony w parlamencie i słuch po nim zaginął. Nigdy nie został rozpatrzony, nie poddano go pod głosowanie. Stowarzyszenie twierdzi, że obowiązek taki nakłada art. 63 ust. 1 ustawy o referendum ogólnokrajowym.
Sprawa wyjaśniła się dopiero po pięciu latach, wiosną ubiegłego roku. Wtedy właśnie TVN wyemitował film "Władcy marionetek", w którym znalazła się informacja, że wykazy podpisów osób, które poparły referendum, nieodwracalnie zniszczono. Kancelaria Sejmu potwierdziła, że wykazy podpisów zostały wydzielone do zniszczenia. Stowarzyszenie natychmiast złożyło zawiadomienie do prokuratury o popełnieniu przestępstwa.
- Nasza skarga krąży obecnie od prokuratury do prokuratury - mówi prof. Jerzy Przystawa, prezes zarządu Stowarzyszenia na rzecz Zmiany Systemu Wyborczego - Jednomandatowe Okregi Wyborcze. - Rzecz polega na tym, że prokuratorzy odmawiają wszczęcia postępowania, ale nie uzasadniają swojej decyzji. I my składamy zażalenie na fakt, że nie mamy uzasadnienia tej odmowy. W tej chwili kolejny prokurator odmówił wszczęcia postępowania i poinformował nas, że przesłał nasze zażalenie do sądu rejonowego w Warszawie.
Prof. Jerzy Przystawa nie wierzy, że sąd rozstrzygnie sprawę po myśli Stowarzyszenia. - Racja jest po naszej stronie, skarga była zasadna. Jednak wiemy, gdzie żyjemy, zdajemy sobie sprawę, że w Rzeczypospolitej wymiar sprawiedliwości jest najgorzej funkcjonującą instytucją państwa - podkreśla.
Dodaje jednak, że ani on, ani jego koledzy ze Stowarzyszenia nie zamierzają rezygnować z walki o jednomandatowe okręgi wyborcze. Bo są one szansą dla ludzi, którzy nie chcą się wiązać z żadną partią.
- W Polsce jesteśmy wszyscy w sytuacji chłopów pańszczyźnianych - mówi prof. Przystawa. - Nie mamy prawa kandydowania do Sejmu. To znaczy, że jest jakaś szlachta mająca przywileje i jest prawie 40-milionowe pospólstwo, które tego prawa nie ma. Uważamy, że to straszliwy gwałt.
Czy jesteś za wprowadzeniem jednomandatowych okręgów wyborczych? Komentuj!
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?