Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Scysja o chama i prostaka

Edyta Golisz
Burmistrz Holdenmajer nie darował obraźliwych słów
Burmistrz Holdenmajer nie darował obraźliwych słów Piotr Krzyżanowski
W Ścinawie rządzący kłócą się i sądzą o słowa. Takich miast w regionie jest znacznie więcej.

- Proszę przekazać burmistrzowi, że zachowuje się jak prostak i cham - powiedział Jan Tomasz Kotapka, przewodniczący Rady Miejskiej w Ścinawie, do zastępczyni burmistrza miasta.
Burmistrz Andrzej Holdenmajer, któremu zastępczyni informację przekazała, nie puścił jej mimo uszu.
Pozwał szefa rady do Sądu Okręgowego w Legnicy, na drogę cywilną.
- Adwokata opłaciłem z własnej kieszeni - zaznacza burmistrz Ścinawy. - A do słów "prostak i cham" pan przewodniczący dodał jeszcze, że jestem grubasem.

W sądzie odbyła się już jedna, pojednawcza rozprawa.
- Ale się nie pojednaliśmy - mówi Jan Tomasz Kotapka.
Na 17 lutego wyznaczono kolejny proces. Burmistrz Ścinawy jest przekonany, że proces o ochronę dóbr osobistych wygra.
- Pan Holdenmajer domaga się od przewodniczącego rady przeprosin na łamach lokalnej gazety i przekazania kwoty pieniężnej na dom dziecka - mówi sędzia Paweł Pratkowiecki z Sądu Okręgowego w Legnicy.

Jan Tomasz Kotapka wierzy jednak, że sprawę wygra on, a nie burmistrz. I wyjaśnia:
- Europejski Trybunał Praw Człowieka w Strasburgu wydał orzeczenie, że polityk powinien mieć grubą skórę i nie może obrażać się za krytykę, nawet ostrą.
Po czym po chwili zastanowienia dodaje:
- A to była z mojej strony właśnie ostra krytyka postępowania pana burmistrza. Poniosły mnie emocje.

Skąd te emocje? Kotapka tłumaczy, że nie wytrzymał, kiedy burmistrz odmówił przysłania swojego przedstawiciela, aby ten złożył wyjaśnienia przed jedną z komisji rady. A nie wytrzymał, ponieważ konflikt pomiędzy burmistrzem Ścinawy a tamtejszymi radnymi, trwa nie od dziś.
Burmistrz dla odmiany twierdzi, że to radni rzucają mu kłody pod nogi.
- Chodzi chociażby o wyznaczanie terminów posiedzeń sesji rady miejskiej. Pan przewodniczący specjalnie wyznacza je w te dni, kiedy ja przyjmuję interesantów - denerwuje się Holdenmajer.

Z kolei radni zarzucają burmistrzowi, że jest konfliktowy. Na sesjach rady, zdenerwowany radzi im, aby wyjechali na Alaskę i już z niej nie wracali.
- Burczy coś pod nosem, krzyczy, pokazuje język - wymienia radny Jan Sitarski.
Jednak wyjątkowo zgodnie - i burmistrz, i przewodniczący rady - twierdzą, że to, co dzieje się między nimi, w żaden sposób nie odbija się na dobru miasta i jego mieszkańców.
- Prawie wszystkie zaproponowane przeze mnie uchwały radni przyjęli - mówi burmistrz Holdenmajer.
Jan Tomasz Kotapka dodaje:
- Jeśli uchwały burmistrza są merytorycznie uzasadnione i korzystne dla miasta, to rada je oczywiście przyjmuje. Tu konflikt nie ma nic do rzeczy.
Ścinawa nie jest jedynym dolnośląskim miastem, w którym jest konflikt pomiędzy przewodniczącym rady miasta a rządzącym.
Podobne animozje, choć bez tak ostro rzucanych słów, są m.in. w Lubinie i Legnicy.

Prof. Irena Kamińska-Szmaj, językoznawczyni, interpretuje obelgi:

CHAM
To słowo padło nie tylko w Ścinawie - tak samo poseł Platformy Obywatelskiej Janusz Palikot nazwał prezydenta Polski Lecha Kaczyńskiego. Określenie wywodzi się z neutralnego słowa. W dawnych czasach mówiono potocznie na chłopów, że są chamami. Dzisiaj "cham" przeszedł do słownictwa jako określenie kogoś, kto nie ma ogłady, jest nieobyty, nieokrzesany, źle się zachowuje. To określenie człowieka, który ma prymitywne maniery.

PROSTAK
Oznacza mniej więcej tyle co cham. To określenie jest używane obraźliwie w stosunku do ludzi, którzy nie mają ogłady towarzyskiej, wykształcenia, dobrych manier, czyli innymi słowy - nie potrafią się zachować.

GRUBAS
To bardzo prymitywna forma obrażenia kogoś. Odnosi się bowiem do wyglądu osoby, a to najbardziej dotkliwa forma obelgi, ponieważ człowiek często nie ma wpływu na to, jak wygląda. I właśnie dlatego, jeśli komuś brakuje racjonalnych argumentów, to najłatwiej jest popatrzeć na przeciwnika i wytknąć mu krzywe nogi, garbaty nos czy właśnie nadmiar kilogramów. To nie wymaga intelektualnego wysiłku, dlatego jest wyjątkowo prymitywnym sposobem na dokuczenie komuś.

PORNOGRUBAS
Tak poseł Stefan Niesiołowski nazwał byłego prezydenta Polski Aleksandra Kwaśniewskiego. To wzmocniona forma obraźliwego grubasa, sugerująca, że ktoś wyróżnia się negatywnie nie tylko wyglądem, ale w dodatku nadmiernie, wręcz aż niezdrowo, interesuje się seksem. To określenie to takie popularne ostatnio tak zwane dwa w jednym.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska