Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Schowajcie swoje żale do kieszeni i wygrajcie ten mecz dla kibiców!

Paweł Kucharski
Około południa piłkarze Hannoveru wylądowali we Wrocławiu
Około południa piłkarze Hannoveru wylądowali we Wrocławiu Paweł Relikowski
Dziś Śląsk Wrocław zagra o być albo nie być w pucharach. Rozum mówi, że będzie klęska, ale serce wciąż wierzy.

Gdyby zastanowić się nad racjonalnymi przesłankami ku temu, by Śląsk wygrał dziś z Hannoverem, to nawet najtęższe głowy miałyby problem z wymyśleniem czegoś sensowanego. Tak źle we wrocławskim klubie za kadencji Oresta Lenczyka jeszcze nie było, a tu trzeba rozegrać bodaj najważniejszy mecz w sezonie. A najlepiej to go wygrać.

Stawka jest naprawdę duża. I nie chodzi tu o miliony euro od UEFY, która można zarobić za sam awans do fazy grupowej Ligi Europy. Ewentualne zwycięstwo pozwoli choć na chwilę zamknąć buzie krytykom i szczydercom, którzy drwią z "papierowego" mistrza Polski. Gra idzie też o poprawienie fatalnej atmosfery wywołanej konfliktem między piłkarzami a trenerem.

W to, że zawodnicy grają przeciwko Orestowi Lenczykowi, nie wierzymy. Zresztą nie tak dawno bardzo rozsądnie wypowiedział się na ten temat Sebastian Milia, goszcząc w studiu Canal Plus. - Jeśli ktoś gra przeciwko trenerowi, to gra też przeciwko mnie. A ja chcę wygrać - stwierdził kapitan "Milowy". Poza tym zbyt dużo pieniędzy jest do stracenia, aby odpuszczać mecz z Hannoverem. Dokładne wartości klubowych premii za awanse w pucharach nie są znane, ale ponoć za każdym razem działacze mają płacić dwa razy więcej niż rundę wcześniej.

To wszytsko wcale jednak nie oznacza, że między Lenczykiem a jego piłkarzami panuje sielanka. Kością niezgody i wzajemnych żalów są pomysły taktyczne nestora polskich szkoleniowców. Ze względu na częstą rotację w składzie, słychać głosy, że zawodnicy czują się mało komfortowo, a dotyczy to przede wszystkim obrońców. Jak ktoś wyliczył, w dotychczasowych meczach oficjalnych Śląsk tylko dwa razy zagrał w tym samym zestawieniu środkowych defensorów.

Na tym nie koniec. Wieść gminna niesie, że zawodnicy poróżnili się po tym, jak do mediów przeciekły informacje o nagannym zachowaniu Cristiana Omara Diaza, który nazwał szkoleniowca "ch....".

- Takie rzczy nie powinny wychodzić poza szatnię - udało nam się usłyszeć. Zamiast koncentrowania się na jak najlepszym przygotowaniu do meczu, co poniektórzy podobno rozglądają się za winnym całej sytuacji.

Diaza nie zobaczymy w czwartek na boisku. I choć Argentyńczyk ćwiczy z całym zespołem, to Lenczyk odstawił go na boczny tor i nie włączył do meczowej osiemnastki. Pat trwa, a końca nerwowego napięcia na linii trener - zawodnik nie widać.

- Pytania [dotyczące Diaza - dop. red.] proszę składać do kierownictwa klubu. Nikt dotąd ze mną w tej sprawie się nie kontaktował, choć wiadomo, jaka jest sytuacja - stwierdził w środę szkoleniowiec. Wydaje się, że jeśli ktoś już spyta go o opinię na temat porywczego napastnika, to on zasugeruje, by rozwiązać z nim kontrakt.

Mimo olbrzymich problemów Śląska, sportowych i pozasportowych, nasi goście z Niemiec nie epatowali na środowej konferencji prasowej pewnością siebie. Artur Sobiech, polski napastnik Hannoveru 96 pokusił się nawet o stwierdzenie, że to mistrzowie Polski są faworytem meczu.

- Śląsk ostatnio nie zachwycał, ale to jednak wciąż mocny rywal, który ma w składzie dobrych zawodników. Przebudzenie takiej drużyny może nastąpić w każdym momencie - mówił reprezentant kraju.

Jego trener Mirko Slomka dodał: - Zagramy przeciwko silnej drużynie o wysokich standardach, ale przeciwstawimy jej naszą dynamikę i szybkość. Śląsk ma wielu dobrych zawodników, zdobył mistrzostwo, a ostatnio Superpuchar. Teraz także może sprawić niespodziankę, choć nie będzie to proste.

Hannover tegoroczną edycję Ligi Europy rozpoczął od III rundy eliminacyjnej. Pokonał w niej irlandzki St. Patrick 3:0 na wyjeździe (gole: Leon Andreasen 6, Christian Pander 67, Didier Ya Konan 80) i 2:0 u siebie (gole: Karim Haggui 32, Mario Eggimann 47). Jeszcze na kilka dni przed tym pierwszym meczem zespół Slomki zremisował sparing z Wisłą Kraków 1:1 (Cwetan Genkow 90 z karnego - Szabolcs Huszti 30) w austriackim Vogau. Z kolei tuż po awansie Niemcy zagrali u siebie towarzysko z Manchesterem United. Ulegli 3:4, choć jeszcze na 25 minut przed końcowym gwizdkiem prowadzili z wicemistrzem Anglii 3:1 (gole dla Hannoveru: Artur Sobiech, Haggui i Mohammed Abde-llaoue).

To że strzelać bramki potrafią, udowodnili w spotkaniu pierwszej rundy krajowego pucharu. Pokonali 6:1 FC Nöttingen (piąta klasa rozgrywkowa w Niemczech). - Przypomina mi się film "Sami Swoim" i babcia, która mówiła: Jezus Maria, Niemcy atakują! - właśnie w taki, bardzo barwny, sposób Lenczyk skomentował ostatnie występy rywali.

- Hannover to dobra i znana drużyna, jedna z lepszych w Bundeslidze. Nasze poprzednie mecze nie były udane, dlatego to oni są faworytem. Nie wyczuwam, by moi piłkarze się bali. Widzę, że chcą podjąć walkę, zagrać dobry mecz i uzyskać dobry wynik, który pozwoli nam zachować szanse na awans. Nie możemy jednak rozdawać prezentów w obronie - mówił już całkiem serio.

Oby serio do meczu podeszli też piłkarze. O wygraną będzie ciężko, ale jak na boisku zostawią serce, to nikt nie będzie miał do nich pretensji.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska