Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Schorowana 96-latka z Wrocławia od miesiąca czeka na szczepienie. Szpital ma "problem techniczny"

Kinga Mierzwiak
Kinga Mierzwiak
Alina Kondracka
Alina Kondracka Paweł Relikowski, Polska Press
Alina Kondracka z wrocławskich Karłowic ma 96 lat, nie wstaje z łóżka. Jej mąż - Zbigniew - też ma kłopoty z poruszaniem. Są inwalidami wojennymi. Nie mieli wątpliwości: chcą się zaszczepić przeciwko koronawirusowi. Zarejestrowali się jeszcze w ubiegłym roku. W telewizji usłyszeli zapewnienia ministra i premiera, że mając kłopoty z poruszaniem, mogą liczyć na szczepienie w domu. To samo obiecano im w szpitalu przy Borowskiej. Czekają do dziś. Bo szpital... ma problem techniczny z dojazdem.

Pani Alina była sanitariuszką w Powstaniu Warszawskim, przeżyła kilka obozów koncentracyjnych, w tym ten w Ausschwitz. Pan Zbigniew ma lat 90 i też swoje przeżył. Gdy pojawiła się możliwość zaszczepienia na koronawirusa, nie wahali się, chcieli się zaszczepić.

- Zgłosiłem naszą chęć szczepienia do przychodni przy Boya-Żeleńskiego. Najpierw cztery dni wisiałem na telefonie, dzwoniąc na różne numery. W końcu się dodzwoniłem - opowiada. Wtedy usłyszał, że szczepienia wykonywane są w jeszcze innym miejscu. - Sami tam nie dotrzemy. Żona nie wychodzi z łóżka, ja też ledwo chodzę - opowiada Zbigniew Kondracki. Dzwonił dalej. W końcu zostawił kontakt na infolinii Narodowego Programu Szczepień. - Szybko odezwali się do nas ze szpitala przy Borowskiej. Wyznaczono nam termin: przyjadą nas zaszczepić 12 lutego o godzinie 8.45.

Ale 12 lutego Kondraccy nikogo się nie doczekali. - Powiedzieli nam, że z przyczyn technicznych szczepienie nie było tego dnia możliwe - rozkładają ręce staruszkowie. Po pomoc zadzwonili do Gazety Wrocławskiej.

- Zwykle zbieramy kilka osób z danego rejonu, które mogą być zaszczepione, bo partia szczepionek nie może się zmarnować, a warunki ich przewozu są bardzo rygorystyczne. W tym konkretnym przypadku było tak, że system wyznaczył rzeczywiście datę 12 lutego, ale nie mogliśmy w tym dniu mieć wyjazdowego szczepienia i został wyznaczony nowy termin - mówi nam Monika Kowalska ze szpitala przy Borowskiej.

Tyle, że o tym już państwa Kondrackich nikt nie poinformował.

- Oczywiście, może się zdarzyć, że lekarz nie może w danym dniu wyjechać na takie szczepienie. W końcu lekarze też są tylko ludźmi. Ale w takiej sytuacji ci pacjenci powinni zostać poinformowani o nowym terminie szczepienia - nie ma wątpliwości Anna Szewczuk-Łebska, rzecznik prasowa dolnośląskiego NFZ. I składa deklarację: do środy Kondraccy poznają nowy, ostateczny termin swojego szczepienia.

Co zrobić, jeżeli pacjent nie jest w stanie samodzielnie dotrzeć do punktu szczepień?

Są dwie drogi:

  • Załoga punktu szczepień powinna przyjechać i zaszczepić nas bezpośrednio w domu – punkty populacyjne deklarowały taką gotowość, zgłaszając się do udziału w Narodowym Programie Szczepień. Za ustalanie właściwego harmonogramu szczepień w miejscu zamieszkania pacjenta odpowiedzialne są punkty szczepień.
  • Jeśli nie jest to możliwe, wówczas wystarczy, że osoby te lub ich opiekun zadzwonią do lekarza POZ, który się nimi opiekuje. Lekarz potwierdzi konieczność szczepienia w domu i przekaże dane pacjentów do odpowiedniego punktu wyjazdowego. Zespół szczepiący z takiego punktu przyjedzie w umówionym terminie pod wskazany adres. Aby wesprzeć punkty populacyjne w szczepieniach w domach pacjentów dolnośląski NFZ utworzył 9 takich dodatkowych zespołów wyjazdowych.
emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Strefa Biznesu: Uwaga na chińskie platformy zakupowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska