Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sandecja - Śląsk 1:1. Kolejny gol Marcina Robaka

Piotr Janas
Marcin Robak (drugi z prawej) w Niecieczy zdobył swoją ósmą bramkę w obecnym sezonie. Tym razem dogrywał mu Siro Riera.
Marcin Robak (drugi z prawej) w Niecieczy zdobył swoją ósmą bramkę w obecnym sezonie. Tym razem dogrywał mu Siro Riera. FOT. Paweł Relikowski
W pierwszym meczu 11. kolejki LOTTO Ekstraklasy Śląsk Wrocław zremisował z Sandecją Nowy Sącz 1:1. Gola dla WKS-u zdobył niezawodny Marcin Robak, a do wyrównania doprowadził Aleksandyr Kolev.

Wrocławianie do Niecieczy - bo tam swoje mecze w LOTTO Ekstraklasie rozgrywa Sandecja - jechali opromienieni pewnym zwycięstwem z Lechem Poznań (2:0 na Stadionie Wrocław - przyp. PJ). Zarówno kibice, trener Jan Urban jak i sami piłkarze liczyli, że w końcu uda się przywieźć trzy punkty z meczu wyjazdowego, gdyż w tym sezonie ta sztuka jeszcze się „Wojskowym” nie udała.

W składzie Śląska względem ostatniego spotkania doszło do jednej zmiany - w środku pola zamiast Michała Chrapka pojawił się Kamil Vacek. To debiut Czecha w podstawowym składzie Śląska.

Mecz zaczął się od dwóch bardzo dobrych okazji - po jednej dla każdej ze stron. Najpierw w pierwszej minucie po koronkowym rozegraniu piłka trafiła do Roberta Picha, lecz Słowak przegrał pojedynek oko w oko z Michałem Gliwą.

Na odpowiedź gospodarzy nie trzeba było długo czekać. W 3 min Wojciech Trochim obsłużył prostopadłym podaniem Bartłomieja Dudzica, lecz ten będąc sam na sam z Jakubem Wrąbem strzelił wprost w bramkarza WKS-u.

Wynik w 32 min otworzył niezawodny Marcin Robak. Najlepszy strzelec Śląska Wrocław został uruchomiony niezwykle trudnym do wykonania i efektownym jednocześnie zagraniem Sito Riery za plecy obrońców i nie dał szans Gliwie.

Goście zasługiwali na to trafienie, ponieważ od początku narzucili Sandecji swój styl gry i zwyczajnie byli drużyną lepszą. Niestety dla nich na przerwę schodzili już przy wyniku 1:1. W 44 min prosty błąd na własnej połowie popełnił Kamil Vacek, piłka trafiła na lewe skrzydło do Tomasza Brzyskiego, a ten dograł w pole karne do Aleksandyra Kolewa. Piłka po drodze odbiła się jeszcze od Piotra Celebana, ale nie przeszkodziło to Bułgarowi w strzeleniu swojego czwartego gola w tym sezonie.

Drugą połowę lepiej rozpoczęli gospodarze. Śląsk nie mógł uporządkować swojej gry i przegrywał walkę w środku pola, lecz Sandecja nie potrafiła przekłuwać swojej przewagi w posiadaniu piłki na dogodne sytuacje. Trener Urban widząc co się dzieje ściągnął z boiska Vacka i posłał do boju Michała Chrapka.

Chwilę po tym jak „Chrapi” wszedł na boisko 200 proc. okazję miał Pich, lecz strzał Słowaka z pięciu metrów w sobie tylko znany sposób zatrzymał Gliwa. To była najlepsza sytuacja w drugiej połowie. Sandecja także starała się odpowiadać, ale więcej goli kibice w Niecieczy nie zobaczyli.

Remis to wynik sprawiedliwy, choć na pewno piłkarze Śląska liczyli na coś więcej. Niestety wyjazdowa niemoc wrocławian wciąż trwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska