Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Samorząd oznacza, że ludzie mają się rządzić sami

Hanna Wieczorek
Prof. Jerzy Regulski
Prof. Jerzy Regulski Tomasz Hołod
Rozmowa z prof. Jerzym Regulskim, prezesem Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej

Co to jest społeczeństwo obywatelskie?

Jest to społeczeństwo złożone ze świadomych obywateli, którzy potrafią określić swoje potrzeby, kierunki działań władzy publicznej i mają świadomość, że ponoszą za te decyzje odpowiedzialność.

Mamy to wszystko w Polsce?

A nie! Jeszcze nie. Społeczeństwa obywatelskiego nie można wykształcić w ciągu paru lat. To jest proces, który trwa parę dziesiątków lat. Bo najłatwiej zmienić prawo, a najtrudniej ludzką mentalność.

Co trzeba zrobić, żeby zmienić ludzką mentalność?

Trzeba ludzi świadomie wychowywać i należy zaczynać ten proces od przedszkola. Dzieci w przedszkolu powinny mieć świadomość, co to jest poczucie dobra wspólnego i wspólnego interesu, powinny nabyć umiejętność współpracy. My w Polsce nie umiemy współpracować ze sobą. Nie wiemy, co to znaczy negocjować, dodatkowo pojęcie: kompromis zawsze traktujemy pejoratywnie. A przecież w każdym społeczeństwie, zwłaszcza w społeczeństwie obywatelskim, kompromis to podstawa działania.

Powinniśmy uczyć dzieci od przedszkola umiejętności współpracy, negocjacji i osiągania kompromisu...

I poczucia odpowiedzialności za swoje decyzje. Ludzie w Polsce nie chcą przyjąć do wiadomości, że władze są takie, jakie oni sami wybiorą, że wyborcy ponoszą odpowiedzialność za to, co te władze robią. W Polsce w ogóle nie istnieje poczucie odpowiedzialności za swoje decyzje.

Z jednej strony mamy prawa jako obywatele, ale z drugiej też obowiązki.

Nie, nie obowiązki - poczucie odpowiedzialności. Każdy obywatel musi mieć poczucie odpowiedzialności. Mieć świadomość, że gdy wybiera swojego wójta, to ponosi odpowiedzialność za to, co ten wójt będzie robił. To nie jest tak, że ja sobie wybieram, a potem mówię, że mnie to nic nie obchodzi. Nie ma cudów. Prawa są związane z kwestią odpowiedzialności.

Mówi Pan o wyborze wójta. Czy ponosimy odpowiedzialność także za wybór sołtysa lub radnego osiedlowego? Powinniśmy pójść i zagłosować na naszego kandydata?

To nie jest tak, że w państwie demokratycznym można uciec od odpowiedzialności. Każdy ponosi odpowiedzialność za to, co zrobi, albo za to, czego nie zrobi. Przecież w spowiedzi powszechnej, spowiadając się, przepraszamy Pana Boga za uczynki, myśli i zaniedbania. Prawda? Za zaniedbania. I o to chodzi, zaniechanie jest także grzechem społecznym.
Jest sporo instytucji, między innymi Fundacja Rozwoju Demokracji Lokalnej, które wspierają rozwój społeczeństwa obywatelskiego...

Fundacja jest organizacją pozarządową, jest częścią społeczeństwa obywatelskiego, a nie częścią władz.

Czy takie instytucje, jak samorząd - czyli prezydent, burmistrz, wójt, rada gminy - powinny także działać na rzecz budowy społeczeństwa obywatelskiego?

Popełniła pani błąd terminologiczny, ponieważ utożsamiła pani samorząd z władzami lokalnymi. Samorząd jest pewnym systemem, w którym ludzie mają się sami rządzić. Wobec tego samorząd to są mieszkańcy plus wybrane przez nich władze lokalne.

Władze lokalne powinny wspierać budowę społeczeństwa lokalnego?

Samorząd oznacza, że ludzie mają swoje uprawnienia, mają się rządzić sami. Jeżeli społeczeństwo nie jest zdolne do tego, żeby świadomie podejmować decyzje i dokonywać wyborów, to samorząd nie ma sensu. Ludzie wybierają władze po to, żeby ich reprezentowały i rządziły tak, żeby było im dobrze. Jeżeli ludzie nie potrafią się zorganizować, to co wtedy? To wtedy nie ma samorządu, ponieważ nie ma związku pomiędzy władzą a społecznością lokalną. Nie ma elementarnej rzeczy. Bo kogo ma reprezentować władza lokalna, jeśli społeczeństwo jest zatomizowane i każdy chce czego innego? Albo nikt nie wie, czego chce? Warunkiem funkcjonowania samorządu jest to, by społeczeństwo miało charakter obywatelski. W Polsce więc kluczowym problemem jest przyspieszenie tworzenia się społeczeństwa obywatelskiego, bo system prawny, gospodarczy jest daleko rozwinięty. Warunki są. Tylko czy ludzie potrafią je wykorzystać?

Da się przyspieszyć budowę społeczeństwa obywatelskiego?

Oczywiście. Trzeba działać różnymi sposobami. Zaczynać od przedszkola, wprowadzać różne programy w szkole. Nie ma oczywiście jednej, wspaniałej recepty, trzeba działać wielopłaszczyznowo. I poprzez wychowanie młodzieży, i poprzez zaangażowanie ludzi we wspólną pracę, pokazanie im, co mogą wspólnie osiągnąć. Ważne jest tworzenie informacji społecznej - tak, by ludzie wiedzieli, jakie decyzje podejmuje ich wójt, i jaki sens mają jego działania, wciągnięcie ludzi w tworzenie strategii rozwoju gmin oraz stworzenie organizacji społecznych, których w Polsce nie ma, a które po angielsku nazywają się "watch dog", czyli pies łańcuchowy. Są to organizacje nastawione na kontrolę władzy.
A więc znowu mówimy o poczuciu odpowiedzialności i umiejętności współpracy?

U nas ludzie potrafią się łączyć po to, żeby protestować. Nie organizują się po to, żeby coś wspierać. A potrzebne są organizacje uczestniczące również w procesie rozwoju. Jeśli jakaś gmina opracowuje strategię, to jej mieszkańcy powinni powiedzieć, czy chcą być gminą uprzemysłowioną, która daje dużo miejsc pracy, ale zatruwa powietrze, czy też odwrotnie: gminą nieuprzemysłowiną, gdzie mamy świeże powietrze, ale dojeżdżamy do pracy gdzie indziej. To jest wybór polityczny. Trzeba więc świadomie taką strategię opracować, a później pilnować, żeby była realizowana.

Mogą nam w tym pomóc jednostki pomocnicze samorządu? Takie jak sołectwa lub rady osiedli?

Sołectwa są szalenie ważne, choć niedocenione w Polsce. Szkoła demokracji jest przecież na dole, właśnie w tych najmniejszych jednostkach. Tam od razu widać skutki naszych decyzji. O ile dzieje się tak w małej gminie czy w sołectwie, o tyle w dużych miastach, takich jak Wrocław, obywatel jest dosyć daleko od władzy i właściwie nie widzi bezpośredniego skutku działań.

W radzie osiedla widać związek między decyzją a jej skutkami.

Oczywiście. Ja zresztą uważam, że takie miasta, jak Wrocław, powinny być decentralizowane. To znaczy, że cała władza nie powinna być skupiona w rękach prezydenta i radnych. Powinny być tworzone wysoce autonomiczne władze dzielnicowe, które byłyby znacznie bliżej ludzi. Mogą one świetnie zarządzać takimi sprawami, jak mała zieleń, szkoły czy przedszkola. Tym nie trzeba zajmować się z pozycji miasta.

Na ile władze lokalne powinny wspierać proces wyłaniania takich jednostek, jak rady osiedli? Czy w społeczeństwie obywatelskim można utajnić listy kandydatów na radnych osiedlowych, ponieważ urzędnicy nie zdążyli wszystkiego sprawdzić?

Co to znaczy sprawdzić? To jest nieposzanowanie ludzi, przecież wybór radnych osiedlowych jest również wyborem władzy publicznej. Dlatego powinien podlegać takim samym przepisom, jak wybory do rad gminy.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska