- Są zdrowsze i przystosowane do naszych warunków - zachwala Sylwester Superson, rolnik z podzgorzeleckiej Mikułowej, który sieje orkisz. W tym roku zebrał z pola grubo ponad tonę ziarna. W szopie na jego podwórzu stoi zabytkowa wialnia i stary młyn gospodarski. Gospodarz sam mieli orkiszowe ziarno na mąkę i piecze z niej chleb.
- Gdy przyjeżdżają do nas goście, najchętniej braliby go całe walizki - śmieje się.
A orkiszowy chleb, podobnie jak inne produkty spożywcze, nie tylko jest smaczny, ale i zdrowy.
- To ziarno ma dużo błonnika i tłuszczów nienasyconych, a także minerałów, które pomagają w przemianie materii. Są pomocne w leczeniu chorób jelit czy np. miażdżycy - tłumaczy Jerzy Kosiński, rolnik ze Szczedrzykowic koło Legnicy.
Uprawia orkisz od 1992 roku. Był jednym z pierwszych, który sprowadził to ziarno do Polski.
- Dostałem je od siostry z Niemiec. Teraz oboje uprawiamy to zboże - mówi pan Jerzy.
Maria Czyżewska z Bogatyni zaopatruje się w wyroby z orkiszu w Zittau: chleb, makarony, kasze, a nawet orkiszową kawę i piwo. Podobne produkty pojawiają się także w Polsce.
Coraz większy jest też popyt na stare odmiany jabłek. Antonówka, kosztela, szara reneta wracają do łask.
- To nie moda. Chcemy jeść zdrowe owoce i warzywa, które nie są rozdmuchane nawozami czy zmodyfikowane genetycznie - mówi dietetyk Bogusława Szymańska.
- Szkoda, że taką produkcją zajmują się bardziej hobbyści niż rolnicy nastawieni na masową produkcję - mówi Leszek Grala, prezes Dolnośląskiej Izby Rolniczej.
Potwierdza to Zygmunt Grześkiewicz z Ośrodka Doradztwa Rolniczego w Jeleniej Górze:
- Na naszym terenie orkiszem obsiewanych jest zaledwie kilkanaście hektarów.
- Za kilka lat będzie inaczej - zapowiada pan Sylwester. - Coraz więcej ludzi docenia stare odmiany. Są zdrowsze i przypominają smaki dzieciństwa.
Sięgajmy po stare odmiany, bo są bez chemii
Rozmowa z Bożeną Bielak z Wydziału Rolnictwa i Biologii Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego.
Dlaczego coraz częściej sięgamy po zapomniane odmiany roślin i rasy zwierząt?
Stare, uprawiane jeszcze w średniowieczu rośliny, takie jak: orkisz, soczewica, lnianka czy krokosz barwierski przetrwały w zasadzie tylko dzięki tzw. bankom genów. Wracamy do nich ze względu na ich skład chemiczny. Zawierają dobre aminokwasy i tłuszcze nienasycone. To ważne, gdy zwracamy coraz większą uwagę na wartości zdrowotne tego, czym się odżywiamy.
Czyli chodzi tylko o zdrowie?
Ważne są też inne zastosowania. Krokosz barwierski był niegdyś powszechnie stosowany do barwienia tkanin. Wraz z rozwojem przemysłu, chemii, wyparty został przez barwniki syntetyczne. Teraz mamy powrót do natury, do ekologii i krokosz znów jest coraz częściej wykorzystywany. Wiele z tych roślin może mieć także zastosowanie energetyczne.
To trochę takie rolnictwo z lamusa?
Można tak powiedzieć, ale nie do końca. Te rośliny wykształciły w sobie takie cechy genetyczne, które uodparniały je na patogeny i szkodniki. W dzisiejszym rolnictwie, choć całkowite wyeliminowanie chemii nie jest możliwe, odchodzi się od jej stosowania. Takie właśnie odporne gatunki są alternatywą. A stare odmiany rosną dobrze nawet w niekorzystnych warunkach.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?