Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sami stworzyli sobie sektę, czytali Biblię i zabili się w imię Boga?

Małgorzata Moczulska
Michał Pawlik/zdjecie ilustracyjne
Najpierw zabił żonę, a potem siebie. Krystyna miała kilka ran od noża, on jedną, jakby się wahał, jakby zadrżała mu ręka. Synom powiedzieli, że muszą przelać krew, że to jedyna droga, jedyny sposób...

Zanim wyszli z domu, dokładnie posprzątali mieszkanie. W kilku widocznych miejscach położyli wyrwane z Pisma Świętego kartki z zakreślonymi markerem fragmentami: "to krew dokonuje przebłagania za życie", "bez przelania krwi nie ma przebaczenia grzechów"...

Czesław zabrał ze sobą ogromny, rzeźniczy nóż, Krystyna torebkę, w której miała telefon, portfel i dokumenty. Idąc do parku zadzwonili do synów. Świtało. Było dopiero kilka minut po godzinie 5. Wyrwali ich ze snu. Krystyna mówiła niewiele, głównie, że kocha, że jest z nich dumna, żeby zrozumieli, bo konieczne jest przelanie krwi. Telefon zmroził ich i postawił na równe nogi. Od razu wsiedli do samochodów i ruszyli w drogę, by na miejscu sprawdzić, co dzieje się z rodzicami. Obaj już wiele lat temu wyprowadzili się z domu i mieszkają poza Świdnicą. Jechali bardzo szybko, po drodze próbując dziesiątki razy dodzwonić się na telefon mamy. Nie odbierała...

O godzinie siódmej telefon odebrał policjant...

Makabryczne odkrycie
Pół godziny wcześniej zakrwawione ciała Krystyny i Czesława, leżące na ławce w parku Centralnym, zauważył idący do pracy świdniczanin. Oboje mieli głębokie rany na szyi, obok leżał nóż. Przerażony mężczyzna zadzwonił na alarmowy numer 112. Kilka minut później na miejscu było już kilkunastu policjantów i prokurator.

- Widok był makabryczny. Byliśmy mocno wystraszeni. Pierwsza myśl morderstwo! Mamy w Świdnicy Kubę Rozpruwacza! Ale rozmowa z synami i fakt, że ofiary nie miały żadnych innych obrażeń niż rany na szyi, a obok leżało narzędzie zbrodni, szybko wyeliminowało tę wersję - opowiada jeden z policjantów.

Wcześniej pisaliśmy: Samobójstwo w parku: Odebrali sobie życie, bo tak kazała im religia?

Przeprowadzona nazajutrz sekcja zwłok potwierdziła, że było to tzw. samobójstwo rozszerzone, że 65-latek najpierw rzeźniczym nożem zabił żonę, a chwilę później siebie. Mężczyzna miał jedną, długą na czternaście centymetrów ranę, kobieta cztery mniejsze, jakby Czesław się wahał, jakby zadrżała mu ręka, zanim pozbawił życia ukochaną kobietę.

CZYTAJ DALEJ: Sami sobie stworzyli sektę

Samobójstwo, ale dlaczego

Prokuratura Rejonowa w Świdnicy prowadzi śledztwo w tej sprawie i sprawdza, czy samobójstwo miało podłoże religijne, rytualne. Małżeństwo miało opinię pobożnych, od dawna zgłębiało Pismo Święte na własną rękę. Nic jednak nie wiadomo o tym, by należeli do jakiegoś Kościoła.

- Ofiary, by umrzeć, wybrały miejsce publiczne, a do odebrania sobie życia wykorzystały nóż. Nie słyszałem o podobnym zdarzeniu - mówi Marek Rusin, prokurator rejonowy w Świdnicy. Nie kryje, że ustalenie motywu będzie bardzo trudne, ale i bardzo istotne. Wykluczono już ciężką chorobę oraz problemy finansowe. Małżeństwo nie leczyło się też psychiatrycznie. Najprawdopodobniej śledczy zlecą biegłym przygotowanie portretu psychologicznego zmarłych.

Sami sobie stworzyli sektę
Dr Maciej Szaszkiewicz, psycholog, który przez 30 lat zajmował się tworzeniem profili psychologicznych ofiar i sprawców w Instytucie Ekspertyz Sądowych im. prof. Jana Sehna w Krakowie, o podobnej sprawie nie słyszał. - Tu nic do siebie nie pasuje - mówi Szaszkiewicz i wylicza: - Po pierwsze miejsce, dlaczego publiczne? Po drugie sposób, w jaki to zrobili, teatralny wręcz. Dlatego wątek religijny wydaje się najbardziej prawdopodobny. Jeśli małżeństwo nie należało do żadnej sekty, to sami sobie mogli we własnym domu stworzyć coś na jej kształt. Tak długo wzajemnie się indoktrynowali, "prali sobie mózgi", że w końcu doszli do wniosku, że nie mają innego wyjścia, że jedynym sposobem na rozwiązanie ich problemu, zmycie grzechu jest krew i że muszą popełnić samobójstwo. To rodzaj psychozy - dodaje dr Szaszkiewicz.

Przypomina, że zabijanie siebie czy wroga w imię Boga i religii jest wciąż powszechne. - Kiedyś mieliśmy wyprawy krzyżowe, dziś mamy dżihadystów - tłumaczy. Jego zdaniem należy przyczyn tak drastycznego kroku poszukać również w biografii małżeństwa. - Być może mieli jakieś tajemnice, męczyły ich wyrzuty sumienia, nie potrafili sobie czegoś wybaczyć - wymienia Szaszkiewicz i podkreśla, że być może nikt o nich nic nie wiedział. Jeśli bowiem byli ze sobą zżyci, mieszkali sami, a dzieci odwiedzały ich raz na kilka tygodni, to mogły nie wiedzieć, że dzieje się coś złego.

- Jedno jest pewno, to było szczegółowo zaplanowane samobójstwo i zanim małżeństwo zdecydowało się na ten krok, musiało się coś wydarzyć, musiał być jakiś "spust" tych wszystkich emocji, które w nich narastały - tłumaczy psycholog.

CZYTAJ DALEJ: Sataniści też czytają Biblię
Sataniści też czytają Biblię
- Biblię możemy, jak każdą inną książkę, interpretować na wiele sposobów i wyrwane z kontekstu fragmenty odczytywać w dowolny sposób. Przecież na to samo Pismo Święte powołują się katolicy, świadkowie Jehowy, a nawet sataniści. Wszyscy wyczytują w nim coś innego, to, co chcą tam wyczytać - mówi ojciec Tomasz Franc z Dominikańskiego Ośrodka Informacji o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach, który sprawę tragedii ze Świdnicy zna z prasowych doniesień i przyznaje, że dla niego również wygląda to na rodzaj rytualnego samobójstwa.

O. Franc tłumaczy, że zgłębianie Biblii nie jest niczym złym, a niebezpiecznie staje się dopiero wtedy, gdy jesteśmy pod wpływem kogoś, kto nami manipuluje, a dodatkowo sami mamy problemy emocjonalne. Kiedy szukamy ucieczki przed samotnością, wytłumaczenia jakichś życiowych niepowodzeń. Takie słabości zawsze były i są pożywką dla sekt.

Niebezpieczne sekty
- To, że małżeństwo ze Świdnicy wydawało się "normalnym", nic nie znaczy, bo znam przypadki, gdzie w kilka tygodni lub miesięcy tacy "normalni" ludzie, zmieniają się i zaczynają zachowywać irracjonalnie. Nikt ich nie poznaje i mało kto potrafi im pomóc. Często bowiem nikomu z zewnątrz nie mówią, co się z nimi dzieje, nie opowiadają o nowych "przyjaciołach" - dodaje dominikanin i przytacza kilka przykładów z opracowanego kilka lat temu przez MSW raportu dotyczącego sekt w Polsce.

W sierpniu 1993 roku zaginął 16-latek, po tym jak kontakty z "Międzynarodowym Centrum Odnowy Ludzi i Ziemi - ANTROVIS" przekonały go o ewakuacji w kosmos. Znajomi mieli go za wariata, rodzina nie widziała, co się dzieje. Według policji bez wieści zaginęły też dwie inne osoby związane ze stowarzyszeniem.

W 1995 roku w dawnym województwie radomskim miały miejsce dwa grupowe samobójstwa: 20-latka, 18-latka i dwóch 16-latków, nieletni samobójcy, mieli twarze pomalowane na czarno i wyrysowane na czołach krzyże. Wszyscy podcięli sobie gardła.
W 1996 roku policja w Legnicy prowadziła postępowanie w sprawie śmierci 16-letniego chłopca, którego zwłoki ujawniono na terenie starej kuźni (gdzie sataniści odprawiali tzw. czarne msze).

Ojciec Franc zauważa, że mimo tych dramatów, wciąż nie potrafimy walczyć z sektami. Jego zdaniem nie ma nad nimi żadnej kontroli, a jest ich coraz więcej. Oczywiście, nie wszystkie są destrukcyjne i należy rozdzielić nowy ruch religijny od sekty, bo to ta druga charakteryzuje się manipulacją i ma destrukcyjny wpływ na swoich zwolenników.

- Ale jeśli eksperci twierdzą, że w Polsce mamy obecnie około 300 sekt, które mają 300 tysięcy członków, a przeszło milion osób znajduje się pod ich wpływem, to co najmniej połowa z nich jest zagrożona - podkreśla dominikanin.
To tacy mili ludzie...

Małżeństwo ze Świdnicy miało opinię wzorowego. - Kochający się, szanujący nawzajem mili ludzie - słyszymy od jednej z sąsiadek.
- Wciąż nie możemy uwierzyć, że odebrali sobie życie, przecież nie mieli żadnego powodu. Byli dobrze sytuowani, emeryci, na nic nie narzekali. A w te bzdury, że to przez religię, to ja nie uwierzę - mówi inna.

- To co w takim razie miały znaczyć te fragmenty Pisma Świętego w ich domu i telefon do synów o potrzebie przelania krwi. - pytam. - Nie wiem i pani też nie powinna się tym zajmować. Lepiej iść do kościoła, pomodlić się za nich, a nie bzdury pisać - słyszę w odpowiedzi.

Nowe ruchy religijne - nazwa związków wyznaniowych, zazwyczaj propagujących specyficzny dla siebie religijny lub filozoficzny światopogląd. Można wyodrębnić ich cztery główne typy: te wywodzące się z chrześcijaństwa (m.in. Adwentyści Dnia Siódmego, świadkowie Jehowy, Kościół zielonoświątkowców, mormoni), wywodzące się z nurtu antychrześcijańskiego (Kościół Szatana czy Świątynia Seta) oraz z religii wschodnich, buddyzmu i hinduizmu (Międzynarodowe Towarzystwo Świadomości Kriszny). Czwartą grupę reprezentują te nawiązujące do filozofii Nowej Ery (np. Kościół Scjentologiczny).

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska