Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sądowy epilog wakacji 2012, czyli jak wnuczka okradała swoją babcię

Marcin Rybak
Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne Piotr Warczak
Babcia Bogusia musiała się zorientować, że wnuczka ją okrada. Bo, gdy tylko zauważyła, ze w szkatułce nie ma pierścionka, sygnetu, łańcuszków, zegarka i kolczyków powiedziała o wszystkim córce i obie porozmawiały z dziewczynką. Przyznała się i powiedziała komu sprzedawała precjoza. Łukasz L. I Krzysztof M. stanęli przed sądem.

Zostali skazani - pierwszy na rok i trzy miesiące w zawieszeniu na trzy lata drugi na rok w zawieszeniu na trzy lata. Obydwaj mają też zapłacić po 5 tysięcy złotych babi Bogusi. Jako "naprawienie szkody". Taki wyrok zapadł we wrocławskim Sadzie Rejonowym. Teraz apelacje od tego wyroku rozpoznawać będzie sąd okręgowy.

Wszystko działo się latem 2012 roku w podwrocławskiej wiosce. Nieletnia jeszcze wnuczka przyjechała do babci na wakacje do jednej z podwrocławskich wsi. Tu wnuczka zaczęła swój proceder. Wiedziała, że babcia przechowuje biżuterię w szafie, w szkatułkach w pokoju oraz w kufrze na strychu.

Zaczęła od pierścionka. Takiego z dużym żółtym kamieniem w środku. Sąd wycenił jego wartość na 2 tysiące złotych. Oddała go znajomemu Tomkowi. Ten zadzwonił po kolegów i Krzyśka. W czwórkę - razem z wnusią babi Bogusi - pojechali go sprzedać. Znaleźli złotnika, który dał za pierścionek 210 złotych. Wnuczce przypadła polowa łupu.

Potem przyszła kolej na łańcuszek i kolczyki. Wszystko warte 2700 złotych. Łup dała Tomkowi a ten zapłacił jej 100 złotych. Potem był jeszcze jeden łańcuszek, dwie obrączki i złoty sygnet wart 6 tysięcy. Za ten sygnet nastolatka dostała aż 1000 złotych w dwóch ratach. Wreszcie wnusia zabrała babci złoty zegarek. Wart - jak podaje sąd - 20 000 złotych.

Za każdym razem pomagał w sprzedaży ktoś z trójki starszy kolegów wnuczki: Łukasz, Krzysiek albo Tomek. Po miesiącu - bo na początku sierpnia 2012 - babcia się zorientowała, że ginie jej biżuteria. Razem ze swoją córką porozmawiały z wnuczką. Przyznała się i wydała kolegów. Tomek została skazany w innym procesie. ma oddać babi 5 tysięcy.

Sprawą Łukasza i Krzysztofa zajmować się teraz będzie Sąd Okręgowy. W śledztwie obydwaj nie przyznawali się do zarzutów. Łukasz przekonywał tylko, że znał wnuczkę i jeździł z nią i kolegami gdzieś do Wrocławia ale nie wie po co. Drugi z oskarżonych przyznał się do jednego z dwóch zarzucanych mu przestępstw, czyli do pomocy w sprzedaży kolczyków, jednego pierścionka i dwóch obrączek.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska