Sprawa dotyczyła programu "Mój szef to ja" - finansowanego z unijnych dotacji. Miał promować przedsiebiorczość. Izba Rolnicza prowadziła go w 2008 i 2009 roku. Zaczynał się konkursem na pomysł na własny biznes. Autorzy najlepszych projektów przechodzili biznesowe szkolenie i dostawali dotacje na rozkręcenie swojej małej firmy - do 40 tys zł.
W czasie śledztwa wyszło na jaw, że do programu trafiały osoby protegowane przez Gralę. Sąd zgodził się z tym. Ocenił jednak, ze nie doszło do przestępstwa. Prokuratura przekonywała, że Leszek Grala i współoskarżona - jego podwładna Bożena R. przekroczyli swoje uprawnienia jako "funkcjonariusze publiczni". Ale sąd ocenił, że szef Izby Rolniczej "Funkcjonariuszem publicznym" nie jest. Nie może więc przekroczyć uprawnień. Prokurator w skardze kasacyjnej próbował przekonywać Sąd Najwyższy, że to błędny pogląd. Ale nie przekonał.
Co teraz? Być może posłowie powinni zastanowić się nad zmiana przepisów. Wyrok w tej sprawie może oznaczać, że ujawniła się luka w prawie i unijne dotacje nie są dostatecznie dobrze chronione przed nieuczciwym wydawaniem.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?