Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Sąd nad Jackiem Sutrykiem. Za Stadion Olimpijski, spalarnię i kolej miejską

Andrzej Zwoliński
Andrzej Zwoliński
Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk podczas sesji rady miejskiej
Prezydent Wrocławia Jacek Sutryk podczas sesji rady miejskiej Pawel Relikowski
W piątek do późnego wieczora trwała nadzwyczajna sesja rady miejskiej. Radni opozycji domagali się odpowiedzi na bardzo niewygodne dla magistratu pytania. Co usłyszeli?

Nadzwyczajną sesję rady miejskiej zwołano na wniosek radnych Nowoczesnej i Współczesnego Wrocławia. Domagali się od prezydenta Jacka Sutryka informacji o bezczynności w sprawie wyburzenia dawnego basenu na Stadionie Olimpijskim, procedowaniu po cichu w sprawie budowy spalarni śmieci tuż przy granicy Wrocławia., a także o fiasku dotychczasowych negocjacji z kolejowymi przewoźnikami, co - jak określili – oznacza likwidację kolei miejskiej.

Radni debatowali i głosowali nad trzema projektami uchwał

W sprawie ustalenia kierunków działania dla prezydenta Miasta Wrocławia w zakresie ochrony zabytkowego kompleksu Stadionu Olimpijskiego, w tym zespołu dawnych odkrytych basenów sportowo-rekreacyjnych. Tę uchwałę udało się przegłosować z poprawką Forum Jacka Sutryka, co oznacza, że prezydent został zobowiązany do podjęcia wszelkich możliwych kroków i prawnie dozwolonych działań, mających na celu ochronę zabytkowego kompleksu Stadionu Olimpijskiego, w tym zespołu dawnych odkrytych basenów sportowo rekreacyjnych.

W sprawie sprzeciwu budowie elektrociepłowni na południowo-wschodnim krańcu gminy Wisznia Miała w bezpośrednim sąsiedztwie gminy Wrocław. Ta uchwała też przeszła, a czytamy w niej, że rada miejska jednoznacznie sprzeciwia się planowanej przez firmę Fortum budowie elektrociepłowni na terenie Wiszni Małej i wzywa firmę do natychmiastowej, całkowitej rezygnacji z budowy elektrociepłowni.

Ostatni z projektów uchwał - w sprawie ustalenia kierunków działania dla prezydenta Wrocławia w sprawie organizowania i rozwoju kolei miejskiej i aglomeracyjnej został odrzucony.

Cała sesja przekształciła się w sąd opozycji nad polityką magistratu w tych kwestiach. Urzędnicy bardziej lub mniej wyczerpująco odpowiadali na niewygodne pytania.

Co z bezczynnością Jacka Sutryka w sprawie Stadionu Olimpijskiego?

- Prezydent zadeklarował, że będzie bronił kompleksu Stadionu Olimpijskiego, więc dlaczego tak długo zwlekał, a dopiero po zdewastowaniu terenu dawnych basenów i protestach zdecydował się na interwencję - pytała Jolanta Niezgodzka z Nowoczesnej.

Radna pytała też, dlaczego prezydent przed zgodą na budowę apartamentowca nie zwrócił się do nadzoru konserwatorskiego o interwencję i nie reagował, jak deweloper ogłosił, że powstaną tam mikroapartamenty, a nie dom studencki. Dociekała, czy rozważano złożenie zawiadomienia o popełnieniu przestępstwa i wprowadzenia w błąd urzędników. Przypomniała też o wycięciu 138 drzew na terenie budowy.

- Moim zdaniem ruchy ze strony prezydenta powinny być zdecydowanie ostrzejsze niż tylko propozycja odkupienia terenu, która z góry wiadomo było, że będzie odrzucona. Miasto powinno za każdą cenę próbować odzyskać ten teren – przekonywał Tomasz Hanczarek ze Współczesnego Wrocławia. Piotr Uhle z Nowoczesnej wskazywał, że Miejski Konserwator Zabytków mógł nie wyrazić zgody na budowę mikro apartamentów oraz parkingu na sto samochodów, co zablokowałoby poczynania dewelopera i nie doprowadziło do zniszczenia kompleksu basenów.

Na te zarzuty odpowiadał Jacek Barski z Departamentu Strategii i Rozwoju Miasta. Jak tłumaczył, inicjatorem zmiany miejscowego planu zagospodarowania była Akademia Wychowania Fizycznego. W jej planach była wizja kompleksu sportowego z basenami i innymi obiektami sportowymi wraz z hotelem lub bursami. Wydawało nam się wtedy, że najlepszą formą realizacji tej idei będzie otwarty konkurs na jej wykonawcę. Dlatego w planie znalazło się dopuszczenie dla powstania obiektów sportowych i mieszkalnych w miejscu w którym znajdowały się pozostałości po basenach. Takie zmiany uchwalono w 2013 roku – tłumaczył przedstawiciel magistratu.

Jacek Barski wskazał też, że Wojewódzki Konserwator Zabytków zaaprobował ten plan. Ten plan został poddany publicznej ocenie i nie wpłynęła do niego żadna uwaga. Nikt nie zaprotestował przeciwko budowie na miejscu byłych basenów. Z tego powinna się tłumaczyć uczenia, a nie my. Uczelnia, która znalazła się w kłopotach finansowych w 2015 roku sprzedała ten teren. Po trzech latach projekt zgłoszony przez inwestora zyskał akceptację Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków, po czym miasto wydało zgodę na budowę. - Nie mogliśmy w tej sytuacji nie wydać pozwolenia na budowę – mówił urzędnik.

Po protestach mieszkańców miasto wystąpiło do obecnego właściciela z propozycją odkupienia działki. - Nie wiemy jak zareaguje właściciel, ale mając na względzie możliwą odmowę, zwróciliśmy się do Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego oraz do WKZ o wciągnięcie byłych basenów na listę zabytków – usłyszeliśmy od przedstawiciela prezydenta.

W sprawie spalarni pytano o "ciche" porozumienie z Fortum

Debata w tej sprawie rozpoczęła się od wystąpienia Katarzyny Szymczak-Pomianowska, dyrektor Departamentu Zrównoważonego Rozwoju w urzędzie miasta, która powtórzyła za prezydentem Jackiem Sutrykiem, że Wrocław nie jest właścicielem procesu budowy spornej instalacji, bo nie będzie realizowana na terenie miasta i przypomniała o deklaracji z 17 czerwca podpisanej przez Jacka Sutryka i wójtów Wiszni Małej i Długołęki, o zaniechanie inwestycji przez Fortum. Oświadczyła, że Wrocław nie ma na tym etapie możliwości zawierania z Fortum porozumień o odbieraniu ciepła z planowanej elektrociepłowni.

Magdalena Razik Trziszka z Nowoczesnej zapytała, dlaczego Jakub Mazur, wiceprezydent Wrocławia podpisał porozumienie w sprawie budowy elektrociepłowni i przekonywała, że według prognoz Wrocław w przyszłości nie będzie w stanie zasilić instalacji własnymi niesegrowalnymi śmieciami, a to będzie oznaczać, że do pod miasta będą sprowadzane śmieci z całego regionu, co będzie oznaczało import większości spośród 200 tysięcy ton odpadów rocznie. - Prezydent przed porozumieniem powinien przedstawić radnym strategię postępowania w sprawie odpadów i przeprowadzić konsultacje w tej sprawie, a tego nie było – mówiła radna i zapytała, czy to jedyny podmiot, który planuje budowę spalarni pod Wrocławiem. Hipokryzją nazwała deklarowanie braku zgody na spalarnię w mieście, a jednocześnie podpisywanie porozumienia w sprawie takiej inwestycji tuż pod miastem.

W odpowiedzi usłyszała tylko, że podpisanie porozumienia miało zapewnić miastu informacje na temat inwestycji. Tomasz Hanczarek pytał też czy miasto wiedziało przystępując do rozmów, że grupa Fortum jest w procesie sprzedaży i porozumienie mogło mieć wpływ na jego cenę.

Niestety radni nie usłyszeli odpowiedzi na większość tych pytań. Bohdan Aniszczyk przewodniczący rady miejskiej oświadczył kończąc debatę na ten temat, że prezydent ma prawo odpowiedzieć w sposób jaki uzna za stosowne i zdaje sobie sprawę, że może to ich nie satysfakcjonować.

Debata nad nieudolną polityką w sprawie kolei miejskiej

Tutaj gorąca dyskusja skupiła się na „nieudolnych” zdaniem opozycyjnych radnych negocjacjach z kolejowymi przewoźnikami w sprawie wspólnego biletu kolejowego, podwyżkach cen biletów komunikacji miejskiej, a także na bublu prawnym jakim okazała się uchwała wprowadzająca bilet kolejowy Nasz Wrocław Kolej.

Piotr Maryński z PiS wytknął absurdy z polityce miasta, które mówi o zachęcaniu przyjeżdżających do Wrocławia z korzystania z komunikacji miejskiej, a z drugiej strony podwyższa ceny biletów.

Piotr Uhle pytał dlaczego na przystanku Wrocław Szczepin, mimo wydanych na jego budowę blisko 50 mln złotych, nie zatrzymują się pociągi. Michał Górski ze Współczesnego Wrocławia mówił o bublu prawnym jakim okazała się uchwała o bilecie Nasz Wrocław Kolej, oferująca miesięczny bilet o prawie połowę tańszy od miesięcznego biletu MPK Nasz Wrocław. - Taki projekt musiał być rzeczywiście przygotowany przez jakiegoś tytana intelektu. Teraz prezydent i jego zaplecze będą bohatersko rozwiązywali problem, który sami stworzyli – ironizował.

Jak ocenił Piotr Uhle, prezydent i jego ludzie przygotowali bubel prawny przez który straty miasta mogą sięgnąć 80 mln złotych rocznie, a dużo gorsza oferta kolejowa będzie kosztować miasto kilka razy więcej niż współpraca z KD i z Polregio na proponowanych przez nich wa runkach. - Ślubowaliście, ze swoje urzędy będziecie pełnić z troską o dobro miasta, a to co z robiliście temu przeczy - mówił Uhle. Jego zdaniem oferta biletu Nasz Wrocław Kolej stanie się de facto demontażem kolei miejskiej we Wrocławiu.

Miejskie urzędniczki - Paulina Tyniec-Piszcz, dyrektor Wydziału Transportu urzędu miejskiego i zastępczyni Monika Kozłowska-Święconek - tłumaczyły magistrat z fiaska negocjacji z Kolejami Dolnośląskimi. Jak ujawniły, złożono dwie oferty Kolejom Dolnośląskim. Początkowo KD proponowało umowę na 15 lat, ale się wycofali i przystali na zaproponowaną przez Wrocław umowę na 3 lata. Jednak strony wciąż nie dogadały się co do kwoty, jakie miasto miałoby dopłacać za kursy pociągów. Miasto zaproponowało 55 mln zł za trzyletnią umowę, a KD domaga się 74,4 mln zł. Miasto przyznało się do bubla, jakim okazała się uchwała Nasz Kolej Wrocław.

Jak oświadczyła Paulina Tyniec-Piszcz, w uchwale na lipcowej sesji ma zostać doprecyzowane, że nie chodzi o każdy miesięczny bilet kolejowy, ale o bilety „tam i z powrotem”, a te przejazdówki mają kosztować 104 zł, czyli nie będą konkurencyjne cenowo dla miesięcznych biletów MPK Nasz Wrocław.

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska