Przed głogowskim sądem zakończył się trwający od ponad roku proces w sprawie postrzelenia z wiatrówki w 2013 r. 13-letniego wówczas Grzegorza. Na ławie oskarżonych zasiadał 26-letni Mateusz S. oskarżony przez prokuraturę o to, że to właśnie on pociągnął wtedy za spust. Sędzia Jerzy Mudryk podjął decyzję o uniewinnieniu głogowianina. Uzasadnił ją tym, że nie ma dowodów na to, że to Mateusz S. strzelał z wiatrówki, nawet mimo tego, że podczas jednej z rozpraw wydający ekspertyzę biegły stwierdził, że jest pewien iż do chłopca strzelano z broni 26-latka.
Uniewinniony głogowianin od początku nie przyznawał się do winy. Jego adwokat, Tomasz Osiecki, przyznał, że innego wyroku być nie mogło, ponieważ wokół dowodów od początku było wiele wątpliwości.
- Opinia biegłego nie potwierdza, kiedy ostatni raz dokonano wystrzału. Co więcej tylko 4 z 12 pól powierzchniowych się zgadzało (chodzi o pola, które porównują czy ślady na śrucie pasują do konkretnej broni - przyp. redakcji). Inne dowody wskazywały też, że mój klient miał alibi - mówił po rozprawie adwokat Mateusza S.
Rozczarowania po trwającym ponad rok procesie nie kryje Iwona Węglarz, matka postrzelonego chłopca. Zarówno ona, jak i jej syn byli już zmęczeni przeciągającym się postępowaniem w sądzie.
- Przecież gdzieś ten winny musi być. Skoro doszło do takiej sytuacji, to ktoś za nią odpowiada - mówi kobieta.
Nie tylko matka poszkodowanego jest zawiedziona po ogłoszeniu wyroku. Również prokuratura ma duże wątpliwości co do jego słuszności.
- Poprosiliśmy o uzasadnienie decyzji sądu i już zapowiedzieliśmy złożenie apelacji. Sąd kwestionował pełność opinii balistycznej, natomiast prokurator ma inne zdanie w tej sprawie. Na pewno więc na tym się nie skończy - zapewnia Liliana Łukasiewicz, rzecznik prokuratury.
Strzały z wiatrówki padły dwukrotnie na Śródmieściu
Przypomnijmy, broń, z której według prokuratury strzelano tamtego lipcowego dnia policja znalazła w samochodzie oskarżonego, zaparkowanym nieopodal miejsca popełnienia przestępstwa.
Pierwszy strzał padł 11 lipca 2013 r. przy ul. Spółdzielczej, to było ok. godz. 16.30. Ofiarą był 13-letni wówczas Grzegorz. Kiedy padły strzały, razem z kolegami szedł przez osiedle, by kupić sobie kebab w pobliskim lokalu. Chłopiec został trafiony w plecy, w okolice kręgosłupa. Zasłabł i upadł. Został odwieziony do szpitala. Jak ocenili lekarze, chłopiec miał wiele szczęścia, bo gdyby śrut trafił go centymetr dalej, mógłby uszkodzić kręgosłup.
Następnego dnia w tym samym miejscu doszło do podobnej sytuacji. Postrzelony w lewą nogę został wówczas głogowski fotoreporter. Jednak Mateusza S. nie oskarżono o ten czyn, gdyż nie udało się wydobyć śrutu z nogi fotoreportera i poddać ekspertyzie.
Opinie w tej sprawie wydali biegli z dziedziny balistyki a także z Centralnego Laboratorium Kryminalistycznego Policji. Mateuszowi S. przedstawiono zarzut spowodowania u pokrzywdzonego chłopca obrażeń ciała. Groziło mu za to do 5 lat pozbawienia wolności.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?