Od lipca 2017 roku obowiązuje uchwała zakazująca organizowania na starówce „usług o charakterze erotycznym”. Zakazane jest też „nagabywanie” klientów. Łamanie zakazu to wykroczenie. Grozi za nie nawet miesiąc za kratkami. Sąd może też skonfiskować „przedmioty i narzędzia” wykorzystywane w zabronionej działalności. Proces Piotra N. szefa Burleski, to precedensowa sprawa. Takiej jeszcze przed sądem nie było.
PRECEDENSOWY PROCES o taniec na rurze
Obwiniony biznesmen tłumaczy, że nie ma mowy o „usługach erotycznych” tylko o „tańcu artystycznym wykorzystującym elementy nagości”. - Główny problem w tej sprawie to niejasne przepisy – mówił nam mecenas Łukasz Mieloch, obrońca Piotra N. - Przepisy karne powinny być jasne i precyzyjne. Uchwała Rady Miejskiej Wrocławia zakazuje „działalności usługowej o charakterze erotycznym”. To niejednoznaczne określenie.
W środę opisaliśmy historię dwóch tancerek Burleski, które stanęły przed sądem oskarżone o przestępstwo. Podczas prywatnego tańca ukradły klientowi dwa łańcuszki, warte przeszło 3 tysiące złotych. Dowodem przeciwko nim są nagrania z klubowego monitoringu. Po naszym artykule straż zawnioskowała, by sąd obejrzał zapisy z akt sprawy tancerek. Bo to tam widać – zdaniem Straży Miejskiej – że nie ma mowy o sztuce i „artystycznym tańcu”.
W protokole oględzin sceny z kradzieżą łańcuszków czytamy o tancerce dotykającej mężczyznę „w okolice krocza” oraz stającej w takiej pozycji, żeby klient klubu mógł dotykać jej pośladków. W tym czasie druga z kobiet zdejmuje mu z szyi łańcuszki i podaje koleżance, która je chowa. Zaraz potem obie panie bawią się z mężczyzną „który półnagi, z odsłoniętym penisem, stoi przy kobietach i klepie tancerki po pośladkach”.

W jakim kierunku powinna się zmieniać UE?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?