Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzecznik Praw Pacjenta przyjrzy się wrocławskiej klinice

Anna Szejda
Fot. Mikołaj Nowacki
Rzecznik Praw Pacjenta zainteresował się opisaną przez nas wczoraj historią Joanny oraz Pawła Grabków z Piekar koło Jelcza-Laskowic. Pracownik biura rzecznika zadzwonił do naszej redakcji z prośbą o skontaktowanie go z rodzicami małego Mikołaja.

- Chcemy pomóc tym rodzicom i wyjaśnić, dlaczego w szpitalu panuje taki nieład - powiedział Marek Cytacki, starszy specjalista w Biurze Rzecznika Praw Pacjenta, które mieści się w Warszawie.
Na czym miałaby polegać pomoc? - Chcemy się przyjrzeć sprawie, a przede wszystkim wyjaśnić nieprawidłowości, jakie zostały opisane w artykule - wyjaśnił Cytacki. - Zamierzamy zwrócić się do dyrekcji szpitala, któremu podlega klinika, aby przekazała nam komplet dokumentów dotyczących realizacji tego świadczenia medycznego - dodaje.

Rzecznik Praw Pacjenta chce także, aby dyrekcja SPSK 1 w trybie natychmiastowym przeprowadziła wewnętrzną kontrolę na podstawie skargi rodziców.

Przypomnijmy, że Mikołaj przyszedł na świat 17 grudnia 2010 roku w Klinice Ginekologii i Położnictwa SPSK 1 przy ul. Chałubińskiego. Pani Joanna na godz. 8.15 miała wyznaczone cesarskie cięcie (ze względów medycznych nie mogła rodzić siłami natury). Do zabiegu doszło jednak dopiero 12 godzin później.

Biuro Rzecznika Praw Pacjenta zamierza pomóc opisanym przez nas rodzicom

W międzyczasie zabrakło narzędzi medycznych, bo w szpitalu zepsuła się maszyna do sterylizacji. Następnie anestezjolog odmówił wykonania znieczulenia. - Powiedział, że skoro nie ma zagrożenia życia dziecka, to po godzinie 15 nie ma już obowiązku znieczulać - wspominali rodzice chłopca.
Joanna oraz Paweł Grabkowie opowiedzieli też o innej rodzinie, której dziecko przyszło na świat przy pomocy cesarskiego cięcia w klinice przy ul. Chałubińskiego. Młody ojciec przyznał im, że nie miał siły na walkę z lekarzami i zapłacił im 1,5 tys. zł za planowy zabieg.

- Pobieranie jakichkolwiek opłat związanych z porodem przez placówki, które mają umowę z Narodowym Funduszem Zdrowia, jest niedopuszczalne. Jest to świadczenie gwarantowane, ale więc w pełni finansowane przez NFZ. Ci rodzice powinni odzyskać swoje pieniądze - stwierdził Marek Cytacki. - Anestezjolog zatrudniony przez szpital, który jest do dyspozycji pacjentów przez całą dobę, nie ma natomiast prawa odmawiać pomocy pacjentce.

Pracownik Biura Rzecznika Praw Pacjenta zapowiedział, że przygotują swoją ocenę tego zdarzenia po kontakcie z dyrekcją szpitala.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska