Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rzecz o języku: Alternatywa

Jan Miodek
Jan Miodek
Jan Miodek Fot. Tomasz Hołod
W"Konformiście" Alberta Moravii - w przekładzie Zofii Ernstowej - znajduje się fragment: "Należy dokonać wyboru: albo odbyć spowiedź całkowitą, albo ograniczyć się do spowiedzi częściowej. Chociaż nie był ani praktykujący, ani wierzący, skłaniał się do pierwszej alternatywy". Ja ostatnie zdanie sformułowałbym inaczej: "Opowiadał się za pierwszą możliwością".

Alternatywa bowiem - z łac. alternus "przemienny, występujący na przemian" - to dla mnie ciągle "istnienie dwu wyłączających się możliwości, sytuacja wyboru między dwiema wyłączającymi się wzajemnie możliwościami", np. "Mam alternatywę - albo pójdę na mecz, albo odwiedzę znajomych". W cytacie z powieści Moravii alternatywą jest sytuacja wyboru między spowiedzią całkowitą a częściową. Bohater powinien się opowiadać - tradycyjnie - za pierwszą możliwością, a nie alternatywą.

Współczesne słowniki, przytaczając tradycyjną definicję alternatywy, dopowiadają już jednak, że potocznie utożsamiana jest ona z jednym ze swych członów, czyli z jedną z możliwości. Ja dopowiedzieć mogę, że stało się tak w wielu językach indoeuropejskich. W tekście przetłumaczonej na polski powieści utożsamienia alternatywy z możliwością nie traktowałbym dlatego w kategoriach wielkiej poprawnościowej przewiny. Rygorystyczniejszy i zachowawczy byłbym natomiast wobec tekstu naukowego, zwłaszcza z dziedziny szeroko pojętej logiki czy semantyki.

Bardzo rażące są też "dwie alternatywy" w zdaniach typu: "Mam dwie alternatywy - albo pojadę w góry, albo nad morze". Przypominam: "Mamy alternatywę - albo wyjazd w góry, albo nad morze" lub "mamy dwie możliwości - albo wyjazd w góry, albo nad morze". Znajdujemy się zatem w sytuacji alternatywnej, czyli "dopuszczającej jedną z dwu możliwości".

Skoro pierwszą część dzisiejszego odcinka poświęciliśmy ewolucji znaczeniowej łacińskiej z pochodzenia formy, w drugiej zajmijmy się fonetycznym zniekształceniem wyrazu niemieckiego. Otóż w znaczeniu "ujednolicać, podciągać do jednego wzoru, poziomu" powinno się używać czasownikowego brzmienia glajchszaltować, bo "ujednolicać, podciągać do jednego wzoru, poziomu" to po niemiecku gleichschalten - z głoskowym połączeniem "szalt". Czytam więc np. w książce "Akceptacja w komunikowaniu się" mego kolegi - wrocławskiego germanisty prof. Lesława Cirki: "Inni filolodzy traktują to jako przejaw glajchszaltowania językowego społeczeństwa", "Celem tego rozdziału było wykazanie, jak niebezpieczna może być myśl, by glajchszaltować, zamiast dopuścić wielość". Tymczasem w pewnej powieści współczesnej znajduję fragment z połączeniem głoskowym "szacht", a nie "szalt": "Bo Niemcy przerabiali Górny Śląsk w naziemno-podziemny kopiec, przynaglali ludzi dla swoich wojowniczych potrzeb i ludzie musieli mrówczeć, glajchszachtować się, uczyć podległości wyzyskowi". Przyznam się Państwu, że i mnie się zdarzyło kiedyś w telewi-zyjnym "Słowniku polsko@polskim" użycie "glajchszachtowania" zamiast glajchszaltowania; tak się zająłem wywodem znaczeniowym odnoszącym się do tej formy, że puściłem w świat błąd fonetyczny.

Wracając zaś jeszcze do ostatniego cytatu literackiego, muszę powiedzieć, że "przynaglanie dla wojowniczych potrzeb" zamieniłbym na "przynaglanie DO wojowniczych potrzeb", a frazę "uczyć podległości wyzyskowi" - na "uczyć podległości WOBEC wyzysku".

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska