Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Ryzykowna operacja psa. Mógł umrzeć. Uratowali go weterynarze z Wrocławia [ZDJĘCIA, FILM]

Adriana Boruszewska
Adriana Boruszewska
Nelly ryzykowną operację przeszła w czwartek. Na zbieg przyjechała aż z Danii.
Nelly ryzykowną operację przeszła w czwartek. Na zbieg przyjechała aż z Danii. Fot. Adriana Boruszewska
Ma 9 miesięcy i waży niecałe 3 kilogramy. Gdyby nie weterynarze z Wrocławia maltańczyk o imieniu Nelly mógłby nie dożyć dwóch lat.

Artur, Beata i Sara Walkowiak na co dzień mieszkają w Danii. Nelly, obecnie dziewięciomiesięczną suczkę maltańczyka, kupili w lecie, podczas wakacji w Polsce, z hodowli pod Częstochową. Hodowca zapewniał, że pies jest zdrowy. Niestety po kilku dniach, podczas badań, okazało się, że Nelly ma poważną wadę serca - przetrwały przewód tętniczy Botalla, który prowadzi do obciążenia lewego przedsionka i lewej komory, a w konsekwencji do niewydolności serca.

- Bez operacji psy z tą wadą żyją dwa, trzy razy krócej niż psy zdrowe - przyznaje prof. Urszula Pasławska z Uniwersytetu Przyrodniczego, która badała Nelly przed zabiegiem. Pierwszymi objawami choroby, które pojawią się jednak dość późno, są: szybsze zmęczenie, narastająca duszność, kaszel po wysiłku i omdlenia. - Na końcu występuje obrzęk płuc, który takiego pieska zabija - mówi prof. Pasławska.

Ryzykowny zabieg

- To nasza perełka - wyznaje Beata Walkowiak, trzymając Nelly na rękach. Właściciele Nelly jechali 11 godzin z Danii, by oddać pieska w najlepsze ręce. - Nelly bardzo się męczy. Nie może się długo bawić czy biegać - dodaje właścicielka maltańczyka i zaznacza, że weterynarz z Poznania polecił im klinikę na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu, bo jest jedną z najlepszych w Polsce.

- Chcieliśmy zoperować Nelly podczas pobytu w Polsce w lecie, ale prof. Kiełbowicz się nie zgodził. Powiedział, że będzie już za późno - tłumaczy pan Artur.

Prof. Zdzisław Kiełbowicz i dr Janusz Bieżyński, którzy operowali Nelly, przyznają jednak, że to była niesamowicie trudna i ryzykowna operacja. - Pies był narażony bezpośrednio na śmierć - nie ukrywa dr Bieżyński. Powód? Operacje przetrwałego przewodu tętniczego Botalla są trudne. Zazwyczaj wykonuje się je u psów 3- i 4-miesięcznych, a nie 9-miesięcznych, jak Nelly.

Lekarze weterynarii liczyli się więc z tym, że maltańczyk może nie przeżyć zabiegu. Prof. Kiełbowicz mówi, że Nelly ma duże szanse na przeżycie, jednak decydujące będą pierwsze kilka dni po zabiegu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wideo
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska