Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rynek we Wrocławiu dla rowerów

Jerzy Wójcik
Zakaz wjazdu rowerów do Rynku obowiązuje od 2001 roku. Od początku miał zarówno zwolenników, jak i przeciwników
Zakaz wjazdu rowerów do Rynku obowiązuje od 2001 roku. Od początku miał zarówno zwolenników, jak i przeciwników Fot. Tomasz Hołod
Czy po ośmiu latach wrocławski Rynek znowu będzie otwarty dla rowerzystów? Chce tego Daniel Chojnacki, tzw. oficer rowerowy, czyli urzędnik magistratu odpowiedzialny za reprezentowanie w ratuszu interesów cyklistów.

- Jestem zwolennikiem zniesienia zakazu jazdy rowerem w Rynku - mówi Chojnacki. - Przykładów, że takie rozwiązanie ma sens, nie trzeba szukać daleko. Tak zrobiono chociażby w Krakowie, gdzie i piesi, i cykliści potrafią żyć w zgodzie w samym sercu miasta - opowiada. Przekonuje, iż kluczem do sukcesu jest wprowadzenie zasady, że na najważniejszym w mieście placu to pieszy ma zawsze pierwszeństwo, a jeżdżący nieostrożnie i stwarzający zagrożenie rowerzyści są karani surowymi mandatami.

Rowerzyści narzekają tymczasem, że miasto nie tylko w przypadku Rynku nie posuwa się ani o krok w stronę posiadaczy dwóch kółek.

- Świetny pomysł - przyznaje wrocławianin Dariusz Dragan, który codziennie dojeżdża rowerem do pracy w centrum. - Jestem przekonany, że szalejących na dwóch kółkach w Rynku będzie znacznie mniej niż zwykłych ludzi, którzy chcą po prostu tamtędy przejechać, by skrócić sobie drogę - przekonuje.

Lecz ta argumentacja nie do końca przekonuje urzędników, którzy mają wpływ na takie decyzje.
- Nie mówię kategorycznie nie dla rowerów w Rynku, ale na pewno nie podejmiemy takiej decyzji w ciągu najbliższych kilku miesięcy - studzi emocje Wojciech Kaczkowski, inżynier miasta. - Przykład Krakowa nie jest dla mnie decydujący, bo trzeba wziąć pod uwagę, że ich rynek jest większy, a Wrocław ma znacznie więcej letnich ogródków. Nie wyobrażam sobie cyklistów krążących między nimi - dodaje Kaczkowski.

Rowerzyści narzekają tymczasem, że miasto nie tylko w przypadku Rynku nie posuwa się ani o krok w stronę posiadaczy dwóch kółek.
We Wrocławiu bowiem... ubyło ostatnio ścieżek rowerowych. Zniknęła np. ta z ul. Mickiewicza na Sępolnie, Ścieżkę biegnącą wzdłuż tej ulicy i parku Szczytnickiego zamieniono praktycznie w parking samochodowy. Nowy znak informuje, że ścieżka dostępna jest dla rowerów od poniedziałku do piątku. Ale już w sobotę i niedzielę wolno tu tylko parkować.
- Gdy to zobaczyłem, nie mogłem uwierzyć - zżyma się Radosław Lesisz z Wrocławskiej Inicjatywy Rowerowej. I podkreśla, że to nie tylko problem ul. Mickiewicza, bo podobnie można w niedzielę zastawiać ścieżkę rowerową przy ul. Wróblewskiego.
A to oznacza, że w rejonie Hali Ludowej znacznie milej widziani są teraz amatorzy czterech niż dwóch kółek.

Rowerzyści wściekają się, bo skoro nie mogą w weekend przejechać ul. Mickiewicza czy Wróblewskiego, pozostaje im duszenie się w smrodzie spalin na ruchliwych arteriach albo przejazd wąskimi alejkami w parku i niechybny konflikt ze spacerowiczami.

We Wrocławiu nadal brakuje jasnej polityki rowerowej.

- Nie mieliśmy innego wyjścia - broni się Wojciech Kaczkowski z urzędu miejskiego. Przyznaje, że zasady ruchu obowiązujące wokół Hali Ludowej zmieniono z myślą o kierowcach.
- Tu nie ma dobrego rozwiązania, zawsze ktoś byłby pokrzywdzony. Ułatwiliśmy życie kierowcom, bo większość ludzi właśnie samochodami dociera do Hali na imprezy czy na wielką wystawę "Europa - to nasza historia", która potrwa aż do sierpnia - wyjaśnia.
Czy wobec tego cykliści mogą liczyć na odzyskanie swojej ścieżki w powakacyjne weekendy? Urzędnicy jeszcze nie podjęli takiej decyzji. Twierdzą, że będzie to zależało od sytuacji w tym rejonie po wakacjach.

Cyklista to wciąż wróg
Jerzy Wójcik, dziennikarz

We Wrocławiu brakuje jasnej polityki rowerowej. Z jednej strony powstaje wiele nowych parkingów rowerowych i sieć miejskich wypożyczalni jednośladów. Z drugiej - cyklista w Rynku to wciąż wróg. Podobnie lepiej, żeby w weekendy zapadł się pod ziemię, szczególnie przy Hali Ludowej.

Problem w tym, że jeśli magistrat będzie zawsze stawał po stronie kierowców, może się okazać, że pieniądze na parkingi rowerowe i miejski system wypożyczalni jednośladów to kasa wyrzucona w błoto. Bo po co pożyczać rower, skoro w mieście będziemy mieli z nim same problemy?

Rower za darmo
Jeszcze w tym roku we Wrocławiu ruszy sieć miejskich wypożyczalni rowerów. Pisaliśmy o tym w "Polsce-Gazecie Wrocławskiej" w miniony czwartek. Na początek ruszyć ma siedemnaście takich wypożyczalni (powstaną m.in. przy Politechnice Wrocławskiej, Dworcu Głównym, na pl. Solnym i pl. Jana Pawła II). Czekać w nich będzie 140 rowerów. Na pół godziny pożyczymy je za darmo, potem za opłatą. W ten sposób miasto chce namówić wrocławian, by rowery pożyczali na krótko (np. na dojazd do pracy czy sklepu), a nie na cały dzień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska