Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

"Rycerskość wieśniacza" i "Pajace" - nowe premiery w Operze Wrocławskiej (RECENZJA)

Katarzyna Kaczorowska
Scena z opery "Rycerskość wieśniacza"
Scena z opery "Rycerskość wieśniacza" Janusz Wójtowicz
Waldemar Zawodziński to nie tylko świetny reżyser operowy. Absolwent Akademii Sztuk Plastycznych umie na scenie wyczarować światy zaskakujące. Pokazał to we Wrocławiu w rewela-cyjnych "Raju utraconym" i "Borysie Godunowie") czy spektakularnych w swoim rozmachu inscenizacyjnym "Opowieściach Hoffmanna". Nie inaczej było w najnowszej wrocławskiej premierze dwóch jednoaktówek: "Rycerskość wieśniacza" i "Pajace"

Obie opery należą do nurtu tzw. opery werystycznej, stawiającej sobie za cel wiarygodność psychologiczną postaci i realizm zdarzeń. W obu mamy więc opowieści o tragicznej w skutkach miłości, o zazdrości i żądzy zemsty. Pierwsza rozgrywa się na włoskiej prowincji, wśród tzw. zwykłych ludzi. Bohaterami drugiej są aktorzy commedii dell’arte. Obie rozgrywają się zgodnie z antyczną zasadą trzech jedności dramatu: miejsca, czasu i akcji. Zawodziński dodatkowo połączył je scenografią, co zdarza się rzadko, bo zwykle obie jednokatówki traktowane są jako zupełnie odrębne dzieła, choć dotykajace właściwie tego samego tematu.

W sobotniej premierze w "Rycerskości wieśniaczej" wyróżniła się Jadwiga Postrożna w roli mamy Lucii, o której reżyser już po spektaklu powiedział wprost: - Wśród bardzo dobrych artystów wrocławskiej sceny ona jest artystką wybitną.
Piękną barwę głosu miał też bułgarski tenor Kamen Chanev w roli Turiddu, choć w dramatycznej arii, kiedy żegnał się z matką tuż przed bójką, która skończy się dla niego śmiercią, nie uniknął ewidentnego kiksu. I tak jak bardzo dobry był Jacek Jaskuła w partii Alfia, tak niezbyt przekonały mnie Anna Bernacka (Lola) i Aleksandra Makowska (Santuzza), choć świetnie śpiewają w innych dziełach wystawianych w Operze Wrocławskiej. Trudno też było nie uśmiechnąć się, kiedy dwóch rywali, przy-stępując do bójki, gryzie się po uszach, ale trzeba się przywyczaić do mielizn operowych librett. Wątpliwości, jakie pojawiały się przy "Rycerskości...", minęły jednak w "Pajacach".

Nikolay Dorozhkin, Mariusz Godlewski, Anna Lichorowicz i Łukasz Gaj tworzą mocny team. Duet Lichorowicz i Gaja w partii Colombiny i Arlekina urzekają wdziękiem. Dorozhkin zaś konsekwetnie, z roli na rolę, rozwija się i efekty jego pracy i widać, i słychać. Kiedy jego bohater Canio zabija niewierną żoną i jej kochanka, a ze sceny padają słynne słowa "La commedia e finita!" (Komedia skończona), dłonie same rwą się do oklasków. A Godlewski jest klasą samą w sobie - nie przypominam sobie jego słabszej partii.

Za scenografię Zawodzińskiemu należą się oddzielne brawa. Oszczędna, z bardzo dobrze wykorzystanym światłem, zmienia całkowicie charakter w "Pajacach" - tak charakterystyczne dla comedii dell’arte kostiumy nie są przypisane jej bohaterom, ale tworzą ramy sceny, na której wszystko się rozgrywa. Dramat uczuć staje się komedią, w której widzowie są jak martwe lalki - świadkami niezdolnymi do reakcji.

PS Podczas niedzielnej premiery zacięła się kurtyna - element scenografii. Ewa Michnik, dyrygująca orkiestrą, przerwała spektakl na kilka minut.
***
"Rycerskość wieśniacza" i "Pajace", premiera 15 i 16 grudnia

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska