Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozmowa z Anną Zalewską, poseł do Europarlamentu z ramienia PiS, reprezentującą okręg dolnośląsko-opolski

Janusz Gajdamowicz
Janusz Gajdamowicz
Anna Zalewska bierze udział w pracach Komisji Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności w Parlamencie Europejskim
Anna Zalewska bierze udział w pracach Komisji Ochrony Środowiska Naturalnego, Zdrowia Publicznego i Bezpieczeństwa Żywności w Parlamencie Europejskim Źródło: PAP
O rurociągu Nord Stream 2, którego budowa dobiega końca oraz o konflikcie dotyczącym kopalni węgla brunatnego w Turowie mówi Anna Zalewska, poseł do Europarlamentu z ramienia PiS, reprezentująca okręg dolnośląsko-opolski.

Patrząc na to wszystko, co dzieje się w ostatnim czasie wokół rurociągu Nord Stream 2 wydaje się, że kwestia jego uruchomienia jest niemal przesądzona. Czy można coś z tym jeszcze zrobić?
Myślę, że jednak sprawa do końca nie jest przesądzona i dużo jeszcze można w tej kwestii zrobić. Co ciekawe, w Niemczech powstał rząd, w którego skład wchodzi Partia Zielonych, a to oni właśnie – niemal ręka w rękę z nami – apelowali, że rurociągu Nord Stream 2 absolutnie nie można uruchomić. Już wkrótce przekonamy się jaka jest ich wiarygodność i co są w stanie z tą deklaracją zrobić, kiedy faktycznie przyjdzie im współrządzić.

Czym to argumentują?
To są przede wszystkim przeciwnicy używania gazu ziemnego, ale też węgla i ropy. Powołują się na to, że rurociągi przebiegające przez Europę – szczególnie te należące do Gazpromu – są tak nieszczelne, iż metan z nich wyciekający nadmiernie zanieczyszcza środowisko. Boją się, że podobnie może być z dnem Bałtyku i choć w innych sprawach rzadko się z nimi zgadzam, to tutaj będziemy działać wspólnie. Popierali też rezolucję złożoną w tej sprawie, w odróżnieniu od Socjalistów i EPP (Europejska Partia Ludowa – dop. red.) z jej przewodniczącym Donaldem Tuskiem, którzy od kwietnia ją blokują i robią wszystko, żeby do niej nie doszło.

Jak zachowują się w tej sprawie sami Niemcy?
Niemcy zgodnie z dyrektywą gazową wstrzymali certyfikację, więc mamy tutaj jeszcze kilka miesięcy zwłoki. Do tego nie bez wpływu jest sytuacja na granicy polsko-białoruskiej, z pewnością będąca odwetem za sankcje dla Białorusi, spowodowane po wyborach w 2020 r. i wsparciu tamtejszej opozycji oraz postawa prezydenta Rosji Władimira Putina. Ciężko nie zauważyć jego działań na rzecz dezintegracji Unii Europejskiej, prowokowania NATO – poprzez kumulowanie wojsk na granicy z Ukrainą, aby wyglądało to jeszcze groźniej i wreszcie - obniżania, a nawet wyłączania dostaw gazu obecnymi drogami, co powoduje jego drastyczne podwyżki i coraz większy deficyt w UE. W tle mamy oczywiście Nord Stream 2 i wymuszenie jego uruchomienia. Nasi zachodni sąsiedzi jednak też to już zauważają.

Jeśli jednak dojdzie do uruchomienia drugiej nitki, jak wpłynie to na sytuację Polski?
Oczywiście będziemy walczyli do końca, ale już od kilku lat rząd RP robi wszystko aby dywersyfikować nasze źródła dostaw gazu. W 2022 r. planowane jest uruchomienie rurociągu Baltik Pipe, wtedy też kończy się nasza umowa z Gazpromem i jest już jasna deklaracja, że nie będziemy jej przedłużać. Będziemy oczywiście stawiali na różne źródła energii - nie ukrywam – w tym na węgiel.

W tej kwestii w ostatnich miesiącach wiele emocji wzbudził choćby nasz dolnośląski Turów i tamtejsza kopalnia węgla brunatnego. Czy uda się utrzymać wydobycie do 2044 r., czyli do czasu wygaśnięcia koncesji?
Oczywiście, że tak! To jest teraz najważniejszy komunikat dla Bogatyni, powiatu zgorzeleckiego, całego regionu i przede wszystkim dla pracowników Turowa. Rząd RP zapewnił już w maju, że wydobycie będzie kontynuowane, a przy tym istotną kwestą jest rozwiązanie konfliktu z Czechami.

Co w istocie leży u jego podłoża?
Myślę, że przede wszystkim sprawy biznesowe, ponieważ osłabienie wydobycia w Turowie dałoby większe możliwości po stronie czeskiej. Kolejne to wybitnie polityczne działania Zielonych, NGOs-ów i korporacji prawniczych, które też na swój sposób ćwiczą jak zarobić na transformacji energetycznej, po dyskusję przed kampanią wyborczą w Czechach, gdzie stało się to szczególnie emocjonujące wśród mieszkańców przygranicznych terenów. Jednak wszystko wskazuje na to, że z nowo powołanym premierem uda się te sporne kwestie wyjaśnić, a w sąsiednich regionach, po obydwu stronach granicy podejmiemy odpowiednie działania i zrealizujemy adekwatne inwestycje. Tak więc nie ma żadnych podstaw do płacenia nałożonych na nas kar.

Czy TSUE przychyli się do naszej argumentacji?
W lutym 2022 r. będzie ogłoszony w tej sprawie wyrok. Na rozprawie strona polska nie zgodziła się z żadnym zarzutem, udowadniała swoją słuszność działania, która jest zgodna ze wszystkimi dyrektywami UE i odniosła się do najsilniej wybrzmiewającego argumentu -opadających wód gruntowych. Jak pokazały wieloletnie badania, kompleks naszej kopali nie ma żadnego wpływu na ich poziom po stronie Czeskiej. Oczywiście musimy dbać o środowisko, myśleć już o kolejnych restrukturyzacjach wydobycia, ale w obecnej sytuacji nie wyobrażam sobie żeby Trybunał pozostał ślepy na nasze argumenty.

Rozmawiał Janusz Gajdamowicz

od 7 lat
Wideo

Wyniki II tury wyborów samorządowych

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska