Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rozjeżdżają im osiedle, a spółdzielnia nie pomaga

Ewa Wilczyńska
Zamiast odgrodzić wejście do klatki schodowej, słupki blokują miejsca parkingowe. A te na bulwarze Ikara są na wagę złota
Zamiast odgrodzić wejście do klatki schodowej, słupki blokują miejsca parkingowe. A te na bulwarze Ikara są na wagę złota fot. archiwum mieszkańców
Na Gądowie kierowcy parkują tak, że czasem mieszkańcy nie mogą wyjść z budynku. Poprosili o pomoc spółdzielnię Piast. Bez efektu, a właściwie to teraz jest jeszcze gorzej...

Bulwarem Ikara we Wrocławiu od rana ciągnie sznur samochodów. To głównie rodzice, którzy odwożą swoje dzieci do szkoły.

- Zdajemy sobie sprawę, że tych samochodów jest dużo. W tym roku mamy 933 uczniów, większość z nich przywożą rodzice - opowiada Barbara Rotte, dyrektorka Szkoły Podstawowej nr 118, która mieści się przy tej ulicy.

Rodzice młodszych dzieci odprowadzają swoje pociechy do szatni, więc muszą gdzieś zaparkować. A z tym jest problem, bo mieszkańców na Gądowie sporo, a miejsc parkingowych niewiele, więc każdy parkuje, gdzie się da.

- Na początku roku szkolnego regularnie przyjeżdżała tutaj straż miejska i nakładała blokady na koła tych, którzy zostawiali auta w niedozwolonych miejscach. Po kilku takich sytuacjach rodzice stali się bardziej ostrożni - przyznaje Barbara Rotte.

Z parkowaniem nadal są jednak problemy.

- Kilka lat temu wyremontowano chodnik przed naszym blokiem, powstały też podjazdy dla niepełnosprawnych. Wszystko na nic, bo auta parkują prawie pod samymi drzwiami budynku, czasem trudno z niego wyjść - denerwuje się Izabela Graczyk, mieszkanka.

Wyjaśnia, że wyremontowany chodnik niszczeje, a mieszkańcy lawirują między autami.

- Prosiliśmy o pomoc spółdzielnię Piast, która zarządza tym terenem. Bez skutku - mówi Izabela Graczyk.

Denerwuje się, że jest jeszcze gorzej.

- CZYTAJ NA KOLEJNEJ STRONIE

- Postawiono kilka słupków, które zamiast pomóc, tylko przeszkadzają. Blokują nie dojazd do klatki schodowej, lecz miejsce do parkowania - opowiada mieszkanka. Opowiada, że skutkiem są porysowane karoserie, bo kierowcy mają niewiele przestrzeni do wykonania manewrów i auta ocierają się o słupki. Jeden z trzech został zresztą wyrwany, nie wiadomo przez kogo.

- Tylko pieniędzy szkoda. Nasza spółdzielnia nie należy do najbogatszych, a wydaje pieniądze bez sensu - mówi Izabela Graczyk.

Napisała wraz z innymi mieszkańcami list do prezesa spółdzielni Jacka Kludacza, by przeniósł słupki w inne miejsce. Mija kolejny tydzień, a odpowiedzi brak.

Na nasze pytania zadane tydzień temu pan prezes nie odpowiedział. Telefonu również nie miał czasu odebrać. Jak tłumaczy jego sekretarka, bardzo chciałby odpowiedzieć, ale w dogodnym dla siebie terminie.

Mieszkańcy uważają, że są przez spółdzielnię ignorowani. Nic się nie zmieniło, więc nadal przeciskają się między samochodami, by dojść do pobliskiego sklepu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska