18+

Treść tylko dla pełnoletnich

Kolejna strona może zawierać treści nieodpowiednie dla osób niepełnoletnich. Jeśli chcesz do niej dotrzeć, wybierz niżej odpowiedni przycisk!

Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Rodziny ofiar dwa lata po tragedii smoleńskiej

Hanna Wieczorek
Mikołaj Nowacki
Angażują się w działalność publiczną, są obecni w wielkiej polityce, zadają pytania, cierpią po cichu, z dala od medialnego zgiełku i oficjalnej żałoby. Jak, dwa lata po katastrofie smoleńskiej, żyją rodziny jej ofiar?

W sali sejmowej, na ławkach zajmowanych przez posłów Prawa i Sprawiedliwości można zobaczyć małe, biało-czerwone wstążeczki. To znak pamięci, bo właśnie w tych miejscach siedzieli posłowie, którzy zginęli w katastrofie smoleńskiej.
Od kilku miesięcy w ławach poselskich zasiadają Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska, legnicka posłanka Sojuszu Lewicy Demokratycznej, i Jacek Świat, wrocławski poseł Prawa i Sprawiedliwości.

Biało-czerwone wstążeczki
Wdowa po Jerzym Szmajdzińskim długo nie mogła się zdecydować, czy będzie kandydować do Sejmu. Dokładnie rok temu mówiła: "Nie jestem gotowa na odpowiedź na to pytanie. Nie mówię nie, ale jest za wcześnie na podejmowanie ostatecznej decyzji". I choć podkreślała, że ma silną żyłkę polityczną, od dawna angażowała się społecznie, to praktyczne doświadczenie w wielkiej polityce miała niewielkie - od 2010 roku była stołeczną radną. Musi teraz pokazać, że wyborcy nie na darmo obdarzyli ją swoim zaufaniem. I, że - jak im obiecała - będzie, podobnie jak jej mąż, ambasadorem Legnicy w Warszawie.
Trzeba przyznać, że nie zasypia gruszek w popiele. Pracuje w sześciu komisjach i podkomisjach sejmowych - dwóm nawet wiceprzewodniczy. W pracy parlamentarnej na pewno pomaga jej prawnicze wykształcenie.

Jacek Świat, mąż Aleksandry Natalli-Świat, z polityką związał się od dawna. Był w grupie założycielskiej Porozumienia Centrum na Dolnym Śląsku, potem "wskoczył" do zarządu wojewódzkiego PC i przez wiele lat był w gronie decyzyjnym tej partii. Później pojawił się problem, karierę polityczną rozwijała także Aleksandra Natalli-Świat, a małżeństwo w polityce nie było mile widziane. Zdecydowali więc, że w polityce zostaje żona. Po tragedii smoleńskiej postanowił wrócić do polityki. Jak podkreśla, była to jego starannie przemyślana decyzja.

Poseł Świat w Sejmie nie siedzi na fotelu, który zajmowała jego żona. Bo miejsca dzieli się według określonego klucza - hierachii w klubie parlamentarnym, przynależności do komisji sejmowych...
- Czy trudno mi pracować w Sejmie? Zajmuję się zupełnie innymi zagadnieniami niż Ola - mówi Jacek Świat. - Ale fotografie Oli wiszą w naszym klubie, ciągle ktoś ją wspomina, ciągle ktoś pyta o nią albo o katastrofę smoleńską. Ta sprawa zresztą ciągle jest obecna mediach.

Ale Aleksandrę Natalli-Świat wspominają nie tylko sejmowi znajomi.
- Ile razy jestem na spotkaniach z ludźmi, zawsze pada pytanie o Olę - mówi Świat. Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska nie chce rozmawiać o mężu i katastrofie smoleńskiej.

- Obiecałam dzieciom, że w tym roku nie powiem słowa na ten temat - ucina rozmowę. - W tym roku wszystko zwaliło się na raz: Wielkanoc, urodziny męża i rocznica katastrofy. Mogę powiedzieć jedynie, że 10 kwietnia na grób męża wybiera się oficjalna delegacja.

Książka o Oli
Niedługo ma się ukazać książka o Aleksandrze Natalli-Świat.
- Zabierałem się za to bardzo dawno - mówi Jacek Świat. - Jednak nie miałem siły, nie potrafiłem się zebrać, by wspominać Olę. Musiał minąć czas, a ja musiałem nabrać dystansu.
A o dystans nie jest wcale łatwo. Bo jak można go nabrać, jeśli cały czas zadaje się pytania, na które nie ma odpowiedzi. - Oczywiście, liczyłem się z tym, że śledztwo w sprawie katastrofy będzie długie - mówi. - Myślałem, że potrwa rok, może dwa. Mija druga rocznica tragedii, a wątpliwości jest coraz więcej. Poznajemy nowe fakty, nowe ekspertyzy, zadajemy nowe pytania. I czekamy, by w końcu uczciwie zajęto się wyjaśnianiem tej sprawy.

Jacek Świat dodaje, że związki z innymi rodzinami ofiar smoleńskiej katastrofy są bliskie. Choć, oczywiście, przede wszystkim z ludźmi związanymi z Prawem i Sprawiedliwością.
- Nie jestem osamotniony - uśmiecha się. - W parlamencie są jeszcze panie Gosiewska i Zając. Z innymi spotykamy się przy okazji prac komisji Macierewicza, wymieniamy się mejlami.

Małgorzata Sekuła-Szmajdzińska zapewne także czeka na odpowiedź na różne pytania dotyczące śledztwa w sprawie katastrofy smoleńskiej. Przecież jeszcze w styczniu tego roku tak mówiła w wywiadzie dla "Rzeczypospolitej": "Widać to właśnie po dwóch latach śledztwa, po których ciągle więcej nie wiemy niż wiemy, a czasem mam wrażenie, że nie posunęliśmy się ani o krok! Coraz więcej ludzi łapie się za głowę, jak do tego wszystkiego dopuściliśmy. Bardzo źle to rozegraliśmy. Nie wierzę, że Rosjanie pozwoliliby nam na samodzielne śledztwo, to w końcu na ich terytorium doszło do katastrofy, ale nawet jeśli byliśmy petentami, to mogliśmy wskórać więcej".

Czas na myszy
Jacek Świat już właściwie jest przygotowany do Wielkanocy. Dom posprzątany, okna pomyte. Nie ukrywa, że w tym roku wynajął kogoś do świątecznych porządków. Za dużo pracy, żeby samemu się tym zająć. Zostało jeszcze odkurzenie kolekcji myszy, a stoi ich na kilku półkach tak ze trzysta. Od maciupeńkich, wielkości paznokcia, do całkiem dużych.
- To zawsze był mój obowiązek - mówi. - Ola myła okna, a ja robiłem porządki na półkach z myszami.
Po chwili dodaje, że nie przepada za tą robotą. - Benedyktyńska praca - wzdycha.

Myszy zbierała Aleksandra Natalli-Świat, ale zbiór się nadal rozrasta. Czasem nowy egzemplarz kupi Jacek Świat, czasem ktoś da mu jakąś mysz w prezencie. I choć w zbiorze nie ma jednej ulubionej figurki, to jest kilka - może kilkanaście - myszy, które darzy specjalnym sentymentem. - To te, które kojarzą mi się z czymś, wzbudzają emocje - mówi. - Na przykład te, które znalazłem po śmierci Oli w jej pokoju w hotelu sejmowym, czy te, które zamówiliśmy tuż przed jej śmiercią i które do Wrocławia przyszły w dzień jej pogrzebu.

Krzesełko przy grobie
Janina Stasiak, matka Władysława Stasiaka, unika mediów. Konsekwentnie, od dnia katastrofy smoleńskiej, nie rozmawia z dziennikarzami.
- Pani Janina trzyma się z dala od całego tego szumu i zgiełku wokół smoleńskiej tragedii - mówi Paweł Skrzywanek, bliski znajomy Władysława Stasiaka ze studiów na wrocławskim wydziale historii. - Poza politycznymi sporami, poza oficjalną żałobą. Cierpi, przecież nie ma nic tragiczniejszego dla matki niż śmierć dziecka.

Ludzie dobrej woli pomagają jej - kiedy tylko mogą zawożą ją do Warszawy, żeby mogła odwiedzić grób syna. - To nabiera symbolicznego wymiaru, kiedy tak siedzi na krzesełku przy jego grobie - mówi Paweł Skrzywanek.
Wrocławscy "przyjaciele Władka" pamiętają o nim. Ostatnio wybrali się z kwiatami pod tablicę poświęconą jego pamięci . W dzień jego urodzin. Chodzą na msze święte w jego intencji. Po cichu, bez rozgłosu. - Wbiło mi się w pamięć zawołanie Władka: "Dla Polski warto pracować" - mówi Paweł Skrzywanek. - I marzy mi się, że kiedyś uda się ustanowić nagrodę imienia Władka i Oli. Odznaczenie niezwiązane z polityką. Dla urzędników, którzy wierzą, że mają do spełnienia misję służebną wobec społeczeństwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska