Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

RODZINA ŚLĄSKA. Z górki czy z trybuny, kibice Śląska od pokoleń

JG
fot. Paweł Relikowski
Poniższy list dostaliśmy od Jakuba Zawadzkiego. Pan Kuba dołącza do Rodziny Śląska i dostaje - razem ze swoim dziadkiem - bilety na mecz WKS.

Nie jesteśmy fanatycznymi kibicami Śląska. Jesteśmy kibicami spontanicznymi, europejskimi, wielodrużynowymi, kochającymi tę dyscyplinę sportową.
Mój dziadek z tatą - jeszcze jako małym chłopcem - wujkiem i sąsiadem chodzili na Oporowską. Czasami siadali na trybunach, a czasami spoglądali na mecz z "górki". Zawsze namiętnie dyskutowali o przyjezdnych drużynach i komentowali wydarzenia na boisku.
To były lata 70. ubiegłego wieku, czasy Kurzei, Tomaszewskiego, Sybisa, Pawłowskiego, później Tarasiewicza. Teraz w roz-mowach czasami wracają do pamiętnego pierwszego mistrzostwa Polski dla Śląska i straconej szansy na kolejne trofeum, w meczu u siebie z Wisłą w ostatniej kolejce, kiedy to Kapka zdmuchnął nam puchar. Wtedy wszyscy wierzyli, że fair play to w zasadzie obowiązek piłkarzy, a o działaczach myśleli tak jak dzisiaj - nieciekawie. Równolegle kibicowali jednak Górnikowi Zabrze w europejskich pucharach i Manchesterowi City.
Później, w latach 90. mój tata i dziadek zabierali mnie także na Oporowską, choć z rozrzewnieniem wspominali czasy, kiedy stadion nie był podzielony na sektory i można było za drużyną przesunąć się po połowie, bliżej swoich. Na młyn nie chodziliśmy - ze względu na moje bezpieczeństwo. Dopingowaliśmy spod zegara i z dala od zblazowanych VIP-ów.
Wreszcie raz czy dwa zabraliśmy z sobą, już w XXI wieku, moją młodszą siostrę, przyszłą niespełnioną piłkarkę. Była zafascynowana i nawet ryk syren jej nie przeszkadzał. Kibicujemy też Realowi Madryt, który udało nam się zobaczyć na własne oczy dopiero niedawno w Warszawie na Narodowym. Lubimy jeszcze w naszej lidze Jagę, bo jest waleczna i ambitna.
Po wybudowaniu nowej areny każde z nas, oprócz dziadka, było na meczach Śląska, ale z własną ekipą i na różnych spotkaniach. Chciałbym, by udało nam się choć raz zobaczyć wspólnie z dziadkiem zwycięstwo Śląska w lidze na Miejskim.
Bez drogich firmowych koszulek, szalików i gadżetów gardła zdzieramy, bo podziwiamy naszych boiskowych atletów, a Śląsk kochamy.
Jakub Zawadzki

________________________________________________

RODZINA ŚLĄSKA

Cykl „Rodzina Śląska” był już obecny na łamach „Gazety Wrocławskiej” wcześniej. Teraz wrócił w nowej odsłonie, w której – wraz ze Śląskiem Wrocław – rozdajemy bilety na sektor rodzinny podczas meczów WKS-u na Stadionie Wrocław.

Wejściówki trafią do osób, których zdjęcia lub historie pojawią się w papierowym wydaniu „Gazety Wrocławskiej”. Jeśli zatem chcecie pochwalić się swoją nietypową pasją związaną z WKS-em, opowiedzieć nam interesującą historię z wrocławskim klubem w tle lub po prostu macie w rodzinnym archiwum ciekawe zdjęcie w zielonej koszulce lub z trybun – wyślijcie nam je. Na mejle czekamy pod adresem [email protected]. W temacie koniecznie wpisujcie „Rodzina Śląska”.

RODZINA ŚLĄSKA na www.GazetaWroclawska.pl

Możecie też dzwonić. Nasz redakcyjny telefon jest do waszej dyspozycji – 71-37-48-199. Jeśli Wasza opowieść nas zainteresuje, to z pewnością spotkamy się na dłuższą rozmowę, po której powstanie artykuł w naszej gazecie. Generalnie im więcej osób w Waszej rodzinie kibicuje Śląskowi, tym lepiej. A może na mecze chodził już wasz dziadek? Piszcie, dzwońcie – czekamy!

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na gazetawroclawska.pl Gazeta Wrocławska